I
kolejny poranek, te same czynności, kolejny pełen niespodzianek dzień, rutyna ?
Nie tym razem. Dziś wieczorem idę na domówkę do One Direction. Ten dzień będzie
wyjątkowy i na pewno nie zapomniany, bo jak można by było zapomnieć imprezy u
moich idoli. Pozbierałam się i ruszyłam na śniadanie. Destiny już czekała na
mnie z jedzeniem. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek i posprzątałyśmy
po sobie. Udałyśmy się do jakieś galerii, a potem do Starbucks`a i słynnego
Milkshake City na shake`a. Gadałyśmy długo o nadchodzącej imprezie. W między
czasie zadzwoniłyśmy także do mamy i znowu ploty, ploty i więcej plotek.
Wyszłyśmy stamtąd około pierwszej. Weszłyśmy jeszcze do kosmetycznego po parę „
niezbędnych ” rzeczy. Po mini zakupach poszłyśmy do domu. Akurat dobijała
druga, więc postanowiłyśmy cos zjeść. Co jak co, ale spaghetti wychodzi nam
genialnie. Udałam się do pokoju trochę odpocząć i ogólnie „ pomyśleć ”. Nie mówiłam
jeszcze mamie o moim zamieszkaniu w Londynie, choć wiem, że będę musiała.
Zrobiłam sobie relaksującą kąpiel i zawinęłam się w mięciutki i puchowy
szlafroczek. Usiadłam sobie obok Destiny na sofie. Czytała jakieś czasopismo.
Wpatrzona w pusty, czarny telewizor odpłynęłam. Obudziła mnie siostra,
bełkocząc coś abym się zbierała. Ruszyłam na górę. Założyłam moją sukienkę,
biżuterię, wyprostowałam włosy, choć natura obdarzyła mnie już prostymi, ale
lubiłam to robić, czułam, że są idealnie proste. Zrobiłam makijaż pod moją
kreację i gotowe. Spojrzałam w lustro i okręciłam się parę razy.
- Sami !
Chodź już ! – usłyszałam doniosły głos Desti.
- Idę ! -
chwyciłam szpilki do ręki, poprawiając grzywkę i wyszłam z pokoju zerkając
ostatni raz w odbicie. Założyłam szpilki, otwierając drzwi do wyjścia. I
zobaczyłam moją ślicznotkę. Miała bardzo wysokie, czarne i połyskowe szpilki
oraz czarną sukienkę, przylegającą do ciała. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i
wsiadłyśmy do czarnego autka siostry. Jechałyśmy w ciszy. I dojechałyśmy.
Wysiadając spojrzałam na okolicę, kilka aut. Destiny chwyciła mnie za rękę i
pociągła w stronę drzwi. Nie opierałam się i dorównałam kroku siostrze. Rozległ
się dzwonek i przed nami stanęła jak zwykle piękna Danielle. Weszłyśmy do
środka i przywitałyśmy się z każdym. Przedstawili nam kilka osób. I zaczęło się
dziać. Muzyka, kolorowe drinki, towarzystwo i miejscówka. Siedziałam pośrodku
znajomych kończąc mój drugi niebieski napój.
-
Zatańczysz ? – usłyszałam uroczy głos. Obróciłam się i ujrzałam przystojnego
chłopaka.
- Jasne. –
odparłam z uśmiechem i chwilę później bujaliśmy się w rytmie wolnej piosenki.
Kręciło mi się lekko w głowię co oznaczało, że napój zaczyna działać.
- Mogę
wiedzieć jak masz na imię ? – i ponownie usłyszałam ten słodki głos.
- Sami. A
ty ? – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Josh. –
piękny smajl.
- Nie
jesteś przypadkiem perkusistą tych pięciu świrów ? – spytałam z ciekawością.
- Tak, to
ja. A skąd jesteś ? Bo masz taki słodki akcent.
- Dzięki, z
Nowego Jorku, przeprowadziłam się tu na wakacje do siostry. Choć muszę
przyznać, że brytyjski akcent jest mega sexi.
- Słodka
jesteś. – wpatrzyłam się w jego mega śliczne oczka i jeszcze bardziej wtuliłam
się w chłopaka. Tańczyliśmy jeszcze chwilę. Zrobiliśmy przerwę na drinki,
siadając z powrotem na sofę.
Wygłupialiśmy
się, gadaliśmy, śmialiśmy. Alkohol daje poczucie większej odwagi, na przykład
na powiedzenie czegoś, czego trudno było by nam powiedzieć w pełni świadomości.
Tańczyłam jeszcze z kilkoma osobami, Destiny i Danielle o raz z całym One
Direction. Padnięta z bólem stóp zdjęłam szpilki i usiadłam na sofię. Po chwili
przed sobą znowu miałam pełną szklankę kolorowego procentu. - Raz się żyje. –
pomyślałam i przechyliłam szklankę. Wstając zatoczyłam się i wpadłam w czyjeś
ramiona. Spojrzałam w górę i ujrzałam po raz kolejny twarz Josha, na widok
której momentalnie się uśmiechnęłam.
- Pomogę
ci.
- Dzięki. –
powiedziałam z uśmiechem i wyszłam na dwór przewietrzyć się. Usiadłam na
schodach, a obok mnie mój dzisiejszy towarzysz. Rozmawialiśmy o wszystkim. Od
moich historii z dzieciństwa do dzisiejszych czasów, po jego opowiadania z
koncertów i występów.
- A więc
taka cudowna dziewczyna jest sama ?
- Mam
przyjaciół, którzy doprowadzając mnie to szaleństwa, więc chłopak nie jest
teraz potrzebny. – wytknęłam mu język i wstałam.
- A
będziesz chciała kiedyś to zmienić ? – spojrzał na mnie bajecznym wzorkiem.
- Może. Jak
chcesz to próbuj. – dałam mu karteczkę z numerem i pociągłam go chwytając za
rękę w stronę wejścia. Niebyło nas sporą godzinkę. Czułam się o wiele lepiej.
Wchodząc ujrzałam chłopaków tańczących na środku mieszkania. Obok nich tańczyli
pozostali. Bez zastanowienia pociągłam Josha, wpychając się na środek. Bawiłam
się świetnie. Usiadłam zmęczona na sofę popijając kolejny napój.
- Nie za
dużo ? – usłyszałam uroczy głos z nutką przejęcia.
- Wypiłam
dwa razy mniej od ciebie. – powiedziałam ze śmiechem w stronę Harry`ego, który
także zaszalał ale trzymał się dobrze.
- Ale takiej
ślicznotce nie wypada pić. – i znów urocz uśmiech.
- Kto tak
powiedział ? – zapytałam, ale spotkałam się tylko z jego ponownym uśmiechem i wyciągnął
mnie parkiet. Przyciągnął do siebie i mocno przytulił. Wciągałam zapach jego
perfum maskujący aromat alkoholu.
-
Przejdziesz się ze mną ? – spytał tak uroczo, że nikt nie mógł by mu odmówić.
- Teraz ? –
z niechęcią zadałam pytanie, ponieważ chciałabym odpocząć.
- No tak. –
tym zielonym oczętom nie da się odmówić.
- A gdzie ?
– lekko westchnęłam.
- Park jest
niedaleko.
- Okey,
tylko muszę skombinować jakieś buty. - pokazałam mu bose stopy. – Od szpilek
bolą mnie już nogi.
- Coś
znajdziemy. – złapał mnie za rękę. Podał jakieś niebieskie trampki i ruszyliśmy
niezauważeni na spacerek.
Szliśmy
wzdłuż chodnika prowadzącego do parku. Było około drugiej w noc. Dochodząc do
parku stanęłam wpatrując się w gwiazdy. Harry także przystanął, ale nie patrzył
w ten sam punkt co ja. Spojrzałam na niego. Jego oczy błyszczały pod wpływem
procencików, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Co tak
sie szczerzysz ? – spytałam wpatrując się w jego boską twarz.
- A nie
mogę ? – odpowiedział ze śmiechem.
- No tak,
ty zawsze chodzisz uśmiechnięty.
Usiadłam na
najbliżej ławce. Nie miałam już sił iść dalej, natomiast Loczek przeciwnie.
- Nie mam
już sił. – powiedziałam przymykając oczy ze zmęczenia.
Powtórnie
wpatrzyłam się w gwiaździste niebo. Czułam wzrok Harry`ego na sobie. Nie
odrywając wzroku od gwiazd spytałam :
- Czemu mi
się przyglądasz ?
- Przecież
nie widzisz gdzie patrzę.
- Ale
czuję. – spojrzałam na niego. – więc ?
- Dlaczego
mam nie patrzyć na tak śliczną dziewczynę ? – spytał, przysuwając się bliżej.
Jego oczy wprost hipnotyzowały. Magiczne spojrzenie, w których można się zatracić.
Był bliżej, coraz bliżej. Nasze twarze dzieliły centymetry. Piękną atmosferą
zakończył dźwięk jego telefonu. Odsunęliśmy się od siebie, a ja oparłam głowę
na jego ramieniu lekko zasypiając.
- Wracamy.
– powiedział do ucha takim słodkim głosem, że aż chciało się go słuchać cały
czas.
Wziął mnie
na swoje ramiona, choć stąd do ich apartamentu było zaledwie dziesięć minut
drogi.
Wtuliłam
się w niego zasypiając.
~ Destiny
~
Siedzieliśmy
lekko wstawieni, niektórzy bardziej. Jak zawsze wygłupom nie było końca.
Największy szaleniec Louis wszedł na stół i zaczął tańczyć wywracając zawartość
w miskach i rozbijając szklanki i inne szklane rzeczy. Przyłączyłam się do
niego. Tańczyliśmy w dwójkę cały czas śmiejąc się. Już nie mogłam, musiałam
stamtąd zejść, ale jak ? Widok przed oczami lekko mi się kręcił, krok do przodu
i spadnę prosto na podłogę. Obcasy dawały swoje, zdejmując je zachwiałabym się
i stanowiło by to także upadek. Przeczesałam ręką włosy i wtuliłam się w
paskowatego, który zniósł mnie bezpiecznie na ziemię. Niestety robiąc krok
przed siebie zahaczył o coś na podłodze i obaj upadliśmy śmiejąc się w niebo
głosy. Leżeliśmy tak chwilę wpatrując się w siebie. Ma naprawdę nieziemskie
oczy, uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Wyzbieraliśmy się z podłogi i
ruszyliśmy do innych. Niektórzy zaczęli się zbierać, było już dość późno.
Rozglądałam się dookoła i nigdzie nie było widać mojej siostry.
- Widziałeś
Sami ? – spytałam Louisa, na co pokiwał przecząco głową. Udałam się do góry
pukając do wszystkich drzwi. Myślałam, że może być z Harrym, tylko gdzie on ma
pokój. Zapukałam to kolejnych i lekko otworzyłam. Ujrzałam śpiącą brunetkę, a
obok niej śpiącego lokowatego. Uśmiechnęłam się i wyszłam zamykając drzwi.
Zeszłam na dół, a impreza dalej trwała. Jak się bawić to na całego i szalałam
dalej z pozostałymi.
~ Samanta
~
Obudziłam się z mocnym bólem głowy.
Rozejrzałam się po pokoju. Chwyciłam się za głowę i starałam sobie przypomnieć
coś z wczoraj, ale pojawiały się tylko przebłyski. Obok mnie leżał sobie Harry.
Uśmiechnęłam się na jego widok i zeszłam na dół. Panował tam niezły bałagan.
Wzięłam butelkę wody z kuchni i usiadłam na jednym z krzeseł. Zrobiłam kanapki dla siebie i reszty, która
jeszcze słodko spała. Zaczęłam lekko ogarniać ten nieład. Wyniosłam śmieci,
ogarnęłam lekko kuchnię i weszłam do salonu. Aż mnie zatkało. Pełno jedzenia i
szkła na ziemi, jakieś papiery, ogólnie jeden wielki syf. – Co tu musiało się
dziać ? – spytałam się myślach i zabrałam do lekkiego sprzątania. Może nie był
bardzo czysty, ale dla śpiochów też cos trzeba zostawić. A mówiąc o śpiochach,
ktoś się obudził, bo słychać jak schodzi bo schodach. Wchodząc do kuchni
ujrzałam Harry`ego, który sączył jakiś napój.
- Mogę skorzystać z łazienki ?
- Jasne.
Zobaczyłam się w lustrze i
zaśmiałam się. Nie wyglądałam najlepiej. Umyłam twarz, ale nadal czułam się
źle. Postanowiła wziąć kąpiel. Trochę mi to zajęło. Wychodząc zorientowałam
się, że nie mam przy sobie żadnych ubrań oprócz sukienki. Zawinęłam się w duży,
niebieski ręcznik i udałam się w poszukiwanie ubrań. Znalazłam się po chwili
ponownie w pokoju prawdopodobnie Harry`ego, gdyż obudziłam się tam, a tylko on
było obok mnie. Wchodząc ujrzałam go, układającego swoje bujne loki. Dopiero
teraz zauważyłam, że jest w samych bokserkach, co przykuwa dużą uwagę.
- Znajdzie się coś dla mnie ?
– spytałam patrząc a niego wielkimi oczami.
- Tak wyglądasz bardzo dobrze.
– i jego łobuzerski uśmiech.
- Wolałabym coś mniej
przewiewnego.
- Zaraz cos znajdę. – gestem
wskazał na łóżko bym usiadła.
Usiadłam sobie wygodnie i
rzuciłam wzrokiem na zdjęcia. Było ich dużo. Z rodziną, chłopakami, znanymi
ludźmi, z koncertów, wycieczek, występów i różnych wywiadów. Moją uwagę
przykuła uwagę ładna blondynka na jednym ze zdjęć.
- Powinno pasować. – podał mi
czerwoną koszulkę w kratkę i spodenki.
- Dziękuje bardzo. – dałam mu
buziaka w policzek. Miałam już wychodzić gdy przypadkowo zahaczyłam o jedno ze
zdjęć.
- Przepraszam. – wydusiłam z
przejęciem. Westchnęłam z ulgą, gdy zdjęcie nie ucierpiało.
- Nic się nie stało. –
powiedział, przecierając fotografię palcem i ustawiając ją na półce. Wpatrywał
się w zdjęcie. Nie ukrywam, ciekawiło mnie kto jest na tym zdjęciu, że Harry
tak się zapatrzył.
- Mogę wiedzieć kto jest na
tym zdjęciu ? – spytałam z nutką ciekawości.
- Bella, moja dziew…, była
dziewczyna. – lekko załamał głos.
- Przykro mi. – przytuliłam
go.
- Czasem chciałbym wrócić do
niej, ale nie mogę.
- Trzeba walczyć o to, na czym
nam zależy. – usiedliśmy na łóżku, a on zaczął swój monolog.
- Straciłem z nią kontakt, po
wyjeździe z Holmes Chapel. Zatraciłem się w karierze i poświeciłem się w pełni
pasji. Zmieniłem numer, adres. Brakuje mi jej, ale nic już nie mogę zrobić.
Niedawno byłem u niej w domu, zobaczyć jak sobie radzi, chciałem po prostu ją
zobaczyć, ale nie było jej. Potem mama powiedziała mi, że wyprowadziła się, ale
nie wie gdzie. Od dwóch lat, nie wiem co się z nią dzieje, po prostu przepadła.
Nadal jest dla mnie ważna, ale ponoć szybko o mnie zapomniała. Słyszałem wiele
razy jak to się bawiła z innymi, więc nie wiem po co o niej myślę skoro i tak
nic już nie zmienię. Nawet nie chcę zmieniać. – spuścił głowę na dół. Zrobiło
mi się go strasznie żal.
- Wygląda na to, że nie
zasługiwała na ciebie. – próbowałam go pocieszyć, nie lubię zostawiać ludzi gdy
są w dołku.
- To ja wszystko zawaliłem,
zostawiłem ja samą. – oznajmił smutno.
- Ona przecież też mogła choć
starać się jakoś z tobą kontaktować. Przecież mogła iść do twojej mamy, zdobyć
twój telefon. Nie jesteś wszystkiemu winien. Nie możesz się obwiniać. Jeśli
komuś naprawdę zależy to będzie walczył do skutku.
- Dzięki. Cieszę się, że cię
spotkałem. – usłyszałam głos, głos z radością, nadzieją.
- Cała przyjemność po mojej
stronie. Mam jeszcze małą prośbę. Odwiózłbyś mnie do domu ? Nie chcę budzić
Destiny, nie będę psuć jej snu. – spytałam lekko przygryzając paznokcia.
- Jasne, to za pół godziny na
dole ?
- Okey, bardzo dziękuje. –
ponownie pocałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju zostawiając go samego. Udałam
się ponownie do łazienki. Przebrałam się w ciuchy Harry`ego.
- Haha, ale wyglądam. –
zaśmiałam się patrząc w lustro. Weszłam do kuchni zjadając jedną z kanapek.
Spojrzałam na zegar, dochodziła 12. – Nieźle musieli balować. – pomyślałam i
wstałam zbierając sukienkę.
- A gdzie szpilki ? – spytałam
na głos. – Ehh, no muszą gdzieś tu być. – westchnęłam.
Rozpoczęłam poszukiwania,
trochę mi to zajęło ale znalazłam je pod stołem. Zebrałam moje rzeczy i
czekałam na Harry`ego. Po kilku minutach pojawił się jak zawsze boski.
- No no, nieźle wyglądasz.
Pasują ci moje ubrania. – oznajmił biorąc klucze i ubierając buty.
- Muszę sobie takie załatwić.
– zaśmiałam się.
- Moja garderoba zawsze
otwarta. – puścił mi oczko.
- Kusząca propozycja. –
uśmiechnęłam się. Skierowaliśmy się w stronę jego samochodu. Rozsiadłam się
wygodnie w siedzeniu, wdychając zapach jego koszuli, znajdującej się w moim
posiadaniu.
Zamknęłam oczy i oderwałam się
od rzeczywistości.
- Ej, Sami ! Sami ! Żyjesz ? –
po tych słowach zaczęłam kojarzyć realizm.
- Hmmm, co ? ja ? – spytałam
zdezorientowana.
- Tak ty, próbuje się tobą porozumieć ale w ogóle nie reagujesz. –
powiedział jak zwykle z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam, ale się zamyśliłam.
- A o czym ? – nie dawał za
wygraną.
- No bo po prostu mam takie
cholerne szczęście, jadę z Harrym Stylesem, autem Harry`ego Stylesa, w
ubraniach Harry`ego Stylesa i rozmawiam z nim. Ratujcie mnie bo zaraz zemdleje.
– zaczęłam się śmiać jak opętana.
- Bo wpadnę w samo zachwyt. Ma
nadzieję, że to nie ostatni raz.
- Oj sama nie wiem, mam taki
dylemat, nie wiem czy dobrze wybieram. – oznajmiłam lekko zmieszana.
- A w czym rzecz ? – spytał z
troską.
- Nie wiem czy mam wracać do
Nowego Jorku czy zostać tutaj. Tam ma wszystko, znajomych, rodzinę,
wspomnienia, a z drugiej strony tutaj
mam siostrę, was, ciebie i najlepsze chwilę spędzone w życiu.
- Wiedz, że każdy chce twojego
szczęścia i bez względu na to co podejmiesz będzie cie wspierał w tym co
wybierzesz, choć dla innych może być to bolesne, ale nie będą cię zatrzymywać,
bo to twoja decyzja i chcą dla ciebie najlepiej.
- Wiec wszystko na mojej
głowie, świetnie. – palnęłam z sarkazmem.
- Jeszcze bardziej namieszałem
?
- Każdy miesza, sama już nie
wiem. – westchnęłam zmieszana. - Bardzo bym chciała nie żałować tego co
podejmę, ale wiem, że jak wybiorę jedno to będę źle się czuć , że zostawiam
drugie.
- Chciałbym ci jakoś pomóc,
ale nie wiem jak. – dodał z troską.
- Spraw, żebym nie chciała
wyjeżdżać stąd. – uśmiechnęłam się do niego.
- Załatwione. – odpowiedział
dumnie.
- Naprawdę ? – byłam lekko
zszokowana, przecież powiedziałam to tylko tak, a on to wziął na serio. Miło z
jego strony, że chce pomóc.
- Sama zobaczysz. – i pojawił
się szereg białych ząbków.
Uśmiechnęłam się, oparłam się
lekko o siedzenie i patrzyłam jak prowadzi.
- Co mi się tak przyglądasz ?
– spytał zaciekawiony.
- Próbuję sobie cos
przypomnieć z wczoraj, ale nic nie mogę. – wytężyłam swój umysł ale na marne.
- W tym ci nie pomogę, bo też
zbytnio nie pamiętam. – lekko się zaśmiał.
- To jestem w kropce. Pamiętam
dużo, ale mam urywki, taka dziura, a kolejna część pamięci nie skleja się z
pierwszą w jedność. – westchnęłaś.
- Mamy czas, zacznij od
początku, najłatwiej.
- No dobra, więc
przyjechałyśmy, Danielle, przywitałam się z wami, potem gadałam z kilkoma
osobami, których w ogóle nie kojarzę, potem alkohol, nie wiem, tańczyłam z
kimś, znowu alkohol, znowu pustka, znowu tańczyłam i kompletna pustka.
- Ucięło ci najlepsze momenty.
– słodki uśmiech.
- Szkoda, że ich nie pamiętam.
– smutna minka.
- Powoli sobie przypomnisz. – i znów ten zniewalający uśmiech.
- Poczekaj, zatrzymaj się,
muszę skoczyć po telefon. – krzyknęłam, gdy zorientowałam się, że jesteśmy obok
domu.
- No już, już. Jedziemy. –
oznajmiłam lekko zdyszana. I ruszyliśmy dalej. Zaczęłam przeglądać najnowsze
wiadomości.
I jak tam ? mam nadzieję, że mnie pamiętasz ? Josh xx.
- No i co cię tak zatkało ?
Sami ? – machnął mi ręką przed oczami.
- Był wczoraj jakiś Josh u was
?
- No tak, nasz perkusista.
- No tak, jak mogłam
zapomnieć. Przecież wczoraj tańczyliśmy i rozmawialiśmy, i dałam mu numer.
- Cos ci się przypomina.
- Nareszcie. – wydusiłam z
siebie głośny okrzyk.
tak, tak pamiętam ;) Ale nie orientuję się co wczoraj robiłam, mógł byś
mi pomóc ?
- Ale jeszcze nie wszystko. –
i znowu wytężyłam umysł.
- To co jeszcze ?
- Pamiętam Josha, ale jeszcze
ktoś. Jacie, nigdy więcej tyle tego świństwa. – zaśmiałam się.
- Haha, jeszcze się dowiesz.
- a ty nic nie kojarzysz ?
- Wiesz, cała impreza przechodzi
mi przez głowę bez jakichkolwiek wspomnień, ale musieliśmy razem spędzić koniec
imprezy, bo jak się obudziłem to spałaś obok mnie.
- No o tym nie pomyślałam, nie
wiem czy mam się bać ? – i ponownie się zaśmiałam.
- Gdyby się coś wydarzyło to
na pewno bym to zapamiętał, bo wspomnienia z tobą nie da się zapomnieć. –
spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
Poczułam jak się czerwienie.
Trochę było to niezręczne, ale poczułam jak ciepło oblewa mnie od środka. Jest
dla mnie kochany, ale przecież, każda za nim szaleje a on może mieć każdą, a ja
nie chcę by kolejną. To jeden z moich idoli, a nie przyjechałam się zakochiwać
tylko ich poznać. Z myśli wyrwał mnie dźwięk sms`a.
Po za tym, że przetańczyłaś pół imprezy, to spędziłaś trochę czasu z
Harrym, ale zniknęliście gdzieś i straciłem cię z oczu.
- No jednak Harry, ale co ja
mogłam z nim robić ? Przecież sam powiedział, ze gdyby cos było to by
zapamiętał, może tylko rozmawialiśmy lub gdzieś poszliśmy. No Tak ! Pamiętam.
Byliśmy w jakimś parku, ale nic się nie wydarzyło. Uffff, na szczęście. Teraz
wszystko układa się w jedność. – uśmiechnęłam się przez moją myśl. Odpisałam
jeszcze Joshowi, że nie mogę teraz pisać ale się odezwę.
- No skąd ten uśmiech ? –
spytał.
- Bo już wszystko pamiętam. –
odpowiedział dumnie z wielkim uśmiechem.
- No to świetnie, wiec
opowiadaj. Trochę jestem ciekawy.
- Haha, skoro chcesz.
Tańczyłam z Joshem, potem z siostrą i Danielle, z tobą też – po tych słowach zagościł
uśmiech na jego twarzy, a ja kontynuowałam. – i resztą chłopaków. Potem byłam
się przewietrzyć i rozmawiałam z Joshem. Gdy wróciłam znowu tańczyłam z tobą i
poszliśmy się przejść. Byłam zmęczona, więc wracając niosłeś mnie, tak wiem
jestem strasznie leniwa. – i zaczęłam się śmiać. – No i zaniosłeś mnie do
siebie i zasnęliśmy, i oto koniec mojej pięknej bajki.
- A jednak byłem w twej
pięknej bajce.
- No tak, a gdzie tak w ogóle
jedziemy ? – spytałam podekscytowana.
- Zobaczysz.
- No powiedz mi przynajmniej
czy daleko jeszcze. – rozglądnęłam się przez okno samochodu, wyjeżdżaliśmy z
Londynu.
- No jeszcze sporo przed nami.
– i ponownie się uśmiechnął.
- To gdzie ty mnie wieziesz ?
– spytałam lekko się śmiejąc.
- Powiem ci tylko, ze to
miejsce wygląda najlepiej w blasku gwiazd.
- To o której chcesz tam
dojechać, jest dopiero 2, wiec do nocy jeszcze bardzo daleko.
- Miałem zrobić, żebyś nie
chciała opuszczać Anglii, więc pokażę ci jedno miejsce, ale musisz być
cierpliwa. – odrzekł, a ja patrzyłam na niego wzrokiem detektywa.
- Ehh, zaczynam żałować. –
zaczęłam się śmiać. – Ale nie wywieziesz mnie na odludzie ?
- Nie martw się, spodoba ci
się, obiecuje.
- No dobrze, dobrze, ale
zatrzymamy się później na jakieś jedzenie ? – spytałam czując lekki głód.
- Kiedy zechcesz.
- No to mi pasuje. A skąd
znasz to miejsce ? – spytałam podciągając kolana i zatapiając się w jego
oczach.
- Jak byłem mały, rodzice
zabrali mnie tam, obiecałem sobie, że tam wrócę. A skoro jesteś ze mną to tobie
też pokażę.
- No jestem bardzo ciekawa.–
uśmiechnęłam się i wykręciłam numer do Destiny.
- Tak ? – usłyszałam lekko
zachrypnięty głos siostry.
- Obudziłam cię ? – spytałam z
troską.
- No tak, a gdzie jesteś ? –
jej głos stał się bardziej poważny.
- Jadę sobie na przejażdżkę i
dzwonie cię powiadomić.
- Jak miło z twojej strony, że
mówisz mi to dopiero teraz. – powiedziała sarkastycznie.
- Nie chciałam się budzić. –
słodko odrzekłam.
- Powiedzmy, że ci wierzę.
- Już prawie piętnasta, a ty
marnujesz dzień śpiąc, powinnaś być wdzięczna. – oznajmiłam z dumą w głosie.
- Wszyscy jeszcze śpią, matko !
ale mnie głowa boli. – po czym zaśmiałam się.
- Trzeba było tak balować ?
- No może trochę przesadziłam,
ale nie żałuje. – także się zaśmiała.
- No dobra, to ci nie
przeszkadzam, śpij sobie dobrze.
- Taa, dzięki, a z kim jesteś
? – spytała lekko podejrzliwie.
- a jestem sobie z Harrym. A
ty ? Bo jakoś mi się nie wydaję, żebyś spała sama. – lekko się zaśmiałam czekałam na odpowiedz.
- Tak myślałam. Ja mam
dzikiego słodziaka, któremu wparowałam nad ranem do łózka. – zaśmiała się.
- Haha, mowa o Louisie ?
- No oczywiście, dobra ja już
kończę, bo ten się pewnie zaraz obudzi jak się zorientuje, że mnie nie ma. –
powiedziała lekko ziewając.
- No ucałuj go tam, niech się
cieczy.
- Gdybyś go widziała jaki jest
słodki jak śpi. – i zrobiła słodkie awwwwww.
- Przynajmniej jest grzeczny. –
zaśmiałam się.
- Nie byłabym tego taka pewna.
– i nasz grupowy śmiech.
- No dobra, nie chcę wiedzieć
szczegółów. Papa.
- No pa. – pożegnałyśmy się i
zakończyłam rozmowę.
- Takim to dobrze, śpią sobie,
maja wszystko gdzieś. – westchnęłam z uśmiechem.
- Jeśli chcesz to możesz się
zdrzemnąć, mi to nie będzie przeszkadzało. Z tyłu powinien być koc.
Zaczęłam grzebać z tyłu za
kocykiem i wystawał mi tylko tyłek. Tak ja myślałam, gdy lekko się obróciłam
gapił się na niego.
- No nie gap się tak na niego,
bo nie wiem co ci zrobię. – krzyknęłam wyjmując szybko koc.
- To mi nim tak nie machaj, bo
mnie strasznie rozprasza. – zaczął się śmiać.
- Nie moja wina, że tylko w
taki sposób mogę sięgnąć po koc. – krzyknęłam.
- No dobrze, dobrze już się
nie patrzę.
Rozciągnęłam koc na przednim
siedzeniu i zakrywałam się nim, aż po szyję.
- Słodkich snów. – usłyszałam słodkie
słówka i zamknęłam oczy.
- Dziękuję. – odrzekłam i
pogrążyłam się w tymczasowym śnie.
_______________________________________________
Nareszcie udało mi sie coś napisać. Przepraszam, że tak długo mi to zeszło, ale jakoś nie mam natchnienia. Napisałam taki długi rozdział i mam nadzieję, że będzie się go Wam dobrze czytało. Dziękuje za wejścia i obserwację. Martwi mnie liczba komentarzy, która wynosi zero pod najnowszymi postami, ale mam nadzieję, że moze jednak ktoś coś napisze. ;) BUZIAKI ! ;3
Claudia xx.