niedziela, 24 marca 2013

34. ♥


Idąc w jego kierunku przyśpieszyłam kroku. Po dobrej chwili skierował swoją twarz w moją stronę, gdzie momentalnie pojawił się szeroki uśmiech.
- Josh, co tu robisz? – spytałam przytulając się do niego.
- Skoro ode mnie ciągle uciekasz to w końcu muszę cię gdzieś złapać. – odrzekł ze śmiechem.
- Bardzo śmieszne. – powiedziałam ironicznie przenosząc wzrok na samochód. - No ale musze ci przyznać, że niezłą bryką się wozisz. – dodałam, analizując pojazd. Zaśmiał się w ten charakterystyczny sposób ukazując uśmiech.
- Musze mieć czym wozić twój szlachetny tyłek. – oznajmił z rozbawieniem.
- Jeśli przyszedłeś się ponabijać to masz zły adres. – odrzekłam przeszywając go wnikliwym wzrokiem.
- Z ciebie nigdy. – dodał przytulając mnie. – No to co, stoimy tu czy wypróbowujemy maleństwo?
- Ależ oczywiście że nie pozwolę ci się nią chwalić w pojedynkę. – odrzekłam uśmiechając się. Wywołało to u niego kolejną dawkę melodyjnego śmiechu.
- Nie wiem jak ty to robisz, ale przy tobie nie można być poważnym. – powiedział otwierają mi drzwi.
- Z tym trzeba się urodzić. – rzuciłam puszczając mu oczko i wsiadając. Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Jechaliśmy w miłej atmosferze, ciągle wymieniając się różnymi, śmiesznymi zdaniami.
- I jak tam w nowej szkole? – spytał gdy prawie płakałam ze śmiechu.
- Dobrze, myślę że szybko się zaklimatyzuje. – odrzekłam. Spotkałam się z jego kolejnym uśmiechem.
- Więc, gdzie tak w ogóle jedziemy?- spytałam wyglądając za szybę.
- Nie wiem, jak na razie to w kółko. – dodał skręcając ponownie w jakąś alejkę.
- Dlatego znowu mijamy te domu, już myślałam, że totalnie wariuje. – odrzekłam rozciągając ręce. – Wygodnie tu masz. – dodałam wtulając się w tył siedzenia.
- Przystosowane do twoich wymogów. – powiedział ze śmiech, na co znów przywitał się z moim wzrokiem, tym razem pobłażliwym.
- Powiedzmy że ci uwierzę. – oznajmiłam poprawiając swoją grzywkę. – Głodna jestem. – jęknęłam z rozkapryszoną miną.
- Czyżby odezwała się wiecznie niezadowolona księżniczka? – odrzekł ze śmiechem, co wprawiło mnie w coraz głębszą złowrogość do niego.
- Jeszcze jedno takie słowo a nie będziesz miał czym wozić swojego szlachetnego tyłka. – warknęłam odgryzając mu się za te „jego wcale nie śmieszne docinki”.
- Żartuje. – podniósł ręce do góry gasząc silnik samochodu. – No już nie dąsaj się, tak długo cię nie widziałem, że teraz musze nadrobić. – odrzekł uśmiechając się. Oparłam głowę o oparcie siedzenia wpatrując się w jego zmieszaną twarz pomiędzy rozbawieniem a czymś w rodzaju politowania.
- To co sobie życzysz? – spytał odsuwając mi krzesło przy stoliku.
- Dziękuje. – odrzekł obdarowując go uśmiechem w podzięce. – Zdam się na twój gust.
- Aż tak mi ufasz? – spytał przysiadając się.
- Myślę, że nie spróbujesz mnie otruć, bo wtedy nie będę mogła cię zaszczycić moimi narzekaniami. – odpowiedziałam zakładając nogę na nogę.
- O tym nie pomyślałem. Więc, co powiesz na coś słodkiego? – spytał wpatrując się w kartę menu.
- Zawsze. – odrzekłam z uśmiechem. Powoli wstał udając się w kierunku zamówienia. Nie musiałam długo czekać.
- Coś słodkiego dla słodkiej pani. – powiedział kładąc przede mną  biały talerzyk z kilkuwarstwowym kawałkiem ciastka. Lekko się zarumieniłam cicho dziękując. Spotkałam się z jego lekkim śmiechem. Podniosłam wzrok na wysokość jego twarzy z wyrazem „No co znowu?”.
- Ładnie się rumienisz. – odrzekł obdarowując mnie po raz dziesiąty uśmiechem. Włosami zakryłam swoją twarz na których ponownie pojawiły się rumieńce.
- Ładnie ci z takimi. – dodał kosztując swoje ciastko ze zwycięską miną.
- Przestań, bo za chwilę będę cała czerwona. – oznajmiłam z grymasem na twarzy kończąc swój przysmak.
- I tak będziesz bosko wyglądać. – odrzekł opierając głowę na łokciach, ułożonych na stoliku. Szybko włożyłam ostatni kawałek do ust . Powiedział krótkie „pyszne” i  „dziękuje” i ulotniłam się z pomieszczenia słysząc za sobą jego spontaniczny śmiech. Zamykając za sobą drzwi od oświetlonego pomieszczenia udałam się w kierunku jego nowego samochodu. Na zewnątrz widoczna była już poświata wieczoru. W końcu kilka godzin robi swoje. Usiadłam na miejscu kierowcy, opierając nogi o zewnętrzną krawędź samochodu. Światło oświetlało wnętrze. Wyciągnęłam jego czarne okulary, w których uwielbiał się pokazywać.
- Nieupoważnionym wstęp wzbroniony. – usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się robiąc niewinny dzióbek  z ust, co spotkało się z jego uśmiechem. Powoli zdjęłam okulary odkładając je na miejsce. Podał mi rękę i stanęłam zaraz bok niego.
- Ha, już niedługo będę wyższa od ciebie. – oznajmiłam ze śmiechem.
- Bez tych butów nigdy. – odrzekł spoglądając na moje wysokie koturny. Zaśmialiśmy się ciesząc się z wzajemnej obecności. Zajęłam swoje miejsce obok Josha i delikatnie przymknęłam powieki. Uczucie błogości ogarnęło mnie od środka. Oświetlone ulice dodawały uroku ciemniejącemu już niebu.
Wtapiając się w muzykę wydobywając się z radia i z uśmiechem wodziłam wzrokiem po otoczeniu za szybą. Gdy usłyszałam, że wszystko ucichło odwróciłam się w stronę mojego kierowcy. Jego uśmiech utkwił w mojej pamięci. Otworzyłam drzwi czując chłodny a zarazem bardzo przyjemny wiatr na moim ciele. Skierowałam się po schodkach do drzwi frontowych od domu. Obróciłam się i mocno wtuliłam w chłopaka. Scenka wycięta jakby z filmów lub seriali, w których to zawsze na pożegnanie ktoś czule żegna się z rugą osobą.
- Dziękuje. – szepnęłam powoli odsuwając się.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – odrzekł z uśmiechem. - Mogę liczyć, że nie będzie to ostatnie nasze wspólne spotkanie? – spytał chowając ręce do kurtki.
- Oczywiście, zapewniam cię, że tak szybko się ode mnie nie uwolnisz. – odpowiedziałam uśmiechając się. Pomachałam mu na pożegnanie i weszłam do środka. Oblało mnie ciepło domowego  klimatu. Odłożyłam marynarkę na wieszak, a buty na półeczkę. Wkładając stopy do ciepłym kapci udałam się w głąb mieszkania gdzie zastałam już wylegującą się Destiny.

sobota, 9 marca 2013

33. ♥


Powoli stawiałam kolejne kroki w kierunku wejściowych drzwi. Otwierając je, zobaczyłam ponownie duży hol. Tym razem przyozdobiony w wiele rozmaitych ozdobników, witających nowych uczniów i tych już powracających. Po całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka. Po chwili cała kadra nauczycielska wraz z wszystkimi uczniami znajdowała się w auli. Ciekawe miejsce, zaaranżowane specjalnie na przywitanie wszystkim. Zajęłam miedziane krzesełko, na środku sali, oglądając pozostałych, którzy bez żadnych oporów przepychali się przez wszystkich. Obok mnie znalazła się Destiny wraz z trzema uśmiechniętymi przyjaciółki. Przedstawiły się nadal z tym uśmiechem, jednak szkoła może na kogoś dobrze wpłynąć. Wkrótce zaczęła sie przemowa, powitanie wszystkich i dalsza część gadki starszego już dyrektora. Po długim siedzeniu i patrzeniu w rozpromienione przez słońce okna, każdy miał ochotę w końcu wyjść. Brawa rozległy się po sali, wszyscy wstali i ruszyli po odebranie planu lekcji, kluczyka do szafki i ciepłego powitania. Udałam się w stronę niebieskich szafeczek ułożonych obok siebie w rzędzie. W myślach prosiłam o szafkę na górnej pozycji. Stanęłam naprzeciwko ich, szukając danego numerka. Szybko analizowałam każdy, aby jak najszybciej go odnaleźć. I jest, tak moje wymarzone miejsce. Otworzyłam drzwiczki i z uśmiechem przyglądałam się małemu, białemu pomieszczeniu z kilkoma wieszaczkami. Odgłosy otwieranych szafek, pisków i narzekań rozległy się po korytarzu. Jednak mój uśmiech nie zniknął. Zamknęłam drzwiczki przekręcają kluczyk.
- Na górze, szczęściara. – usłyszałam głos tuż obok mnie. Obróciłam się w lewą stronę i ujrzałam znanego mi już bruneta.
- Moje prośby zostały wysłuchane. – odrzekłam z uśmiechem obracając kluczykiem w dłoni.
- Moje niestety nie. – oznajmił ukazując swoją szafkę zaraz obok mojej.
- Jednak dobro cię nie opuściło i masz szafkę obok mnie. - dodałam, wywołując nasze śmiechy. – Tristan, tak? – spytałam, analizując jak pakuje już coś do szafki.
- Tak, choć dobrą stronę jest też, że jesteśmy w tej samej klasie. – odrzekł zamykając szafkę.
- Naprawdę? – pisnęłam, jeśli można to tak nazwać.
- Na drzwiach auli wywieszone są wszystkie informacje. – dodał, posyłając mi uśmiech. Szybko wyminęłam innych i ruszyłam w stronę auli. Jednak już przed nią gościło wielu uczniów. Z trudem udało mi się przedostać aby coś zobaczyć. Przeniosłam wzrok na odpowiedni przedział i jest. Palcem prześledziłam swoje nazwisko. Faktycznie jesteśmy w tej samej klasie. Patrzyłam na listę, starając zapamiętać jak najwięcej osób.
- Nie wiedziałem, że interesujesz się anglistyką. - ponownie usłyszałam tuż obok siebie.
- Czyżbyś mnie śledził?- spytałam rozbawiona odwracają się w jego stronę.
- Skoro uciekasz to musze. – dodał z uśmiechem. Wolnym krokiem przedostaliśmy się na główny hol.
- Co może być lepsze niż zajmowanie się ojczystym językiem. – odrzekłam.
- No proszę, ktoś podziela moje zainteresowania. – zakomunikował z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech, machając mu na pożegnanie. Udałam się na parking, gdzie ciągle powiększał się tłum ludzi. Rozglądnęłam się dookoła szukając Destiny. Moją uwagę przykuła postać oparta o drzwi samochodu. Pomimo odległego dystansu rozpoznałam go, a na moją twarz wkradł się uśmiech.
- Sami ! – usłyszałam głośny głos i po chwili stała przede mną siostra ze znajomymi. – Idziesz z nami? – spytała promieniejąc. Ponownie skierowałam wzrok w stronę postaci, której oczy przysłaniały czarne okulary.
- Innym razem. – odrzekłam. Destiny kiwnęła głową i powoli oddaliła się z nimi, a ja przyśpieszyłam kroku w kierunku znanej mi osoby.

sobota, 2 marca 2013

32. ♥


Głośny, piszczący dźwięk dotarł do moich uszu, wywołując nagły zryw umysłu. Otworzyłam oczy, od razu je mrużąc. Zaspana Destiny rozciągała się, przeciągają ręce do góry i ziewając. Przetarła oczy, wpatrując je w wyświetlacz telefonu.
- Wstawaj mała. – zakomunikowała i spojrzała na mnie z uśmiechem. Potrząsnęłam przecząco głową, chowając ją w miękkiej poduszce. Cicho westchnęła i podniosła się rozprostowując kości.
- Chyba nie chcesz się spóźnić na pierwszy dzień. – rzuciła wchodząc do łazienki i zamykając głośno drzwi. Na dźwięk ich trzasku podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam oczy bezmyślnie się rozglądając. W końcu stanęłam i pomaszerowałam do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam białą koszulę i przylegającą, matową spódnicę w kolorze czerni. Zanim założyłam strój udałam się odświeżyć do łazienki. Po drobnie naciągniętej pół godzince gotowa zjawiłam się na dole, gdzie krzątała się już Desti. Chwyciłam jeden z tostów i powoli odgryzając jego kawałek z uśmiechem patrzyłam przed siebie.
- Co się tak uśmiechasz? – usłyszałam głos siostry, który wyrwał mnie z małego transu. Mieszając kawę łyżeczką spoglądała na mnie.
- Nie wolno mi? – odrzekłam, pocierając rękami, aby zlikwidować ewentualne kruszki.
- Zawsze musi być jakiś powód. – dodała, wypijając ostatni łyk kawy. Może miała i racje. Ale każdy powód do uśmiechu jest dobry, czyż nie?
- Zbieramy się. – odrzekła poprawiając włosy i dokładnie analizując swoje odbicie.
- I tak jesteś piękna, czekam na zewnątrz. – rzekłam przechodząc obok niej. Ubrałam czarne koturny i zdjęłam z wieszaka czarną marynarkę. Wyszłam na zewnątrz wdychając zapach kończącego się lata. Z uśmiechem pokonywałam dzielące mnie centymetry kostki by w końcu stanąć na szarym chodniku. Promienie słońca gościły w porannej porze w całej okolicy. Zajęłam miejsce pasażera poprawiając swój wygląd w odbiciu lusterka. Destiny szybko znalazła się obok mnie włączając samochód.
- Chcesz prowadzić w szpilkach? – spytałam patrząc na nią jak na kogoś nienormalnego.
- Potrafi się te rzeczy. – odrzekła dumnie, co wywołało cichy śmiech z mojej strony. Dalej, z uśmiechem przyglądałam się mijającej okolicy, którą będę oglądać codziennie. Na ogromnym parkingu rozciągał się szereg aut. Widać, że to miejsce przyciągło wiele osób. Powoli otworzyłam drzwi stojącego już na swoim, wyznaczonym miejscu auta, kładąc czarne koturny na betonowym parkingu. Dźwięk zamykanych drzwi samochodów odbijał się echem w obrębie kilkunastu metrów. Wzrokiem obserwowałam każdego przechodzącego obok ucznia. W końcu idąc schodami prowadzącymi na główny dziedziniec szkoły, dostrzegłam dużą grupę ludzi, właściwie kilka grup. Podzieleni między sobą, jak zawsze robi się to w szkolnych grupach. Piękny, zielony trawnik dodawał chodnikom prowadzącym w różne kierunki uroku, ławki wykonane z jasnego drewna, na których siedzieli inni, komponowały się z wystrojem szkoły. W końcu zza tłumu ludzi ujrzałam te duże drzwi, które miałam okazje przekroczyć niecały miesiąc temu. Słońce od rana gościło na niebie, dając pogodną atmosferę. Idąc za siostrą, która szła w nieznanym mi w ogóle kierunku, próbowałam ulokować siebie w tym miejscu. Jednak z czasem na pewno się tu zaklimatyzuje. Destiny energicznie przyśpieszyła na widok grupki dziewczyn, z których rozpoznałam tylko wcześniej spotkaną blondynkę. Widok ich roześmianych twarzy, jak z ogromnym uczuciem wykonują gesty, powodowało uśmiech na twarzy. 
___________________________________________________________________
Krótki i w sumie taki mało akcyjny ;c
Jednak postaram się bardziej do tego przyłożyc ;)