piątek, 31 sierpnia 2012

18. ♥


- Oddawaj ! To jest moje ! – obudziły mnie krzyki Louisa. Nie leżałam już na kanapie w salonie, tylko na miękkim materacu, przykryta puchową kołdrą. Podniosłam się do pozycji siedzącej przeczesując ręką włosy.
- Louis ciszej, obudzisz innych. – usłyszałam uroczy głos Harry`ego, który po chwili wkroczył do pokoju. Uwagę przykuła jego naga klata, powodująca uśmiech na mej twarzy.
- Widzę, że już nie śpisz. – odrzekł w moją stronę lekko zaspany. Ponownie uniosłam kąciki ust i zatopiłam się w miękkości łóżka, przykrywając się kołdrą. Uchylając ją, ujrzałam tą cudowną twarz z pięknym uśmiechem. Chciałam ponownie się zakryć, ale nie pozwolił mi, jeszcze bardziej mnie odkrywając. Obróciłam się na brzuch i wtuliłam moją twarz w miękką poduszkę. Niestety nie mogłam poleżeć sobie dalej. Na moim ciele poczułam przytłaczający ciężar. Mruknęłam pod nosem z zadowoleniem.
- Sami zbieramy się. – usłyszałam głos siostry z korytarza. Po chwili stała już w drzwiach. Spojrzałam na nią z pod rozczochranych włosów.
- Harry będę wdzięczna jak doprowadzisz ją do porządku. – skierowała z uśmiechem słowa do Harry`ego. Czułam jak się szczerzy. Gdy Destiny wyszła nie zamierzałam się ruszać. Ponownie ulokowałam głowę w poduszce.
- To po dobroci czy mam użyć innego sposobu ? – spytał z drwiną w głosie.
- yhym. – wychrypłam.
Powoli zaczął się do mnie dobierać. Zachłannie całował szyje. Obojczyk pod wpływem miękkości jego ust roztapiał się. Jakaś część mnie chciała aby nie przestawał. Składając kolejne pocałunki wywoływał u mnie dreszcze. Obróciłam się w jego stronę. Te oczy zawsze będą przyciągać jak magnez. Delikatnie przyłożyłam dłoń do jego policzka i przejechałam z góry na dół. Przerwał wykonywaną czynność przyprawiając mnie o szybsze bicie serca wlepiając swe zielone oczy w moje. Przybliżył swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliły milimetry. Czułam jego oddech na ustach. Gdy miał nastąpić jakże cudowny moment, Harry szybko podniósł się z chytrym uśmieszkiem, rzucając ze śmiechem :
- Wstajemy skarbie. Siedziałam wpatrzona ze zdziwieniem w Harry`ego. Ten tylko uśmiechnął się i zmierzał w stronę drzwi.
- Ey ! Co to miało być ? jesteś niemożliwy. – krzyknęłam zanim jeszcze zdążył wyjść. Gdy powtórnie ujrzałam jego uśmiech zaczęłam się śmiać. Wiedział jak mnie omotać.
- A buziak ? – powiedziałam robiąc słodką minę gdy Harry już prawie zniknął z widzenia.
- Czeka na dole. – krzyknął swoim nieziemskim głosem.
Szybko zwlekłam się z łóżka biegnąc po swojego obiecanego buziaka. W mgnieniu oka znalazłam się obok lokowatego. Nie spodziewał się tak szybkiego powrotu. Stał bokiem rozmawiając z Louisem. Z prędkością światła rzuciłam się w jego stronę. Gdy byłam już bardzo blisko od osiągnięcia swego celu, Lou szturchnął towarzysza w ramię, a ten obrócił się w moją stronę. Niestety nie było mu dane nic zrobić. Gdy tylko spojrzał na mnie, z uczuciem i siłą wbiłam się w jego usta. Wtuliłam się w Harry`ego nie przerywając pocałunku. Namiętność przerwała wchodząca do kuchni Destiny.
- No widzę, że szybko się uporałeś. Brawo. – powiedziała klaskając w ręce. Odkleiliśmy się od siebie. Spojrzałam na siostrę.
- Zbieramy się. – rzuciła do mnie.
- Tylko się ogarnę. – rzuciłam wbiegając do łazienki. Po upłynięciu dobrych piętnastu minut pojawiłam się w otoczeniu reszty.
- Gotowa – oznajmiłam. Dostałam od każdego buziaka w policzek i ruszyliśmy  w stronę wyjścia. Ja z siostrą do domu, a chłopcy na próbę przed nadchodzącym koncertem. Przed odjazdem dostałam jeszcze soczystego buziaka od loczka i z uśmiechem odjechaliśmy w stronę swoich kierunków.

niedziela, 12 sierpnia 2012

17. ♥

Wróciliśmy do posiadłości chłopców cali przemoknięci.
- Gdzie wy się podziewaliście? – spytał ze śmiechem Louis, gdy zobaczył w jakim jesteśmy stanie.
- Tańczyliśmy w deszczu. – powiedział Harry, na co wszyscy zgromadzeni wybuchli śmiechem.
- Zaraz wam coś przyniesiemy. – oznajmił Louis i pociągnął Destiny ze sobą.
Staliśmy w przedpokoju z ociąganiem ściągając mokre rzeczy. Brunet przyciągnął mnie do siebie dając słodkiego całusa.
- To kiedy im powiemy ? – spytał uroczym głosem kończąc pocałunek.
- Może jutro, na dziś już dosyć wrażeń. – uśmiechnęłam się i ponownie nasze usta się złączyły.
- No proszę, nie ma nas 5 minut a tu takie rzeczy się dzieją. – powiedział z chytrym uśmiechem Lou.
Oderwaliśmy się od siebie i zaskoczeni spojrzeliśmy za siebie. Stali wbici wzrokiem w nas oczekując wyjaśnień. Zwróciłam wzrok w stronę Harry’ego, który kiwnął potwierdzająco głową.
- My czekamy. – oznajmił oburzony Louis.
- Co tu dużo wyjaśniać. – powiedziałam.
- Jesteśmy razem. – dokończył Hazza i mocno mnie przytulił.
- LUDZIE ! SAMI I HARRY SĄ RAZEM ! – wykrzyczał Louis wchodząc do reszty.
- No to już nie musimy czekać do jutra, Louis to za nas załatwił dziś. – oznajmiłam w stronę loczka.
- Jak się cieszę. – powiedziała uradowana Sami przytulając mnie. – Jesteś mokra, spadaj. Macie, przebierzcie się. – jęknęła Destiny dając nam przyniesione ciuchy i udała się do salonu.
- Przecież mogliśmy sami iść po ciuchy. – oznajmiłam wchodząc do łazienki.
- Wiem, ale jak przynieśli to należy się cieszyć bo będą się fochać. – odpowiedział wchodzą za mną. Zaśmiałam się. Przebraliśmy się i zeszliśmy do reszty. Ułożyliśmy mokre ubrania na suszarkę aby wyschły i weszliśmy do reszty. Usiedliśmy na sofię wpatrując się w telewizor, w którym leciał kolejny, nudny serial. Niestety inni nie podziwiali ekranu tylko nas.
- No przestańcie. Czemu się tak patrzycie ? – spytałam lekko przerażona ich spojrzeniami.
- Bo siedzicie cicho i nic nie mówicie, że jesteście razem. – wyjaśnił Liam.
- Pan Tomlinson zrobił to za nas. – oznajmiłam patrząc na niego złowrogo.
- Trzeba było się nie miziać. – wytknął mi język, a ja się zaśmiałam. On musi zawsze znaleźć jakieś wytłumaczenie ? – pomyślałam.
- No to trzeba to uczcić. – dodał z uśmiechem.
- Co proponujesz ? – spytał Zayn.
- Dziś jest ostatni wolny dzień. Za dwa dni koncert, a przed nim wiele prób, więc oferuję mały, procencikowy relaksik. Co wy na to ? – spojrzał na wszystkich. Każdy pokiwał potwierdzająco głową.
- Tylko dla Sami trzeba coś wymyślić bo jej nie wolno. – oznajmił ze śmiechem Lou. Zginiesz Tomlinson - pomyślałam sobie.
- Mi tam tego nie trzeba aby dobrze się bawić. Wystarczy, że popatrzę jak jesteście narąbani i już mam świetną rozrywkę. – odgryzłam się wystawiając język. Mam go.
- Wypraszam sobie. – powiedział oburzony, na co wybuchneliśmy śmiechem. No i się zaczęło relaksowanie według Louisa. Patrzyłam w czarny ekran, na którym zaraz miał się pojawić film. Każdy sączył napój. Nawet Louis chciał mi go wepchać, ale nie miałam ochoty. Obok mnie zasiadł Harry także z zapasami, wtulając mnie w siebie.
- Mam też dla ciebie. – powiedział podsuwając mi rurkę.
- Nie chcę.
- Pijamy za nasze szczęście. – oznajmił z uśmiechem. Ujęłam rurkę ustami powoli sącząc zawartość. Wiedziałam, ze dużo nie wypije, gdyż miałam wspólną szklankę z loczkiem, dzielącą na dwie rurki. Powoli powieki same mi się przymykały. Męczący, ale jakże fascynujący dzień. Film, musiał być horror, jak się uprą to nikt im nie przeszkodzi. Nie miałam ochoty go oglądać. Zamknęłam oczy. Paniczny pisk przeszył mi głowę. Nerwowo podniosłam się otwierając zaspane oczy. 
-Nie wchodź tam ! – krzyknął Louis i znowu zapiszczał.
- Lou, proszę zamknij się, mam dość twoich krzyków. – jęknęłam. Spojrzał na mnie przerażony, a zarazem podekscytowany filmem. Popatrzyłam na niego z politowaniem i wtuliłam się z powrotem w Hazzę, który o dziwo nie spał i patrzył w telewizor. Spojrzał na mnie unosząc konciki ust. Dostał soczystego buziaka i ponownie zasnęłam. Przez dalszy ciąg filmu, sen minął mi dosyć spokojnie, tym razem bez wrzasków i pisków. Ale nie dane mi było kontynuować. Obudził mnie po raz kolejny Louis, a któż by inny, przewracający się na schodach. Normalnie miałabym z niego polewkę, ale byłam zmęczona i nie chciało mi się nabijać z innych, nawet z Tomlinsona.
- Wszystko w porządku ? – spytałam troskliwie.
- Nic mi nie jest. – powiedział. Dostrzegłam delikatny zarys jego sylwetki.
- Gdzie zgubiłeś Destiny ?
- W łazience. – wstał i udał się na górę, tym razem już bez żadnych wywrotek. Opadłam, pochłaniając się w kontynuację snu.
__________________________
Iii kolejny ;3
Teraz tak poza tematem bloga, ale także o One Direction. Dziś jest zakończenie Olimpiady w Londynie, na ktróym wystąpią chłopcy. Jeeeeej *_* ! Rozpoczyna się coś około 21, ale nie wiem dokońca na TVP 1. Wystapią takze inni wokaliści z Wielkiej Brytani. ; D

środa, 8 sierpnia 2012

16. ♥


Szliśmy wolnym krokiem, trzymając się za ręce w kierunku wskazanym przez mojego towarzysza. Dzień wyjątkowo pochmurny, co rzadko się zdarzało odkąd zamieszkałam w Londynie. W oddali rozpościerał się widok małej łąki. Przysiedliśmy na jej skrawku wpatrując się przed siebie. Wyciągnęłam ręce do góry i powolnym ruchem opadłam na miękkie, zielone podłoże. Patrzyłam na błękitne niebo spowite chmurami. Słońce skryło się za obłokami, nie mając zamiaru dziś już wyjść. Przed moimi oczami pojawiła się twarz, ta twarz, która powodowała uśmiech. Lekko przyciągnął mnie do siebie, usadawiając na jego kolanach. Zielony, błyszczący wzrok skierowany był prosto w moje pełne iskierek, niebieskie oczy. Objął mnie w pasie, obdarowując swoim nieziemskim uśmiechem. Wtuliłam się w niego, jak małe dziecko. Bliskość, obecność, poczucie jakie daje nam osoba, to uczucia, które mogłoby trwać wiecznie. Podniósł mój podbródek, tak że stykaliśmy się czołami. Powrócił do początkującej pozycji i zaczął swój monolog.
- Kiedy pierwszy raz cię spotkałem, nie miałem pojęcia, że tak zmienisz moje życie. Przez ostatnie dni starałem się, abyś nie zmieniła zdania, żebyś stąd nie wyjeżdżała, nie zostawiała mnie. Za bardzo bym tęsknił, to pewne. Do dziś pamiętam, każdy detal spędzonego z tobą czasu. Czas horroru w wesołym miasteczku, cholernie się cieszyłem, że to właśnie ty byłaś wtedy ze mną, nie ktoś inny. London Eye z nikim innym, jak tylko z tobą. Jak mi znikłaś, nie wiedziałem co bym zrobił gdyby coś ci się stało. Nasza wycieczka do leśnego domu, podziwianie gwiazd, Londynu. Powrót do Holmes Chapel, do dziś mam telefony, żebym znowu cie tam zabrał, bo tak polubiła cie moja mama. Zabłądzenie w lesie, ciężki dzień, z tobą. Wszystko to pamiętam, nie zapomnę. Z czasem coraz bardziej zacząłem się do ciebie przywiązywać. Myśl, że mógłbym cię nie widzieć przez resztę dni, wydawała się koszmarem. Z tobą przeżyłem, wiele wspaniałych dni, nocy. Poczucie, że jesteś obok mnie, jest niezastąpione. Każdy uścisk z tobą, spojrzenie, uśmiech, powoduje, że chce się żyć. Nigdy nie sądziłem, ze ktoś tak zawróci mi w głowie. Długo zastanawiałem się czy powiedzieć ci, czy nie, ale w głębi serca mam taką nadzieję, że może, choć trochę, czujesz coś do mnie. Bo przecież nie bez przyczyny moją tapetą jesteś ty. Gdy patrzę na telefon, na ekranie wyświetla się zdjęcie, twoje zdjęcie, z cudownym uśmiechem, pięknymi oczami, pełne radości. Gdy nie ma cię obok, parze na nie i wyobrażam sobie, że jesteś ze mną. Moje życie jest jak film, osiągnąłem sukces, z czego jestem bardzo szczęśliwy, ale główną rolę w tym filmie grasz ty, tego jestem najbardziej pewny. Starałem się, aby sprawić, żebyś poczuła coś do mnie. Pozostaje mi tylko pytanie czy udało mi się to ? – parzyłam na niego jak zaczarowana. Nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Czy mogło być to prawdą ?
- Nie wiem co powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie i to bardzo. Przyjechałam tu z celem poznania swoich idoli, a nie zakochaniu się w jednym z nich. – po tych słowach Harry spuścił głowę. – Nie dałeś mi dokończyć. – podniosłam ją lekko, patrząc mu w oczy. – Ale teraz wiem, że nie mogę powiedzieć, że tak się nie stało. – ujęłaś jego twarz w swój dłonie, uśmiechając się. Spojrzał na ciebie pełen nadziei, szczęścia, spełnienia. Dotarło, że nie tylko on pała tym uczuciem, uczuciem miłości. Harry jest cudownym człowiekiem, co potwierdzi mnóstwo osób. Czy warto brnąć w ten związek ? Czemu nie, nie mamy nic do stracenia.
- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy. – powiedział przysuwając usta do twoich, łącząc je w pocałunku.
- Ja też, bardzo bardzo szczęśliwa. – szepnęłam wtulając się w niego.
Z nieba runęły pierwsze krople deszczu, a za nimi kolejne. Nie przeszkadzało nam to, mieliśmy siebie i to wystarczyło. Wstaliśmy przesiąknięci nie odrywając od siebie wzroku.
- Mam takie marzenie. – powiedział.
- Pocałunek w deszczu. – uśmiechnęłam się, co odwzajemnił jako trafna odpowiedz.
- Wyjątkowy pocałunek z wyjątkową osobą. – oznajmił obdarzając mnie cudownym pocałunkiem, który mógłby nie mieć końca. Ale nad czym tu się rozczulać, przed nami wiele pięknym chwil, spędzonych razem.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

15. ♥

W drodze do chłopaków humor nie odstępował nas ani na krok. Wygłupiałyśmy się, śmiałyśmy, gadałyśmy, śpiewałyśmy co tylko się dało, siostrzana głupawka. Świat obdarzył mnie cudownym stworzeniem, za który bardzo dziękuje. Pomimo, że często się kłócimy, nie zgadzamy ze sobą, to nigdy bym jej nie oddała, za bardzo ją kocham. Zrobiła dla mnie naprawdę wiele, zmieniła moje życie, za co jej dziękuje. Choć różnimy się od siebie, to jesteśmy bardzo podobne. W końcu dojechałyśmy do naszego celu. Przywitał nas, jak zawsze radosny Louis.
- Dłużej się nie dało ? – spytał ze swoją głupkowatą miną.
- Ciesz się, że w ogóle jesteśmy. – wtrąciła się Destiny ze swoim uroczym uśmiechem. Wiedziała, że chciałam się odgryźć. Udałam się za państwem Tomlinson do salonu, gdzie przesiadywała reszta. Zastałam tylko Harry`ego i Nialla rozwalonych na kanapie przed telewizorem. Wepchałam się pomiędzy nimi, co przyjęli entuzjastycznie. Jak zawsze jakaś komedia, nic nowego. Destiny zniknęła gdzieś z Lou co mnie nie zdziwiło, bo przecież to on nas zaprosił.
- Leżycie tutaj cały dzień ? – spytałam znudzona filmem.
- yhym. – wymruczał Harry ziewając. Zaśmiałam się, a ten momentalnie na mnie spojrzał.
- Czy ja cie śmieszę ? – popatrzył na mnie tak, że aż grzechem by było sie nie zaśmiać. Wybuchłam śmiechem, czego po chwili zaczęłam żałować. Rzucił się na mnie łaskocząc. Zaczęłam go kopać i bić, ale lekko, bo przecież gdybym go uszkodziła, ludzie by mnie zniszczyli. Wybawił mnie jęk blondyna, któremu przeszkadzała zabawa Harry`ego, ale ten tylko na niego spojrzał i dalej kontynuował. Chwycił swoimi rękami za moje nadgarstki, siadając na mnie z miną zwycięscy.
- Mała powtórka ? – spytał ze swym chytrym uśmieszkiem. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale jak zrobił ustami buziaka, wiedziałam, ze mówił o tym co było, jak wywiózł mnie kilkaset kilometrów za Londyn.
- Raz dostałeś na więcej nie licz. – wytknęłam mu język. Nie ruszyło go to.
- Ja zawsze dostaje to czego chcę. – powiedział wypinając dumnie klatę. Ponownie się zaśmiałam. Przycisnął mnie bardziej.
- Złaś ze mnie, jesteś ciężki. – jęknęłam, na co tym razem on się zaśmiał. – To nie jest śmieszne.
- Dla mnie jest, ty mi dasz to co ja chcę, a ja cie wypuszczę, proste. – oznajmił.
- Niall, no pomórz mi. – skierowałam się do blondyna.
- Na mnie nie liczcie. – odpowiedział i wyszedł z salonu.
I zostałam sama z tym oszołomem. Czemu on musi być taki uparty ?
- No to zostaliśmy sami. – wycedził z uśmiechem.
- Nie ciesz się tak, bo nic nie dostaniesz.
- Na pewno ? – i usiadł na mnie, zapierając mi dech w piersiach.
- Harry to boli ! złaś. – krzyknęłam i zaczęłam go kopać.
- No ale czemu nie chcesz mi dać buziaka ? – zrobił smutną minę.
- Bo dostałeś już jednego i tyle ci wystarczy. – powiedziałam stanowczo.
- Nic się nie stanie jak dostane więcej.
- Nie będę cię rozpieszczać. – zaśmiałam się.
- Bo pomyśle, że mnie nie lubisz. – oznajmił z podniesioną brwią.
- Ciebie się nie da nie lubić. – uśmiechnęłam się, zatapiając się w jego oczach. – A teraz złaś. – oznajmiłam wracając do rzeczywistości. Ku mojemu zdziwieniu posłuchał. Poluźnił uścisk, skąd mogłam przenieść się do pozycji siedzącej. Zrezygnowany opadł obok mnie. Zrobiło mi się go szkoda, więc postanowiłam dać mu buziaka, ale w policzek. Niestety nie przewidziałam, że sobie to wszystko zaplanował. Dotknęłam ustami jego ciepłego policzka, lekko się odsuwając. Obrócił się w moja stronę przyciągając do siebie i namiętnie całując. Zupełnie zbił mnie z tropu. W końcu ma swojego upragnionego całusa, ale to nie był zwykły buziak. Błądził ręką po moich plecach, drugą przytrzymując mój policzek, żebym się nie wyślizgnęłam. Niepotrzebnie, nie miałam takiego zamiaru. Bezkarnie przywłaszczał sobie moje usta.
- Ale to … - nie dał mi dokończyć przypierając jeszcze bardziej. Serce waliło mi jak opętane. Opętane jego dotykiem, głosem, ruchem, wszystkim co należało do niego. W końcu ten mały, niewinny buziaczek, przerodził się w bardzo namiętny.
- Czekaj. – powiedziałam uwalniając się.
- tak ? – spytał wpatrując się w moje oczy.
- Nie sądzisz, że nie powinniśmy ? – i ponownie zatopił się w moich ustach, ale tylko na chwilę.
- Czemu tak uważasz ? – zapytał leżąc obok mnie, delikatnie odgarniając włosy z mojej twarzy ze słodki uśmiechem. Miałam mu zaczynać wyjaśniać, ale nagle mnie oświeciło.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Ty sobie to wszystko zaplanowałeś. W co ty ze mną pogrywasz ? – patrzyłam na niego oczekując wyjaśnień.
- Nie myślałem, że się domyślisz, ale skoro już mnie rozgryzłaś to chodź. – dał mi słodkiego całusa i pociągnął za rękę.
- Gdzie idziemy ? – spytałam, gdy wyszliśmy z domu.
- W ciche miejsce, gdzie będę mógł ci wszystko wyjaśnić . – odpowiedział mi z uśmiechem. Zdezorientowana szłam cicho obok niego, układając sobie w głowie wszystko w jedność.

sobota, 4 sierpnia 2012

14. ♥

Kolejne dni radosnego sierpnia przemijały bardzo szybko. Lato nieubłagalnie, aczkolwiek powoli dobiegało końca. Ale czym są wakacje bez przyjaciół ? Nudne, bez żadnych wspomnień i emocji. Ale na szczęście mi to nie grozi, mam ósemkę najcudowniejszych przyjaciół na świecie, czego chcieć więcej ? Każda chwila spędzona w ich towarzystwie była chwilą niezapomnianą. W końcu nadszedł ten dzień, dzień wyczekiwany przeze mnie od przyjazdu Destiny do Nowego Jorku, dzień pozostający na zawsze w pamięci, nie tylko mojej, ale także miliony dziewczyn. Dzień koncertu, na który tak ogromnie sie cieszyłam i nadal cieszę. Miał być to dla mnie dzień upragniony, dzień w którym zobaczę ich na żywo, ale szczęście dopisało mi wcześniej i dało poznać tę cudowną piątkę chłopaków już na początku mojego przyjazdu do Londynu. Jak zawsze rano obudziłam się dość wcześnie. Entuzjastycznie rozsunęłam zasłony i mrużyłam oczy z powodu ostrego, porannego słońca. Dźwięk wibracji telefonu i kolejny uśmiech. Szybko się ubrałam i zjadłam śniadanie. Przysiadłam na schodkach przed drzwiami rozkoszując się wakacyjnym porankiem, odczytując sms.
` Park za godzinę jak zawsze ? Josh Xx.
` Jasne ;)
Rozumiemy się bezproblemowo, z nikim nie rozmawia mi się tak dobrze jak z nim, no może jeszcze z Harrym. Nie tracąc czasu postanowiłam udać się do parku i poczekać. Rozsiadłam się na ławce wpatrując w słońce i rozmyślając. Było to nasze ulubione miejsce, w którym spotykamy się prawie codziennie odkąd się poznaliśmy. Powieki pokryła ciepła ręka, a przed oczami pojawił się cień, zakrywając przy tym widok słońca. Przeskoczył nad oparciem ławki i już był obok mnie. Biło od niego zajebistością. Przywitaliśmy się czułym buziakiem w policzek. Objęłam kolana podnosząc je na ławkę, wtulając się w chłopaka. Siedzieliśmy tak dość długo,  bez rozmów, niepotrzebnych słów.
- Może pojedziesz ze mną na próbę ? – zapytał w ten swój specyficzno-słodki sposób, idąc w kierunku mieszkania.
- Dziś nie, ale innym razem z chęcią. – odrzekłam przytulając go. Staliśmy chwilę przed moim domem, mówiąc o różnych rzeczach, którym gdyby się przyjrzeć głębiej, nie miały większego sensu.
- No nareszcie jesteś. To jedziemy czy nie ? – dobiegł cię głos Destiny wychodzącej z domu.
- Ciebie też miło widać. – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Chodź szybko. Czekam w aucie. – oznajmiła siostra kierując się w stronę samochodu machając w naszą stronę.
- Ja idę, to do zobaczenia jutro ? – spytałam podnosząc brew do góry i mrużąc oczy.
- Jasne. – pożegnaliśmy się i ruszyłam pędem w stronę auta siostry.

- Nie mogę się doczekać koncertu. – pisnęłam radośnie na widok plakatów 1D.
- Trudno uwierzyć, że to już za dwa dni. – westchnęła Destiny.
- Tak, trudno by mi było się rozstać z wami.
- Na szczęście nie musisz. – powiedziała z uśmiechem.
Udałyśmy się w stronę galerii, na zakupy. Wchodziłyśmy do każdego sklepu. Po długich oczekiwaniach znalazłyśmy coś dla siebie. Rozsiadłyśmy się w kawiarni, trzymając w rękach filiżanki gorącej kawy.
- No i jak tam z tym twoim romeo ? – spytała patrząc na mnie, popijając gorący napój.
- Czasami cię nie rozumiem, i dziś jest ten moment. – oznajmiłam.
- Co tu jest niezrozumiałe ?
- Po pierwsze to nie jest mój romeo, po drugie jest moim przyjacielem i po trzecie nic więcej. – powiedziałam stanowczo.
- Oj no przestań, ten sam stereotyp, to tylko przyjaciel. Mi tego nie wciśniesz. Chodzenie do parku prawie codziennie to jest coś więcej.  – jęknęła Destiny.
- Musisz być taka dociekliwa ? – spytałam śmiejąc się w kierunku siostry.
- Ja tylko stwierdzam fakt. – powiedziała biorąc kolejny łyk. - Więc ?
Nie odezwałam się, sama nie wiedziałam czy jest coś więcej. Na myśl o nim uśmiechnęłam się i lekko zarumieniłam. Czujne oko Destiny zauważy każdy detal.
- Wiedziałam. Powiedz mu. – oznajmiła.
- Łatwo ci mówić. – powiedziałam lekko wzdychając.
- Oj nie przejmuj się, prędzej czy później wszystko się wyjaśni.
- Może masz rację. – uśmiechnęłam się dopijając kawę. Dźwięk sms i uśmiech Destiny. Patrzyłam na nią chwilę. Urocza, ciemnowłosa szatynka, o bardzo ładnej urodzie, wpatrzona w wyświetlacz telefonu.
- Osz ty. – lekko się uśmiechnęłam. Spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Co się stało ? – spytała, dalej wpatrując się w ekran.
- To ty mi mówisz, że coś wisi nade mną, a sama romansujesz. – wiedziałam, rozgryzłam ją.
- Wcale nie. – zaczęła protestować.
- Tak to pokarz powód twego uśmiechu. Założę się, że musiał nieźle zakręcić ci w głowie. – powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Może trochę. – roześmiałyśmy się.
- No ale teraz powaga. Kto to ? – spytałam.
- Znasz go.
- No tak, czemu wcześniej się nie zorientowałam. Te uśmieszki, ściskania, trzymanie za rączkę, jak się rumienisz gdy na ciebie patrzy. – chwilę myślałam, aż w końcu znalazłam właściwą osobę.
- No dobra już przestań. – odpowiedziała lekko speszona.
- I pewnie mu nie powiedziałaś nic ? – spojrzałam na nią. – wiedziałam, no pięknie, jesteśmy w podobnej sytuacji. – uśmiechnęłam się.
- Zbierajmy się już. Lou napisał, ze możemy wpadać, więc ? – uniosła lekko głos.
- Jak twój Louis pisze, to nie można odmówić.
- Spadaj, o nie jest mój. – zrobiła swoja oburzoną minę.
- Jeszcze. – zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę samochodu.