- Dłużej się nie dało ? – spytał ze swoją głupkowatą
miną.
- Ciesz się, że w ogóle jesteśmy. – wtrąciła się Destiny
ze swoim uroczym uśmiechem. Wiedziała, że chciałam się odgryźć. Udałam się za
państwem Tomlinson do salonu, gdzie przesiadywała reszta. Zastałam tylko Harry`ego
i Nialla rozwalonych na kanapie przed telewizorem. Wepchałam się pomiędzy nimi,
co przyjęli entuzjastycznie. Jak zawsze jakaś komedia, nic nowego. Destiny zniknęła
gdzieś z Lou co mnie nie zdziwiło, bo przecież to on nas zaprosił.
- Leżycie tutaj cały dzień ? – spytałam znudzona filmem.
- yhym. – wymruczał Harry ziewając. Zaśmiałam się, a ten
momentalnie na mnie spojrzał.
- Czy ja cie śmieszę ? – popatrzył na mnie tak, że aż
grzechem by było sie nie zaśmiać. Wybuchłam śmiechem, czego po chwili zaczęłam
żałować. Rzucił się na mnie łaskocząc. Zaczęłam go kopać i bić, ale lekko, bo
przecież gdybym go uszkodziła, ludzie by mnie zniszczyli. Wybawił mnie jęk
blondyna, któremu przeszkadzała zabawa Harry`ego, ale ten tylko na niego
spojrzał i dalej kontynuował. Chwycił swoimi rękami za moje nadgarstki, siadając
na mnie z miną zwycięscy.
- Mała powtórka ? – spytał ze swym chytrym uśmieszkiem.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale jak zrobił ustami buziaka, wiedziałam, ze mówił
o tym co było, jak wywiózł mnie kilkaset kilometrów za Londyn.
- Raz dostałeś na więcej nie licz. – wytknęłam mu język.
Nie ruszyło go to.
- Ja zawsze dostaje to czego chcę. – powiedział wypinając
dumnie klatę. Ponownie się zaśmiałam. Przycisnął mnie bardziej.
- Złaś ze mnie, jesteś ciężki. – jęknęłam, na co tym
razem on się zaśmiał. – To nie jest śmieszne.
- Dla mnie jest, ty mi dasz to co ja chcę, a ja cie
wypuszczę, proste. – oznajmił.
- Niall, no pomórz mi. – skierowałam się do blondyna.
- Na mnie nie liczcie. – odpowiedział i wyszedł z salonu.
I zostałam sama z tym oszołomem. Czemu on musi być taki
uparty ?
- No to zostaliśmy sami. – wycedził z uśmiechem.
- Nie ciesz się tak, bo nic nie dostaniesz.
- Na pewno ? – i usiadł na mnie, zapierając mi dech w piersiach.
- Harry to boli ! złaś. – krzyknęłam i zaczęłam go kopać.
- No ale czemu nie chcesz mi dać buziaka ? – zrobił smutną
minę.
- Bo dostałeś już jednego i tyle ci wystarczy. –
powiedziałam stanowczo.
- Nic się nie stanie jak dostane więcej.
- Nie będę cię rozpieszczać. – zaśmiałam się.
- Bo pomyśle, że mnie nie lubisz. – oznajmił z podniesioną
brwią.
- Ciebie się nie da nie lubić. – uśmiechnęłam się, zatapiając
się w jego oczach. – A teraz złaś. – oznajmiłam wracając do rzeczywistości. Ku
mojemu zdziwieniu posłuchał. Poluźnił uścisk, skąd mogłam przenieść się do
pozycji siedzącej. Zrezygnowany opadł obok mnie. Zrobiło mi się go szkoda, więc
postanowiłam dać mu buziaka, ale w policzek. Niestety nie przewidziałam, że
sobie to wszystko zaplanował. Dotknęłam ustami jego ciepłego policzka, lekko się
odsuwając. Obrócił się w moja stronę przyciągając do siebie i namiętnie całując.
Zupełnie zbił mnie z tropu. W końcu ma swojego upragnionego całusa, ale to nie
był zwykły buziak. Błądził ręką po moich plecach, drugą przytrzymując mój
policzek, żebym się nie wyślizgnęłam. Niepotrzebnie, nie miałam takiego
zamiaru. Bezkarnie przywłaszczał sobie moje usta.
- Ale to … - nie dał mi dokończyć przypierając jeszcze
bardziej. Serce waliło mi jak opętane. Opętane jego dotykiem, głosem, ruchem,
wszystkim co należało do niego. W końcu ten mały, niewinny buziaczek,
przerodził się w bardzo namiętny.
- Czekaj. – powiedziałam uwalniając się.
- tak ? – spytał wpatrując się w moje oczy.
- Nie sądzisz, że nie powinniśmy ? – i ponownie zatopił
się w moich ustach, ale tylko na chwilę.
- Czemu tak uważasz ? – zapytał leżąc obok mnie,
delikatnie odgarniając włosy z mojej twarzy ze słodki uśmiechem. Miałam mu
zaczynać wyjaśniać, ale nagle mnie oświeciło.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Ty sobie to wszystko
zaplanowałeś. W co ty ze mną pogrywasz ? – patrzyłam na niego oczekując
wyjaśnień.
- Nie myślałem, że się domyślisz, ale skoro już mnie rozgryzłaś
to chodź. – dał mi słodkiego całusa i pociągnął za rękę.
- Gdzie idziemy ? – spytałam, gdy wyszliśmy z domu.
- W ciche miejsce, gdzie będę mógł ci wszystko wyjaśnić .
– odpowiedział mi z uśmiechem. Zdezorientowana szłam cicho obok niego,
układając sobie w głowie wszystko w jedność.
Wspaniałe, pisz dalej...:)
OdpowiedzUsuń;*
Usuń