I w końcu nadszedł ten upragniony dla mnie wieczór. W całej swej
okazałości miał być dla mnie najlepszym wieczorem i tego będę się trzymać. Po
długich przygotowaniach, spędzonych to na układaniu włosów, malowaniu paznokci,
oczu, dobieraniu dodatków do stroju i ogólnym ogarnianiu mojej osoby na
wymarzony koncert. Pomimo nawoływania i poganiania siostry musiałam zakończyć
to co zaczęłam, dążąc do perfekcji. Gdy wreszcie udało mi się skończyć z pozytywnym
efektem, podążyłam w stronę drzwi.
- Sami no nareszcie ! – krzyknęła Destiny wychodząc z salonu. –
Musimy już… - i spojrzała na mnie. Uśmiechnęłam się i obkręciłam parę razy. –
Wow. – wytknęła głośno i podeszła do mnie. – Rozumiem co zajęło ci tyle czasu.
Wyglądasz fantastycznie. – odrzekła z zafascynowaniem na ustach. – Ale wiesz,
że czasu mamy nieubłagalnie mało, więc im prędzej tym lepiej. – dodała poważnym
tonem i już kierowała się w stronę samochodu.
- Tylko wezmę torebkę. – rzuciłam i wbiegłam pędem po zgubę.
Wrzuciłam parę niezbędnych rzeczy i szybkim tępem znalazłam się obok Destiny.
Wyjęłam telefon i moim oczom ukazało się masę smsów i połączeń. Zastanawiało
mnie czemu wszystkie są od chłopaków. Uważne spojrzenie w prawy, górny róg
czarnego ekraniku i mam odpowiedz. Parę minut przed 20.
- O fuck ! Nie wiedziałam, że już tak późno. – krzyknęłam smutnie
nie odrywając wzroku od telefonu.
- No widzisz, ale spokojnie dojedziemy. – pocieszyła mnie Desti.
- Ale miałyśmy jeszcze do nich iść przed koncertem, a teraz to
wszystko poszło się paść. – powiedziałam z przejęciem.
- No tak, ale pójdziemy po. Nie martw się mała, wszystko będzie
dobrze. – pocieszyła mnie siostra, lesz z mojej twarzy nie zniknął grymas
niezadowolenia. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Gdy w końcu dotarłyśmy na
wyznaczone miejsce, zastałyśmy mało spotykany widok. Masa, tłum, horda
dziewczyn. Nie było widać żeńskiego końca.
- Teraz to na pewno się nie dostaniemy przed nie i będziemy
musiały spędzić tu cały koncert. To jakaś masakra. – rzekłam, dążąc do
rozpaczy.
- Spokojnie, coś sie wymyśli.
- Taa, ciekawe co. Za kilka minut zaczynają występ, na który tak
długo czekałam, a teraz to stracę z własnej winy. – oparłam się o maskę
samochodu. Z nadzieją spoglądałam na te dziewczyny. Były tak bardzo szczęśliwe,
mimo że stały z dala od sceny, to i tak ich pozycja je zadowalała. Dlaczego
więc mnie nie ? Oczekiwałam zupełnie innego obrotu sprawy. Westchnęłam i
zwróciłam wzrok w stronę Destiny. Zdziwiło mnie, że z dużym uśmiechem rozmawiała
przez telefon, w takiej sytuacji. Gdy skończyła rozmowę, automatycznie pociągła
mnie za rękę i kierowała w stronę tłumu.
- Co ty masz zamiar zrobić ? – spytałam zdziwiona.
- Spełniam twoje marzenie. – puściła mi oczko. Zdezorientowana nie
stanowiłam oporu i udałam się za prowadzącą siostrą. Wyminęłyśmy dziewczyny i
weszłyśmy w drobną uliczkę, gdzie o dziwo na jej końcu stał potężny ochroniarz,
pilnując metalowych drzwi. Gdy zbliżyłyśmy się do niego uchylił drzwi i gestem
ręki wskazał, abyśmy weszły. I tak też zrobiłyśmy. Biegłyśmy przez oświetlony
korytarz, gdzie kątem oka zobaczyłam na drzwiach napis ONE DIRECTION.
- Ale jak ? – stanęłam wgapiając się w drzwi.
- No chodź, zaraz się zacznie. – pogoniła mnie Destiny, ale na
nic.
- Jak się tu znalazłyśmy ? – nie dawałam za wygraną.
- Szybciej ! – krzyknęła w moją stronę, siłą ciągnąc przez resztę
korytarza.
- Desti ? – uniosłam brew do góry. Z mojej mimiki twarzy
zrozumiała, że nie powiedzenie mi, skutkuje dalszym oporom.
- Lou. – szepnęła. Uśmiechnęłam się. Dalej poszło jak spłatka
i już byłyśmy prawie na miejscu. Wyszłyśmy na podniesienie z którego było widać
scenę. Nagle rozległ się potężny huk
pisków. Spojrzałam w stronę sceny i moim oczom ukazały się postacie, które tak bardzo
chciałam zobaczyć.
- Zdążymy ! – krzyknęła ledwie słyszalnie Destiny. Pociągnęła
mnie ponownie i razem zbiegłyśmy po schodkach na równą powierzchnię, pędem do
sceny. Nasze ogromne starania zakłócił ochroniarz, oczekując ukazania biletów. Został
szybko spławiony widokiem dwóch, kolorowych biletów, machających mu przed twarzą
przez Destiny. Ze śmiechem kontynuowałyśmy nasz dziki bieg do celu.
- Już prawie ! – krzyknęła, pomimo coraz głośniejszych
krzyków tłumu, zrozumiałam ją.
Z mega uśmiechem byłam już pod upragnionym miejscem. Nie
można określić mojego szczęścia gdy znalazłam się właśnie tam gdzie powinnam być.
Przytuliłam się mocno do siostry i próbowałyśmy wtopić się w tłum. Było to dla
nas wyzwanie gdyż otaczające nas dziewczyny nie mogły powstrzymać swoich
emocji. Rozumiem je. Sama gdybym nie poznała ich wcześniej zachowywałabym się
podobnie lub nawet jeszcze bardziej to przeżywała. Przemieściłyśmy się jeszcze
bliżej, tak, że nasza pozycja była zauważalna. Uważnie obserwowałam każdy ruch
chłopaków, każdy moment miał znaczenie. Poczułam szturchnięcie w lewym
ramieniu, na co odwróciłam wzrok w stronę „popychacza”. Destiny przerzuciła
mnie wzrokiem na scenę, a dokładniej w stronę lokowatego kolegi, który wgapiał
swe boskie oczęta w moją postać. Pomachałam mu paluszkami, na co uroczo się
uśmiechnął. Byliśmy w kontakcie wzrokowymi
cały występ. I tak mijały godziny. Nogi bolały, ale cóż, trzeba się poświęcić
dla dobra wspomnień. Melodyjne piosenki trafiały prosto w serca fanek, na które
zawsze reagowały głośnym piskiem podniecenia. Nie obyło się bez śpiewania,
tańczenia oraz głośnego aplauzu. Piosenki stawały się coraz bardziej
nastrojowe. To te najbardziej działały na wszystkie dziewczyny. Gdy rozpoczęły się
pierwsze dźwięki piosenki „ Gotta be you ”, oklaski, piski oraz krzyki ucichły,
robiąc nastrój pod tło utworu. Z Lekkim uśmiechem patrzyłam z jaką pasją i
przejęciem oraz resztkami sił, wykonują piosenkę. Przy momencie śpiewania przez
mojego lokowatego, słów zawartych w tytule, jego zgrabny paluszek wskazał na
mnie, na co momentalnie kolana odmówiły posłuszeństwa. Radość i duma, że to
właśnie na mnie wskazał, rozpierała od środka. Mojego uśmiechu nie było końca.
- Chodź ze mną. – usłyszałam głos Destiny nad moim uchem.
Spojrzałam na nią pytającą, ale dałam się namówić. Powoli zbliżałyśmy się do
dużego wejścia. Za nimi ukazały się wszelkiego rodzaju maszyny, kable oraz inne
sprzęty odpowiedzialne za muzykalność koncertu. Dźwięk był tu dobrze zaaranżowany,
więc można było usłyszeć, że następuje pożegnanie. Każdy po kolei dziękował. Ostatni
głos zabrał Harry, dziękując za przybycie i spędzeniu tych kilku godzin w
wspólnym towarzystwie. Lecz dodał jeszcze coś, jak to nazwał „szczególnego”.
Destiny chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę niebieskiej zasłony. Zdezorientowana
spojrzałam na nią. Z jej twarzy nie schodził uśmiech. Obróciłam się tyłem i
próbowałam rozkminić sytuacje.
- Chcę żebyście kogoś poznali. Sami chodź do nas. –
usłyszałam głos Harry’ego i momentalnie obróciłam się. Zasłona rozsunęła się, a
ja zamarłam.
_________________________________________________Od razu przepraszam za wszelkie błędy, ale padam ze zmęczenia a północ robi swoje. Ale tak mnie naszło, bo nie mam co robić, a zasnąć nie moge, więc napisać zawsze coś wypada. Wiem, ze może być to jeden z nudniejszych rozdziałów, ale postaram się to trochę rozruszać. Jutro piąteczek. Nareście. ♥
` a widzieliście nowy teledysk ? Nie wiem czemu pytam, bo na pewno widzieliscie. Dzięki pewnemu nieznanemu żródłu, które opublikowało wcześniej teledysk chłopaków, przenieśli premierę na dziś *_* !
jeeej. ;) " Live While We're Young : .;*