niedziela, 12 sierpnia 2012

17. ♥

Wróciliśmy do posiadłości chłopców cali przemoknięci.
- Gdzie wy się podziewaliście? – spytał ze śmiechem Louis, gdy zobaczył w jakim jesteśmy stanie.
- Tańczyliśmy w deszczu. – powiedział Harry, na co wszyscy zgromadzeni wybuchli śmiechem.
- Zaraz wam coś przyniesiemy. – oznajmił Louis i pociągnął Destiny ze sobą.
Staliśmy w przedpokoju z ociąganiem ściągając mokre rzeczy. Brunet przyciągnął mnie do siebie dając słodkiego całusa.
- To kiedy im powiemy ? – spytał uroczym głosem kończąc pocałunek.
- Może jutro, na dziś już dosyć wrażeń. – uśmiechnęłam się i ponownie nasze usta się złączyły.
- No proszę, nie ma nas 5 minut a tu takie rzeczy się dzieją. – powiedział z chytrym uśmiechem Lou.
Oderwaliśmy się od siebie i zaskoczeni spojrzeliśmy za siebie. Stali wbici wzrokiem w nas oczekując wyjaśnień. Zwróciłam wzrok w stronę Harry’ego, który kiwnął potwierdzająco głową.
- My czekamy. – oznajmił oburzony Louis.
- Co tu dużo wyjaśniać. – powiedziałam.
- Jesteśmy razem. – dokończył Hazza i mocno mnie przytulił.
- LUDZIE ! SAMI I HARRY SĄ RAZEM ! – wykrzyczał Louis wchodząc do reszty.
- No to już nie musimy czekać do jutra, Louis to za nas załatwił dziś. – oznajmiłam w stronę loczka.
- Jak się cieszę. – powiedziała uradowana Sami przytulając mnie. – Jesteś mokra, spadaj. Macie, przebierzcie się. – jęknęła Destiny dając nam przyniesione ciuchy i udała się do salonu.
- Przecież mogliśmy sami iść po ciuchy. – oznajmiłam wchodząc do łazienki.
- Wiem, ale jak przynieśli to należy się cieszyć bo będą się fochać. – odpowiedział wchodzą za mną. Zaśmiałam się. Przebraliśmy się i zeszliśmy do reszty. Ułożyliśmy mokre ubrania na suszarkę aby wyschły i weszliśmy do reszty. Usiedliśmy na sofię wpatrując się w telewizor, w którym leciał kolejny, nudny serial. Niestety inni nie podziwiali ekranu tylko nas.
- No przestańcie. Czemu się tak patrzycie ? – spytałam lekko przerażona ich spojrzeniami.
- Bo siedzicie cicho i nic nie mówicie, że jesteście razem. – wyjaśnił Liam.
- Pan Tomlinson zrobił to za nas. – oznajmiłam patrząc na niego złowrogo.
- Trzeba było się nie miziać. – wytknął mi język, a ja się zaśmiałam. On musi zawsze znaleźć jakieś wytłumaczenie ? – pomyślałam.
- No to trzeba to uczcić. – dodał z uśmiechem.
- Co proponujesz ? – spytał Zayn.
- Dziś jest ostatni wolny dzień. Za dwa dni koncert, a przed nim wiele prób, więc oferuję mały, procencikowy relaksik. Co wy na to ? – spojrzał na wszystkich. Każdy pokiwał potwierdzająco głową.
- Tylko dla Sami trzeba coś wymyślić bo jej nie wolno. – oznajmił ze śmiechem Lou. Zginiesz Tomlinson - pomyślałam sobie.
- Mi tam tego nie trzeba aby dobrze się bawić. Wystarczy, że popatrzę jak jesteście narąbani i już mam świetną rozrywkę. – odgryzłam się wystawiając język. Mam go.
- Wypraszam sobie. – powiedział oburzony, na co wybuchneliśmy śmiechem. No i się zaczęło relaksowanie według Louisa. Patrzyłam w czarny ekran, na którym zaraz miał się pojawić film. Każdy sączył napój. Nawet Louis chciał mi go wepchać, ale nie miałam ochoty. Obok mnie zasiadł Harry także z zapasami, wtulając mnie w siebie.
- Mam też dla ciebie. – powiedział podsuwając mi rurkę.
- Nie chcę.
- Pijamy za nasze szczęście. – oznajmił z uśmiechem. Ujęłam rurkę ustami powoli sącząc zawartość. Wiedziałam, ze dużo nie wypije, gdyż miałam wspólną szklankę z loczkiem, dzielącą na dwie rurki. Powoli powieki same mi się przymykały. Męczący, ale jakże fascynujący dzień. Film, musiał być horror, jak się uprą to nikt im nie przeszkodzi. Nie miałam ochoty go oglądać. Zamknęłam oczy. Paniczny pisk przeszył mi głowę. Nerwowo podniosłam się otwierając zaspane oczy. 
-Nie wchodź tam ! – krzyknął Louis i znowu zapiszczał.
- Lou, proszę zamknij się, mam dość twoich krzyków. – jęknęłam. Spojrzał na mnie przerażony, a zarazem podekscytowany filmem. Popatrzyłam na niego z politowaniem i wtuliłam się z powrotem w Hazzę, który o dziwo nie spał i patrzył w telewizor. Spojrzał na mnie unosząc konciki ust. Dostał soczystego buziaka i ponownie zasnęłam. Przez dalszy ciąg filmu, sen minął mi dosyć spokojnie, tym razem bez wrzasków i pisków. Ale nie dane mi było kontynuować. Obudził mnie po raz kolejny Louis, a któż by inny, przewracający się na schodach. Normalnie miałabym z niego polewkę, ale byłam zmęczona i nie chciało mi się nabijać z innych, nawet z Tomlinsona.
- Wszystko w porządku ? – spytałam troskliwie.
- Nic mi nie jest. – powiedział. Dostrzegłam delikatny zarys jego sylwetki.
- Gdzie zgubiłeś Destiny ?
- W łazience. – wstał i udał się na górę, tym razem już bez żadnych wywrotek. Opadłam, pochłaniając się w kontynuację snu.
__________________________
Iii kolejny ;3
Teraz tak poza tematem bloga, ale także o One Direction. Dziś jest zakończenie Olimpiady w Londynie, na ktróym wystąpią chłopcy. Jeeeeej *_* ! Rozpoczyna się coś około 21, ale nie wiem dokońca na TVP 1. Wystapią takze inni wokaliści z Wielkiej Brytani. ; D

2 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie, przeczytałam od początku, a to u mnie rzadkość czytać opowiadania, a nie imaginy
    masz talent...
    zapraszam na nasz blog z imaginami ;*
    http://szalonepisarki-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń