sobota, 4 sierpnia 2012

14. ♥

Kolejne dni radosnego sierpnia przemijały bardzo szybko. Lato nieubłagalnie, aczkolwiek powoli dobiegało końca. Ale czym są wakacje bez przyjaciół ? Nudne, bez żadnych wspomnień i emocji. Ale na szczęście mi to nie grozi, mam ósemkę najcudowniejszych przyjaciół na świecie, czego chcieć więcej ? Każda chwila spędzona w ich towarzystwie była chwilą niezapomnianą. W końcu nadszedł ten dzień, dzień wyczekiwany przeze mnie od przyjazdu Destiny do Nowego Jorku, dzień pozostający na zawsze w pamięci, nie tylko mojej, ale także miliony dziewczyn. Dzień koncertu, na który tak ogromnie sie cieszyłam i nadal cieszę. Miał być to dla mnie dzień upragniony, dzień w którym zobaczę ich na żywo, ale szczęście dopisało mi wcześniej i dało poznać tę cudowną piątkę chłopaków już na początku mojego przyjazdu do Londynu. Jak zawsze rano obudziłam się dość wcześnie. Entuzjastycznie rozsunęłam zasłony i mrużyłam oczy z powodu ostrego, porannego słońca. Dźwięk wibracji telefonu i kolejny uśmiech. Szybko się ubrałam i zjadłam śniadanie. Przysiadłam na schodkach przed drzwiami rozkoszując się wakacyjnym porankiem, odczytując sms.
` Park za godzinę jak zawsze ? Josh Xx.
` Jasne ;)
Rozumiemy się bezproblemowo, z nikim nie rozmawia mi się tak dobrze jak z nim, no może jeszcze z Harrym. Nie tracąc czasu postanowiłam udać się do parku i poczekać. Rozsiadłam się na ławce wpatrując w słońce i rozmyślając. Było to nasze ulubione miejsce, w którym spotykamy się prawie codziennie odkąd się poznaliśmy. Powieki pokryła ciepła ręka, a przed oczami pojawił się cień, zakrywając przy tym widok słońca. Przeskoczył nad oparciem ławki i już był obok mnie. Biło od niego zajebistością. Przywitaliśmy się czułym buziakiem w policzek. Objęłam kolana podnosząc je na ławkę, wtulając się w chłopaka. Siedzieliśmy tak dość długo,  bez rozmów, niepotrzebnych słów.
- Może pojedziesz ze mną na próbę ? – zapytał w ten swój specyficzno-słodki sposób, idąc w kierunku mieszkania.
- Dziś nie, ale innym razem z chęcią. – odrzekłam przytulając go. Staliśmy chwilę przed moim domem, mówiąc o różnych rzeczach, którym gdyby się przyjrzeć głębiej, nie miały większego sensu.
- No nareszcie jesteś. To jedziemy czy nie ? – dobiegł cię głos Destiny wychodzącej z domu.
- Ciebie też miło widać. – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Chodź szybko. Czekam w aucie. – oznajmiła siostra kierując się w stronę samochodu machając w naszą stronę.
- Ja idę, to do zobaczenia jutro ? – spytałam podnosząc brew do góry i mrużąc oczy.
- Jasne. – pożegnaliśmy się i ruszyłam pędem w stronę auta siostry.

- Nie mogę się doczekać koncertu. – pisnęłam radośnie na widok plakatów 1D.
- Trudno uwierzyć, że to już za dwa dni. – westchnęła Destiny.
- Tak, trudno by mi było się rozstać z wami.
- Na szczęście nie musisz. – powiedziała z uśmiechem.
Udałyśmy się w stronę galerii, na zakupy. Wchodziłyśmy do każdego sklepu. Po długich oczekiwaniach znalazłyśmy coś dla siebie. Rozsiadłyśmy się w kawiarni, trzymając w rękach filiżanki gorącej kawy.
- No i jak tam z tym twoim romeo ? – spytała patrząc na mnie, popijając gorący napój.
- Czasami cię nie rozumiem, i dziś jest ten moment. – oznajmiłam.
- Co tu jest niezrozumiałe ?
- Po pierwsze to nie jest mój romeo, po drugie jest moim przyjacielem i po trzecie nic więcej. – powiedziałam stanowczo.
- Oj no przestań, ten sam stereotyp, to tylko przyjaciel. Mi tego nie wciśniesz. Chodzenie do parku prawie codziennie to jest coś więcej.  – jęknęła Destiny.
- Musisz być taka dociekliwa ? – spytałam śmiejąc się w kierunku siostry.
- Ja tylko stwierdzam fakt. – powiedziała biorąc kolejny łyk. - Więc ?
Nie odezwałam się, sama nie wiedziałam czy jest coś więcej. Na myśl o nim uśmiechnęłam się i lekko zarumieniłam. Czujne oko Destiny zauważy każdy detal.
- Wiedziałam. Powiedz mu. – oznajmiła.
- Łatwo ci mówić. – powiedziałam lekko wzdychając.
- Oj nie przejmuj się, prędzej czy później wszystko się wyjaśni.
- Może masz rację. – uśmiechnęłam się dopijając kawę. Dźwięk sms i uśmiech Destiny. Patrzyłam na nią chwilę. Urocza, ciemnowłosa szatynka, o bardzo ładnej urodzie, wpatrzona w wyświetlacz telefonu.
- Osz ty. – lekko się uśmiechnęłam. Spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Co się stało ? – spytała, dalej wpatrując się w ekran.
- To ty mi mówisz, że coś wisi nade mną, a sama romansujesz. – wiedziałam, rozgryzłam ją.
- Wcale nie. – zaczęła protestować.
- Tak to pokarz powód twego uśmiechu. Założę się, że musiał nieźle zakręcić ci w głowie. – powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Może trochę. – roześmiałyśmy się.
- No ale teraz powaga. Kto to ? – spytałam.
- Znasz go.
- No tak, czemu wcześniej się nie zorientowałam. Te uśmieszki, ściskania, trzymanie za rączkę, jak się rumienisz gdy na ciebie patrzy. – chwilę myślałam, aż w końcu znalazłam właściwą osobę.
- No dobra już przestań. – odpowiedziała lekko speszona.
- I pewnie mu nie powiedziałaś nic ? – spojrzałam na nią. – wiedziałam, no pięknie, jesteśmy w podobnej sytuacji. – uśmiechnęłam się.
- Zbierajmy się już. Lou napisał, ze możemy wpadać, więc ? – uniosła lekko głos.
- Jak twój Louis pisze, to nie można odmówić.
- Spadaj, o nie jest mój. – zrobiła swoja oburzoną minę.
- Jeszcze. – zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę samochodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz