wtorek, 31 lipca 2012

13. ♥

W drodze do rodzinnego miasta Harry`ego cały czas rozmawialiśmy. Dowiedziałam się różnych ciekawych jak i zabawnych rzeczy. Podjechaliśmy pod piękny, biały dom.
- Jesteśmy. – powiedział Harry otwierając mi drzwi od samochodu. Wysiadając uśmiechnęłam się. Chwycił mnie za rękę i razem szliśmy w kierunku drzwi. Rozległ się dzwonek. Po chwili pojawiła się kobieta. Wysoka, szczupła, ładna brunetka. Weszliśmy do środka. Zaczęli się przytulać.
- Tak za tobą tęskniła. – powiedziała mama do Harry`ego, gdy skończyli swój uścisk.
- A ty musisz być Sami. – zwróciła się do mnie przytulając.
- Bardzo miło mi panią poznać. – odpowiedziała z uśmiechem.
- Mi ciebie też, ale mów mi Ann. – oznajmiła radośnie. – Chodźcie do kuchni, na pewno jesteście głodni.
Szłam powoli rozglądając się. Usiedliśmy przy stole, a Ann dała nam smakowicie wyglądający obiad.
- Dziękuje. – odrzekłam po dostaniu posiłku.
- Tak bardzo się cieszę, że do mnie wstąpiliście. – powiedziała z uśmiechem mama Harry`ego.
- Też się cieszę, a znalazłaś cos dla Sami ? – spytał Harry.
- Tak tak, znalazłam, jak zjecie to są w twoim pokoju. - odpowiedziała w stronę syna. – A skąd wracacie ?  Bo od ciebie przez telefon to dużo się nie dowiedziałam.
- Pamiętasz, jak byłem mały zabrałaś mnie raz do tego domku na moje jedenaste urodziny.
- Oczywiście, że pamiętam. A chciało wam się tak daleko jechać ? – spytała popijając łyk kawy.
- Miałem dużo powodów aby tam przyjechać, a najważniejszy z nich już spełniłem. – spojrzał na ciebie, po czym się uśmiechnął.
- Cieszę się, że nareszcie kogoś przyprowadziłeś. Przeważnie przyjeżdża sam. – ostatnie zdanie skierowała do mnie.
Tak jak mówił Harry, zaczęły się pytania. Jego mama jest bardzo miła i sympatyczna. Może dużo pyta, ale świadczy to o tym, że martwi się o najbliższe jej osoby. Pomogłam pozmywać i udałam się za Harrym.
- Przepraszam za nią, ale zawsze jak ktoś ze mną przychodził to masa pytań. – oznajmił otwierając drzwi.
- Nie masz za co przepraszać,  twoja mama jest naprawdę bardzo miła. – odrzekłam wchodząc za nim.
- Tu są twoje rzeczy, a tu jest łazienka, a ja idę do drugiej. – wskazał na ubrania leżące na łóżku i białe drzwi. Odwdzięczyłam mu się uśmiechem i już go nie było.
Wzięłam kąpiel, nie za długą, nie za krótką, w sam raz. Ubrałam się w dane mi rzeczy. Pasowały. Wyszłam z łazienki i nie było nikogo w pokoju. Usiadłam na brzegu łóżka i podziwiałam kolejne zdjęcia, to na ścianie, to na półkach.
- Zbieramy się. – powiedział Harry wparowując do pokoju.
- Spieszy ci się ? – spytałam ciekawa.
- Trochę. – odrzekł i chwycił za rękę. Zwlekłam się na dół i wraz z Harrym pożegnaliśmy się.
- Musicie mnie jeszcze kiedyś odwiedzić. – powiedziała mama Harr`ego kończąc pożegnalny uścisk.
- Na pewno. - odrzekł z uśmiechem. I już na nie było.
- Myślałam, ze spędzisz tam więcej czasu. – oznajmiłam już w samochodzie.
- Chciałem, ale dzwonili i mamy być tam natychmiastowo. – odpowiedział poważnie.
- Przecież to kilka długich godzin. – odrzekłam zdziwiona.
- Pojedziemy skrótami.
- Skrótami ? Wiesz gdzie jedziesz ? – wpatrywałam się w niego ze zdziwieniem.
- Zaufaj mi. – oznajmił z uśmiechem. Wyjechaliśmy z miasta. Przed nami rozpostarł się widok długich, ciemnozielonych lasów. Trochę jak z jakiegoś horroru. Wjechaliśmy w głąb lasu. Rozległ się dźwięk telefonu.
- Odbierz. – skierował się do mnie, po czym wyjęłam telefon z jego kieszeni.

- Halo. – odparłam spokojnie.
- Sami ? – usłyszałam głos Louisa.
- Yhym. – wymruczałam.
- Powiedz Harry`emu , że odwołali spotkanie, więc nie musicie się śpieszyć. – powiedział radośnie.
- Dobrze. – westchnęłam. Nie mógł zadzwonić wcześniej ? Teraz będziemy błądzić po jakimś ciemnym lesie. – pomyślałam i rozłączyłam się odkładając telefon na swoje miejsce.

- I kto to ? – spytał.
- Louis. – powiedziałam bez emocji.
- I co chciał ?
- Że odwołali to spotkanie, na które tak pędziłeś. – uniosłam lekko głos.
- Ne mógł wcześniej, za nim tu wjechałem. – westchnął i zaczął się rozglądać na okolice.
- Harry, gdzie my jesteśmy ? – spytałam po chwili ciszy.
- Nie wiem. – odparł.
- Jak to nie wiesz. – zdenerwowałam się
- Zabłądziliśmy. – oznajmił smutno.
- Boję się. – wypowiedziałam te słowa, patrząc na otaczające nas, ponure miejsce.
- Jestem przy tobie. – powiedział chwytając mnie za rękę.
Zatrzymał samochód i wysiedliśmy aby się rozejrzeć. Jak na popołudnie, w tym miejscu było dość ciemno. Wysokie i smukłe drzewa wzbijały się wzwyż przysłaniając promienie słońca.
- Co teraz robimy ? Jak się stąd wydostać ? – powiedziałam lekko się w niego wtulając.
- Coś wymyślimy. Pójdę się rozejrzeć, a ty zostań.
- Na pewno ? – spytałam z nadzieją, że jednak znajdzie inne wyjście.
- Tak, zaraz wracam. – powiedział oddalając się.
To jego „ zaraz wracam ” dłużyło się w nieskończoność. Wyjęłam telefon, brak zasięgu. Jak zwykle.
- Czyli powtórka z rozrywki. – powiedziałam sarkastycznie i wyszłam się rozglądnąć. Szłam przed siebie, coraz dalej i dalej, powoli oddalając się od samochodu. Cały czas nic. Odwróciłam się, pustka. Postanowiłam wrócić. Minęła już godzina odkąd go nie ma. Szłam i szłam, ale nigdzie nie było zarysu auta.
- No przecież musi tu gdzieś być ! – krzyknęłam zdenerwowana. – Cholera ! Gdzie ja jestem ? – chwyciłam się za głowę. Mijały minuty, a ja nadal błądziłam. Nagle dostrzegłam Harry`ego. Siedział na łące, pełnej gałęzi, gliny, porośniętej mchami.
- Na szczęście. – powiedziałam cicho i ruszyłam w jego stronę. Na dźwięk łamiących się gałązek, odwrócił się.
- Miałaś zaczekać. – wykrztusił w moją stronę.
- Czekałam, ale jak widzę nawet nie miałeś zamiaru wrócić.
Nic nie odpowiedział. Usiadłam obok niego. Wpatrzony był w jeden cel, przed siebie.
- Wyciągnę nas stąd, obiecuje. – oznajmił mocno mnie przytulając.
Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na tapetę. Uśmiech sam się pojawił. Było to dzisiejsze, poranne zdjęcie z Harrym. Zaczęłam oglądać pozostałe zdjęcia dla poprawy chumoru.
- Wracajmy. – zakomunikował wstając i podając mi rękę. Wstałam i udałam się za Harrym. Doszliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i ruszyliśmy. Jechaliśmy tą samą drogą, którą tu trafiliśmy. Po przejechaniu dobrych, kilku kilometrów, widać było szosę i nadjeżdżające auta. Odetchnęłam z ulgą. Spotkałam się z uśmiechem Harry`ego i ruszyliśmy do domu.

sobota, 28 lipca 2012

12. ♥

Nie zauważyłam kiedy pogrążyłam się w lekkim śnie. Ocknęłam się pod wpływem zapachu. Nie zauważalna weszłam do łazienki. Ogarnęłam trochę włosy i twarz, i udałam się do kuchni. Wchodząc pan Styles zawodowo podrzucał sobie naleśniki. Oparłam się o framugę drzwi i podziwiałam kucharza w akcji. Po kilku minutach spostrzegł się, ze jest obserwowany.
- Głodna ? – spytał z uroczym uśmiechem.
- Bardzo. – podał mi talerz pełen smakowitych naleśników i pociągnął za rękę w stronę stolika. Delektowaliśmy się.
- Nie wiedziałam, że robisz takie dobre. – powiedziałam oblizując wargi z nadzienia.
- Jeszcze sporo o mnie nie wiesz. – uśmiechnął się i wziął kolejnego gryza.
- Mamy jeszcze tyle drogi przed sobą. Chętnie posłucham. – odpowiedziałam. – A ja nadal chodzę w twoich ciuchach. Raczej ci ich nie oddam, zachowam na pamiątkę. – zaciesz.
- Tylko o nie dbaj, masz moja ulubioną koszulę. – oznajmił z buzią pełną naleśnika.
- To trzeba było ją zachować.
- Tobie bardziej pasuje. – powiedział z uśmiechem, a ja się lekko zarumieniłam.
- A tak w ogóle, to skąd miałeś klucze do tego domku ? – spytałam po chwili ciszy.
- Od znajomego.
- I tak po prostu ci dał ? – nie dawałam za wygraną.
- Żyjemy w zgodzie. – powiedział ze śmiechem. Po skończeniu pysznego posiłku pozmywaliśmy.
- A kiedy jedziemy ? – spytałam wycierając ręce.
- Tak szybko chcesz stąd uciec ? – i słodki uśmiech.
- Nie, bardzo mi się tu podoba tylko raczej nie można chodzić w tych samych ubraniach. – chwyciłam lekko końcówki koszulki.
- Możemy jechać do mojego domu w Holmes Chapel, moja mama się ucieszy. Dwie godziny drogi, tam na pewno coś dla ciebie będzie.
- A nie możemy jechać do Londynu ? – zadałam kolejne pytanie.
- Do mnie jest szybciej. – ponownie się uśmiechnął.
- Ale nie będę wam robić kłopotu ? – spytałam lekko zmieszana.
- Kłopot zrobisz jak nie pojedziesz. – i postanowione.
Uprzątnęliśmy trochę, wychodząc nie można było pominąć widoku.
 - Zabiorę cię tu jeszcze. – szepnął mi do ucha.
- Cieszę się. A i jeszcze mi wisisz dalszą część zwiedzania Londynu.
- Pamiętam. A teraz chodź. – chwycił mnie za rękę.
- A twoja mama wie, że przyjedziemy ?
- Tak dzwoniłem do niej. Pierwsze co zrobi to ci będzie zadawać pytania, to normalne, więc się strzeż.
- Zapamiętam sobie. – uśmiechnęłam się i spojrzałam ostatni raz w stronę cudownego miejsca. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę.

~ Destiny ~

Po rozmowie z Sami, postanowiłam, że pora obudzić resztę. Na pierwszy ogień poszedł oczywiście Lou, ale nie było to najłatwiejsze. Leżał rozwalony na łóżku, aż żal było mi go budzić. No ale to koniec jego błogiego snu. Usiadłam obok niego i chciałam krzyknąć mu do ucha. Nachyliłam się i krzyknęłam. Wystraszony Louis poskoczył i spadł, a co w tym śmiesznego, że razem ze mną. Zaspany patrzył na mnie przymrużonymi oczami. Delikatnie przejechał ręką po moim policzku. Aż przeszły mnie ciarki.
- Koniec spania. – ze śmiechem wypowiedziałam te słowa dając Louisowi buziaka w policzek i wchodząc do łazienki. Gdy wszyłam ujrzałam jak Lou śpi, na łóżku. – No do niego nic nie dociera – pomyślałam. Podeszłam ponownie, ale tym razem nie spał. Jednym, zgrabnym ruchem przeciągnął mnie przez siebie. Był tak cholernie blisko. Czułam jego oddech, bicie serca. Przytulił mnie do siebie, przykrył kołdrą i wróciliśmy do punktu wyjścia. Chciałam się jakoś wydostać, ale zapewne wiedział, że będę chciała i trzymał mnie nadal w uścisku. W końcu odpuściłam. Sami mam z głowy, bo się buja z Harrym. Reszta pewnie śpi. Odkręciłam się na obok, tak że byłam przodem do jego twarzy. Był taki słodki jak spał. Niekiedy wydawał ciche pomrukiwania. Mogłabym patrzeć na niego cały czas. Ale co się ze mną dzieje ? Czemu on mi tak zawrócił w głowie ? Przecież to tylko zwykły chłopak, z cudownymi oczami, powalającym uśmiechem, świetnym stylem i nienagannymi włosami. Taki zwykły, a potrafi zamienić każdą moją zwykłą myśl, w myśl o nim. Gapiłam się na niego jak na obrazek. Zaczął powoli się budzić. Lekko zamrugał powiekami, a ja już dostawałam szału.
- Co mi się tak przyglądasz ? – zapytał ze słodkim uśmiechem i zaspanym jeszcze głosem.
- A nie mogę ? – zamrugałam.
- Możesz, Ty zawsze możesz. – po czym jego ręką powędrowała na moje plecy i zwiększyła uścisk, wtulając mnie w siebie.
- Mam do ciebie taką małą, drobną prośbę. – oznajmiłam słodko.
- myhym ? – wymruczał.
- Mógł byś mnie wypuścić ? – spytałam wpatrując się w jego nieziemskie oczy.
- Nie. – odpowiedział, tak uroczo, jak tylko on potrafi.
- Ej no ale czemu ? – powiedziałam lekko oburzona.
- Bo dobrze mi się z Toba śpi. – oznajmił z uśmiechem zamykając oczy, widać że był bardzo senny.
- Ale jest już późno, po za tym muszę obudzić resztę, bo zapewne śpią, jechać do domu, ogarnąć się, zadzwonić do Sami, bo pojechała gdzieś z Harrym, wszystko na mojej głowie. – zaczęłam nawijać.
- Też cię kocham, a teraz śpijmy. – dorzucił.
Uśmiechnęłam się na te słowa. Poddałam się jakimkolwiek próbą wydostania się i przymknęłam oczy wtulając się w bruneta. Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo ciekawie, na spaniu. No cóż, przynajmniej się wyśpię.

środa, 25 lipca 2012

11. ♥


Przede mną rozpościerał się widok zapierający dech w piersiach. Raj dla oczu, umysłu, duszy. Piękna panorama Londynu w etykiecie zachodu słońca. Światła domów, wieżowców, bloków, oświetlone autostrady, parki i place zabawach nadające niesamowity nastrój. Big Ben, Tower Bridge, London Eye i różnorodne chwalące się ogromną popularnością londyńskie miejsca wywierały zachwyt. Z mojej perspektywy wglądało to jeszcze lepiej. Ogromne słońce w odcieniu bladej czerwieni, kierowało się nieubłagalnie ku zachodowi, dając wspaniały efekt płynącej Tamizie. Spokojnej i błyszczącej rzeki okrytej w czerwonej płachcie. Słońce wysyłało gorące promienie na pożegnanie, aby nazajutrz ponownie zabłysnąć na błękitnym niebie. Niestety nic nie trwa wiecznie.
Usiedliśmy na zboczu obserwując ostatnie chwilę tego magicznego zjawiska. Niebo spowiło czarne przestworze oświetlone milionem gwiazd. Zjawiskowe jest jak w przeciągu kilkunastu minut można dostrzec dwa, niesamowite obrazy. Zamknęłam oczy. Czy można sobie wyobrazić piękniejszy widok ? Wyobraźnia nie zna swojego końca, ale dla odkrycia jej granic, należy zobaczyć coś pięknego, coś co nie mieści się w jej zakresie. Oparłam głowę o ramię loczka i przyglądałam się oświetlonemu Londynowi.
- Dziękuje. – wyszeptałam ciche ale szczere i bardzo wdzięczne słowo. W odpowiedzi otrzymałam pełen uczucia uścisk. Trwaliśmy tak jeszcze dość długo. Dopiero fala napływającego zimna spowodowało zmianę położenia. Nic nie mówiąc pociągnął mnie w stronę domku. Weszliśmy do środka, a Harry zapalił światło. Było to bardzo przytulne miejsce. Drewniane ściany wraz z podłogą, duże drewniane łóżko z metalowymi obręczami, sufit wykonany ze szkła, w celu podziwiania gwiazd, który spowodował we mnie ogromny zachwyt. Duzy kominek, puchaty dywan, miły w dotyku, taki jaki lubię. Mały stolik, mini kuchnia i kilka małych ale przestronnych okien. Usiedliśmy przed rozpalonym kominkiem popijając gorącą czekoladę. Momenty w życiu warte zapamiętania, na zawsze zostaną w naszych sercach. Ponownie oparłam głowę na jego ramieniu. Jego loczki delikatnie muskały mój policzek, co wywoływało uśmiech. Przyciągnęłam kolana do siebie i powoli zamykałam oczy. Rozpływałam się pod wpływem ciepła.
- Tylko mi teraz nie zasypiaj. – powiedział w moją stronę powodując cudowne dołeczki na twarzy.
Uśmiechnęłam się w jego stronę. Siedzieliśmy wpatrzeni w siebie przez chwilę.
- Pośpisz sobie później, teraz zrobimy coś innego. – uśmiechnął się w moją stronę i pociągnął na środek puszystego dywanu.
- Specjalne miejsce na podziwianie gwiazd. Ustawione jest ono w taki sposób, że co noc widać dokładnie tę samą konstelację. – wcielił się w rolę tłumacza, a ja słuchałam go przyglądając się niebu.
- Teraz masz w swej pamięci miejsce, niedostępne dla wszystkich, które sprawi, że będąc daleko nie zapomnisz o Londynie i daje duże szanse, że jednak zostaniesz. – powiedział kończąc swój monolog ze słodkim uśmieszkiem.
- Piękne miejsce, które gwarantuje, że zostanę. – oznajmiłam uśmiechając się w stronę Harry`ego.
- Jednak się udało. – powiedział odwzajemniając mój gest.
- Dziękuje. – dostał mocnego buziaka w policzek. - Nie wiedziałam, że można zobaczyć coś, co występuje poza granicami mojej wyobraźni.
- Świat kryje wiele niespodzianek. – odpowiedział przytulając mnie. Zamknęłam oczy po raz ostatni dziś. Tak, to czas na mój sen. Choć przeważnie pamiętam moje sny, teraz było inaczej. Po otworzeniu oczu nie pamiętałam żadnego epizodu. Obudziłam się w dużym łóżku, choć zasypiałam na dywanie. Obok mnie leżał powód mojego przemieszczenia się w nocy. Leżał szczerząc się bezczelnie w moją stronę. Zignorowałam go obracając się w stronę okna, rozciągając się leniwie spoglądając na widok zza szyby. Spojrzałam na telefon, ani jednej wiadomości, połączenia od Destiny. – Cud. – pomyślałam i uśmiechnęłam się. Obróciłam się z powrotem w stronę Harry`ego. Nadal gapił się swymi nieskazitelnie zielonymi oczami. No i co z takim zrobić.
- Mam prośbę. – powiedziałam chwytając telefon do ręki.
- No słucham. – jego głos niósł ze sobą coś, co powodowało uśmiech.
- Znamy się już ponad dwa tygodnie, a ja jeszcze nie mam zdjęcia z żadnym z was, a obiecałam sobie, że jak was poznam to zrobię sobie zdjęcie, więc mogę ? – powiedziałam na jednym wdechu, lekko przymykając jedno oko.
- Ale teraz ? – zaczął marudzić.
- Teraz, teraz.
Przybliżył się w moją stronę, mierzwiąc swoje włosy. Zaśmiałam się. Zrobiłam parę zdjęć.
- Dziękuję. – otrzymał jeden z moich uśmiechów w podzięce, ale temu było mało.
- A gdzie nagroda ? – zapytał robiąc minę psiaka.
- Jaka nagroda ? – spojrzałam na niego.
- Coś za coś, ty masz zdjęcia, a ja mam nagrodę.
- Co ja z tobą ma Styles. – powiedziałam śmiejąc się i dając mu całusa w policzek. - proszę bardzo.- wytknęłam mu język i skierowałam wzrok w stronę kuchni.
- Ale nie o taką mi chodziło. – po tych słowach skierowałam wzrok z powrotem w jego stronę.
- Chyba sobie żartujesz. – prychnęłam, a ten rzucił się na mnie łaskocząc.
- Hahaha Harry złaś ! jesteś ciężki ! spadaj ! no weź przestań ! – krzyczałam śmiejąc się. Po tych słowach przestał spoglądając na mnie jednoznacznym wzrokiem.
- Zapomnij. – powiedziałam stanowczo. I ponownie rozpoczął atak na mnie.
- Dobra, dobra, co chcesz tylko przestań.
- Co chce ? – spytał z chytrym uśmiechem podnosząc brew do góry.
- Tylko coś normalnego. - westchnęłam
- Nagrodę poproszę. – zrobił zwycięsko dziubka.
Lekko się uśmiechnęłam, wyglądał słodko. Przymrużone oczy, dziubek na twarzy, same bokserski, jak ja wytrzymuje ? – myśli krążyły mi po głowie.
- No czekam. – wytknął.
Musnęłam delikatnie jego usta swoimi, odrywając się w mgnieniu oka.
- No weź ! Taki się nie liczy. – zaczął swój protest.
- Masz taki, to się ciesz. – wystawiłam mu język.
- No jak możesz. – zrobił smutna minkę.
- Mnie nie nabierzesz na smutnego chłopczyka. – zakomunikowałam, ale on nadal spoglądał z tym samym wyrazem twarzy.
- No proooooooooooooooooosze, dla mnie. – słodkie oczka.
- Dlaczego musze mieć taką słabość akurat do nich ? – spytałam w myślach spoglądając w górę, jakby w kierunku do Boga. - Ale mały i ostatni. –oznajmiłam kierując wzrok w jego stronę.
Zaczął kręcić przecząco głową wymachując lokami jak małe dziecko kiedy coś mu się nie spodobało.
Ujęłam jego twarz w dłonie i mocno przycisnęłam swoje usta do jego. Był trochę zdziwiony ale po chwili się otrząsnął.
- No i to mi się podoba. – oznajmił z bananem na twarzy.
Sama się sobie dziwiłam ale jak tylko wypowiedział te słowa mocno się w niego wtuliłam, co odwzajemnił. Może to i dziwne ale było mi bardzo dobrze. Po chwili zaczął głaskać moje włosy i nucić jakąś piosenkę swoim cudownym głosem.


__________________________________________

Jednak napisałam dalszą część. Za kilka małych godzinek słoneczko wzejdzie, a ja będę miała pretekst do spania w dzień. Miłego czytania ;) 3:30 ♥ love night :3

10. ♥


Poczułam lekki aromat gorącej czekolady. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą porcję rogalików i czekolady. Obróciłam się, ale nigdzie nie było Harry`ego. Drzwi z jego strony był otwarte, więc pewnie wyszedł na chwilę. Byłam bardzo głodna, bez wahania rozkoszowałam się posiłkiem. Gdy zjadłam postanowiłam poszukać mojego kierowcy. Wychodząc z auta ujrzałam cudowny widok. Mnóstwo zieleni, drzewa, krzewy i piękne uliczki, tak romantycznie. Nigdzie nie widziałam Harry`ego. Postanowiłam do niego zadzwonić.
- Jak się spało ? – usłyszałam po sygnale głos loczka.
- Cudownie, dziękuje za jedzenie.
- Mam nadzieję, że smakowało. Mówiłaś, że będziesz głodna, a ja  nie chciałem cię budzić.
- I to bardzo, a gdzie tak w ogóle jesteśmy ? no i gdzie ty jesteś ?
- Jeszcze trochę drogi przed nami. Jesteśmy w parku, niedaleko była restauracja, więc postanowiłem się tu zatrzymać.
- Bardzo ładnie. – powiedziałam wpatrując się w otoczenie.
- Ja zaraz wracam i jedziemy dalej.
- Nie dasz mi się nacieszyć ? – odrzekłam z lekkim smutkiem.
- Może innym razem. – poczułam, że się uśmiecha.
- No dobra. To czekam.
- Już idę. – rozłączyłam się i wsiadłam z powrotem do samochodu. Po kilku minutach dołączył do mnie Harry. Posłał mi cudowny uśmiech i odpalił auto. Jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy.
- No daleko jeszcze ? – zapytałam pełna ekscytacji wpatrując się w jego magnetyczne oczy.
- Jeszcze trochę. Dojedziemy akurat na piękny zachód słońca. – uśmiechnął się.
Rozmawialiśmy o wszystkim. O moim życiu, zainteresowaniu, o Nowym Jorku i marzeniach, o mojej wyobraźni, o jego trasach, występach, rodzinnym mieście i o wcześniejszych latach. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nigdy bym nie pomyślałam, że ta dobrze może mi się rozmawiać ze słynnym Harrym Stylesem. Nie miałam żadnej blokady, dogadywaliśmy się tak, jakbyśmy znali się od dawna. Za szybą powoli zapadał wieczór, pojawiały się oświetlone ulice. Jechaliśmy po pustej szosie, żadnego auta, domu – pustka.
- yyy Harry gdzie my jesteśmy ? – spytałam lekko zdezorientowana widokiem.
- Już prawie na miejscu. – i ponownie posłał mi uśmiech.
- Ale to jakaś otchłań, żadnego życia.
- Jesteśmy 50 km od najbliższego miasta, tutaj kieruje przyroda. – powiedział dumnie, znał tą okolicę, więc mógł się wykazać.
- Gdzie ty nas wywiozłeś ? – zaśmiałam się.
- Zobaczysz, pokaże ci coś, to od razu spodoba ci się to miejsce. – jego wzrok spotkał się z moim i wzajemnie się uśmiechnęliśmy.
Wjechaliśmy w leśną uliczkę. Moim oczom powoli zaczął ukazywać się mały domek. Harry zatrzymał się obok.
- Jesteśmy – oznajmił wysiadając.
- Domek ? I o to tyle zachodu ? O jakiś dom w środku lasu ? – spojrzałam na niego lekko rozczarowana. Ale to nie trwało długo.
- To nie wszystko. - zasłonił mi oczy rękami i powoli prowadził przed siebie. Przystanęliśmy.
- Jesteśmy w samą porę, mam nadzieję, że ci się bardzo spodoba i przekona cię do zostania.
- No już mogę ? – prawie krzyknęłam z mega podnieceniem w głosie.
- Tak, możesz. – lekko się zaśmiał i zdjął mi ręce z oczu. Zaniemówiłam.

___________________________________________

Sieeeemka kochani. ;3
Kolejny rozdziałek, następny już pisze. Jest już po pierwszej w nocy, a ja jakoś nie mam ochoty na sen, więc pojawiam się z nowym postem i zabieram się za piasnie drugiego, na pewno będzie dłuższy.
Jest już ponad 1000 wyświetleń za co dziękuje dziękuje dziękuje ;* ^^










Myślałam nad wrzuceniem mojej mordeczki, ale wy juz musicie zadecydować czy chcecie ( w komentarzach ). Dziękuje jeszcze raz za wszystko, będę wdzięczna za komentarze i do następnego. ♥
Claudia. xx

niedziela, 22 lipca 2012

9. ♥

I kolejny poranek, te same czynności, kolejny pełen niespodzianek dzień, rutyna ? Nie tym razem. Dziś wieczorem idę na domówkę do One Direction. Ten dzień będzie wyjątkowy i na pewno nie zapomniany, bo jak można by było zapomnieć imprezy u moich idoli. Pozbierałam się i ruszyłam na śniadanie. Destiny już czekała na mnie z jedzeniem. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek i posprzątałyśmy po sobie. Udałyśmy się do jakieś galerii, a potem do Starbucks`a i słynnego Milkshake City na shake`a. Gadałyśmy długo o nadchodzącej imprezie. W między czasie zadzwoniłyśmy także do mamy i znowu ploty, ploty i więcej plotek. Wyszłyśmy stamtąd około pierwszej. Weszłyśmy jeszcze do kosmetycznego po parę „ niezbędnych ” rzeczy. Po mini zakupach poszłyśmy do domu. Akurat dobijała druga, więc postanowiłyśmy cos zjeść. Co jak co, ale spaghetti wychodzi nam genialnie. Udałam się do pokoju trochę odpocząć i ogólnie „ pomyśleć ”. Nie mówiłam jeszcze mamie o moim zamieszkaniu w Londynie, choć wiem, że będę musiała. Zrobiłam sobie relaksującą kąpiel i zawinęłam się w mięciutki i puchowy szlafroczek. Usiadłam sobie obok Destiny na sofie. Czytała jakieś czasopismo. Wpatrzona w pusty, czarny telewizor odpłynęłam. Obudziła mnie siostra, bełkocząc coś abym się zbierała. Ruszyłam na górę. Założyłam moją sukienkę, biżuterię, wyprostowałam włosy, choć natura obdarzyła mnie już prostymi, ale lubiłam to robić, czułam, że są idealnie proste. Zrobiłam makijaż pod moją kreację i gotowe. Spojrzałam w lustro i okręciłam się parę razy.
- Sami ! Chodź już ! – usłyszałam doniosły głos Desti.
- Idę ! - chwyciłam szpilki do ręki, poprawiając grzywkę i wyszłam z pokoju zerkając ostatni raz w odbicie. Założyłam szpilki, otwierając drzwi do wyjścia. I zobaczyłam moją ślicznotkę. Miała bardzo wysokie, czarne i połyskowe szpilki oraz czarną sukienkę, przylegającą do ciała. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i wsiadłyśmy do czarnego autka siostry. Jechałyśmy w ciszy. I dojechałyśmy. Wysiadając spojrzałam na okolicę, kilka aut. Destiny chwyciła mnie za rękę i pociągła w stronę drzwi. Nie opierałam się i dorównałam kroku siostrze. Rozległ się dzwonek i przed nami stanęła jak zwykle piękna Danielle. Weszłyśmy do środka i przywitałyśmy się z każdym. Przedstawili nam kilka osób. I zaczęło się dziać. Muzyka, kolorowe drinki, towarzystwo i miejscówka. Siedziałam pośrodku znajomych kończąc mój drugi niebieski napój.
- Zatańczysz ? – usłyszałam uroczy głos. Obróciłam się i ujrzałam przystojnego chłopaka.
- Jasne. – odparłam z uśmiechem i chwilę później bujaliśmy się w rytmie wolnej piosenki. Kręciło mi się lekko w głowię co oznaczało, że napój zaczyna działać.
- Mogę wiedzieć jak masz na imię ? – i ponownie usłyszałam ten słodki głos.
- Sami. A ty ? – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Josh. – piękny smajl.
- Nie jesteś przypadkiem perkusistą tych pięciu świrów ? – spytałam z ciekawością.
- Tak, to ja. A skąd jesteś ? Bo masz taki słodki akcent.
- Dzięki, z Nowego Jorku, przeprowadziłam się tu na wakacje do siostry. Choć muszę przyznać, że brytyjski akcent jest mega sexi.
- Słodka jesteś. – wpatrzyłam się w jego mega śliczne oczka i jeszcze bardziej wtuliłam się w chłopaka. Tańczyliśmy jeszcze chwilę. Zrobiliśmy przerwę na drinki, siadając z powrotem na sofę.
Wygłupialiśmy się, gadaliśmy, śmialiśmy. Alkohol daje poczucie większej odwagi, na przykład na powiedzenie czegoś, czego trudno było by nam powiedzieć w pełni świadomości. Tańczyłam jeszcze z kilkoma osobami, Destiny i Danielle o raz z całym One Direction. Padnięta z bólem stóp zdjęłam szpilki i usiadłam na sofię. Po chwili przed sobą znowu miałam pełną szklankę kolorowego procentu. - Raz się żyje. – pomyślałam i przechyliłam szklankę. Wstając zatoczyłam się i wpadłam w czyjeś ramiona. Spojrzałam w górę i ujrzałam po raz kolejny twarz Josha, na widok której momentalnie się uśmiechnęłam.
- Pomogę ci.
- Dzięki. – powiedziałam z uśmiechem i wyszłam na dwór przewietrzyć się. Usiadłam na schodach, a obok mnie mój dzisiejszy towarzysz. Rozmawialiśmy o wszystkim. Od moich historii z dzieciństwa do dzisiejszych czasów, po jego opowiadania z koncertów i występów.
- A więc taka cudowna dziewczyna jest sama ?
- Mam przyjaciół, którzy doprowadzając mnie to szaleństwa, więc chłopak nie jest teraz potrzebny. – wytknęłam mu język i wstałam.
- A będziesz chciała kiedyś to zmienić ? – spojrzał na mnie bajecznym wzorkiem.
- Może. Jak chcesz to próbuj. – dałam mu karteczkę z numerem i pociągłam go chwytając za rękę w stronę wejścia. Niebyło nas sporą godzinkę. Czułam się o wiele lepiej. Wchodząc ujrzałam chłopaków tańczących na środku mieszkania. Obok nich tańczyli pozostali. Bez zastanowienia pociągłam Josha, wpychając się na środek. Bawiłam się świetnie. Usiadłam zmęczona na sofę popijając kolejny napój.
- Nie za dużo ? – usłyszałam uroczy głos z nutką przejęcia.
- Wypiłam dwa razy mniej od ciebie. – powiedziałam ze śmiechem w stronę Harry`ego, który także zaszalał ale trzymał się dobrze.
- Ale takiej ślicznotce nie wypada pić. – i znów urocz uśmiech.
- Kto tak powiedział ? – zapytałam, ale spotkałam się tylko z jego ponownym uśmiechem i wyciągnął mnie parkiet. Przyciągnął do siebie i mocno przytulił. Wciągałam zapach jego perfum maskujący aromat alkoholu.
- Przejdziesz się ze mną ? – spytał tak uroczo, że nikt nie mógł by mu odmówić.
- Teraz ? – z niechęcią zadałam pytanie, ponieważ chciałabym odpocząć.
- No tak. – tym zielonym oczętom nie da się odmówić.
- A gdzie ? – lekko westchnęłam.
- Park jest niedaleko.
- Okey, tylko muszę skombinować jakieś buty. - pokazałam mu bose stopy. – Od szpilek bolą mnie już nogi.
- Coś znajdziemy. – złapał mnie za rękę. Podał jakieś niebieskie trampki i ruszyliśmy niezauważeni na spacerek.
Szliśmy wzdłuż chodnika prowadzącego do parku. Było około drugiej w noc. Dochodząc do parku stanęłam wpatrując się w gwiazdy. Harry także przystanął, ale nie patrzył w ten sam punkt co ja. Spojrzałam na niego. Jego oczy błyszczały pod wpływem procencików, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Co tak sie szczerzysz ? – spytałam wpatrując się w jego boską twarz.
- A nie mogę ? – odpowiedział ze śmiechem.
- No tak, ty zawsze chodzisz uśmiechnięty.
Usiadłam na najbliżej ławce. Nie miałam już sił iść dalej, natomiast Loczek przeciwnie.
- Nie mam już sił. – powiedziałam przymykając oczy ze zmęczenia.
Powtórnie wpatrzyłam się w gwiaździste niebo. Czułam wzrok Harry`ego na sobie. Nie odrywając wzroku od gwiazd spytałam :
- Czemu mi się przyglądasz ?
- Przecież nie widzisz gdzie patrzę.
- Ale czuję. – spojrzałam na niego. – więc ?
- Dlaczego mam nie patrzyć na tak śliczną dziewczynę ? – spytał, przysuwając się bliżej. Jego oczy wprost hipnotyzowały. Magiczne spojrzenie, w których można się zatracić. Był bliżej, coraz bliżej. Nasze twarze dzieliły centymetry. Piękną atmosferą zakończył dźwięk jego telefonu. Odsunęliśmy się od siebie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu lekko zasypiając.
- Wracamy. – powiedział do ucha takim słodkim głosem, że aż chciało się go słuchać cały czas.
Wziął mnie na swoje ramiona, choć stąd do ich apartamentu było zaledwie dziesięć minut drogi.
Wtuliłam się w niego zasypiając.

~ Destiny ~


Siedzieliśmy lekko wstawieni, niektórzy bardziej. Jak zawsze wygłupom nie było końca. Największy szaleniec Louis wszedł na stół i zaczął tańczyć wywracając zawartość w miskach i rozbijając szklanki i inne szklane rzeczy. Przyłączyłam się do niego. Tańczyliśmy w dwójkę cały czas śmiejąc się. Już nie mogłam, musiałam stamtąd zejść, ale jak ? Widok przed oczami lekko mi się kręcił, krok do przodu i spadnę prosto na podłogę. Obcasy dawały swoje, zdejmując je zachwiałabym się i stanowiło by to także upadek. Przeczesałam ręką włosy i wtuliłam się w paskowatego, który zniósł mnie bezpiecznie na ziemię. Niestety robiąc krok przed siebie zahaczył o coś na podłodze i obaj upadliśmy śmiejąc się w niebo głosy. Leżeliśmy tak chwilę wpatrując się w siebie. Ma naprawdę nieziemskie oczy, uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Wyzbieraliśmy się z podłogi i ruszyliśmy do innych. Niektórzy zaczęli się zbierać, było już dość późno. Rozglądałam się dookoła i nigdzie nie było widać mojej siostry.
- Widziałeś Sami ? – spytałam Louisa, na co pokiwał przecząco głową. Udałam się do góry pukając do wszystkich drzwi. Myślałam, że może być z Harrym, tylko gdzie on ma pokój. Zapukałam to kolejnych i lekko otworzyłam. Ujrzałam śpiącą brunetkę, a obok niej śpiącego lokowatego. Uśmiechnęłam się i wyszłam zamykając drzwi. Zeszłam na dół, a impreza dalej trwała. Jak się bawić to na całego i szalałam dalej z pozostałymi. 

~ Samanta ~

       Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju. Chwyciłam się za głowę i starałam sobie przypomnieć coś z wczoraj, ale pojawiały się tylko przebłyski. Obok mnie leżał sobie Harry. Uśmiechnęłam się na jego widok i zeszłam na dół. Panował tam niezły bałagan. Wzięłam butelkę wody z kuchni i usiadłam na jednym z krzeseł.  Zrobiłam kanapki dla siebie i reszty, która jeszcze słodko spała. Zaczęłam lekko ogarniać ten nieład. Wyniosłam śmieci, ogarnęłam lekko kuchnię i weszłam do salonu. Aż mnie zatkało. Pełno jedzenia i szkła na ziemi, jakieś papiery, ogólnie jeden wielki syf. – Co tu musiało się dziać ? – spytałam się myślach i zabrałam do lekkiego sprzątania. Może nie był bardzo czysty, ale dla śpiochów też cos trzeba zostawić. A mówiąc o śpiochach, ktoś się obudził, bo słychać jak schodzi bo schodach. Wchodząc do kuchni ujrzałam Harry`ego, który sączył jakiś napój.
- Mogę skorzystać z łazienki ?
- Jasne.
Zobaczyłam się w lustrze i zaśmiałam się. Nie wyglądałam najlepiej. Umyłam twarz, ale nadal czułam się źle. Postanowiła wziąć kąpiel. Trochę mi to zajęło. Wychodząc zorientowałam się, że nie mam przy sobie żadnych ubrań oprócz sukienki. Zawinęłam się w duży, niebieski ręcznik i udałam się w poszukiwanie ubrań. Znalazłam się po chwili ponownie w pokoju prawdopodobnie Harry`ego, gdyż obudziłam się tam, a tylko on było obok mnie. Wchodząc ujrzałam go, układającego swoje bujne loki. Dopiero teraz zauważyłam, że jest w samych bokserkach, co przykuwa dużą uwagę.
- Znajdzie się coś dla mnie ? – spytałam patrząc a niego wielkimi oczami.
- Tak wyglądasz bardzo dobrze. – i jego łobuzerski uśmiech.
- Wolałabym coś mniej przewiewnego.
- Zaraz cos znajdę. – gestem wskazał na łóżko bym usiadła.
Usiadłam sobie wygodnie i rzuciłam wzrokiem na zdjęcia. Było ich dużo. Z rodziną, chłopakami, znanymi ludźmi, z koncertów, wycieczek, występów i różnych wywiadów. Moją uwagę przykuła uwagę ładna blondynka na jednym ze zdjęć.
- Powinno pasować. – podał mi czerwoną koszulkę w kratkę i spodenki.
- Dziękuje bardzo. – dałam mu buziaka w policzek. Miałam już wychodzić gdy przypadkowo zahaczyłam o jedno ze zdjęć.
- Przepraszam. – wydusiłam z przejęciem. Westchnęłam z ulgą, gdy zdjęcie nie ucierpiało.
- Nic się nie stało. – powiedział, przecierając fotografię palcem i ustawiając ją na półce. Wpatrywał się w zdjęcie. Nie ukrywam, ciekawiło mnie kto jest na tym zdjęciu, że Harry tak się zapatrzył.
- Mogę wiedzieć kto jest na tym zdjęciu ? – spytałam z nutką ciekawości.
- Bella, moja dziew…, była dziewczyna. – lekko załamał głos.
- Przykro mi. – przytuliłam go.
- Czasem chciałbym wrócić do niej, ale nie mogę.
- Trzeba walczyć o to, na czym nam zależy. – usiedliśmy na łóżku, a on zaczął swój monolog.
- Straciłem z nią kontakt, po wyjeździe z Holmes Chapel. Zatraciłem się w karierze i poświeciłem się w pełni pasji. Zmieniłem numer, adres. Brakuje mi jej, ale nic już nie mogę zrobić. Niedawno byłem u niej w domu, zobaczyć jak sobie radzi, chciałem po prostu ją zobaczyć, ale nie było jej. Potem mama powiedziała mi, że wyprowadziła się, ale nie wie gdzie. Od dwóch lat, nie wiem co się z nią dzieje, po prostu przepadła. Nadal jest dla mnie ważna, ale ponoć szybko o mnie zapomniała. Słyszałem wiele razy jak to się bawiła z innymi, więc nie wiem po co o niej myślę skoro i tak nic już nie zmienię. Nawet nie chcę zmieniać. – spuścił głowę na dół. Zrobiło mi się go strasznie żal.
- Wygląda na to, że nie zasługiwała na ciebie. – próbowałam go pocieszyć, nie lubię zostawiać ludzi gdy są w dołku.
- To ja wszystko zawaliłem, zostawiłem ja samą. – oznajmił smutno.
- Ona przecież też mogła choć starać się jakoś z tobą kontaktować. Przecież mogła iść do twojej mamy, zdobyć twój telefon. Nie jesteś wszystkiemu winien. Nie możesz się obwiniać. Jeśli komuś naprawdę zależy to będzie walczył do skutku.
- Dzięki. Cieszę się, że cię spotkałem. – usłyszałam głos, głos z radością, nadzieją.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Mam jeszcze małą prośbę. Odwiózłbyś mnie do domu ? Nie chcę budzić Destiny, nie będę psuć jej snu. – spytałam lekko przygryzając paznokcia.
- Jasne, to za pół godziny na dole ?
- Okey, bardzo dziękuje. – ponownie pocałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju zostawiając go samego. Udałam się ponownie do łazienki. Przebrałam się w ciuchy Harry`ego.
- Haha, ale wyglądam. – zaśmiałam się patrząc w lustro. Weszłam do kuchni zjadając jedną z kanapek. Spojrzałam na zegar, dochodziła 12. – Nieźle musieli balować. – pomyślałam i wstałam zbierając sukienkę.
- A gdzie szpilki ? – spytałam na głos. – Ehh, no muszą gdzieś tu być. – westchnęłam.
Rozpoczęłam poszukiwania, trochę mi to zajęło ale znalazłam je pod stołem. Zebrałam moje rzeczy i czekałam na Harry`ego. Po kilku minutach pojawił się jak zawsze boski.
- No no, nieźle wyglądasz. Pasują ci moje ubrania. – oznajmił biorąc klucze i ubierając buty.
- Muszę sobie takie załatwić. – zaśmiałam się.
- Moja garderoba zawsze otwarta. – puścił mi oczko.
- Kusząca propozycja. – uśmiechnęłam się. Skierowaliśmy się w stronę jego samochodu. Rozsiadłam się wygodnie w siedzeniu, wdychając zapach jego koszuli, znajdującej się w moim posiadaniu.
Zamknęłam oczy i oderwałam się od rzeczywistości.
- Ej, Sami ! Sami ! Żyjesz ? – po tych słowach zaczęłam kojarzyć realizm.
- Hmmm, co ? ja ? – spytałam zdezorientowana.
- Tak ty, próbuje się  tobą porozumieć ale w ogóle nie reagujesz. – powiedział jak zwykle z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam, ale się zamyśliłam.
- A o czym ? – nie dawał za wygraną.
- No bo po prostu mam takie cholerne szczęście, jadę z Harrym Stylesem, autem Harry`ego Stylesa, w ubraniach Harry`ego Stylesa i rozmawiam z nim. Ratujcie mnie bo zaraz zemdleje. – zaczęłam się śmiać jak opętana.
- Bo wpadnę w samo zachwyt. Ma nadzieję, że to nie ostatni raz.
- Oj sama nie wiem, mam taki dylemat, nie wiem czy dobrze wybieram. – oznajmiłam lekko zmieszana.
- A w czym rzecz ? – spytał z troską.
- Nie wiem czy mam wracać do Nowego Jorku czy zostać tutaj. Tam ma wszystko, znajomych, rodzinę, wspomnienia, a  z drugiej strony tutaj mam siostrę, was, ciebie i najlepsze chwilę spędzone w życiu.
- Wiedz, że każdy chce twojego szczęścia i bez względu na to co podejmiesz będzie cie wspierał w tym co wybierzesz, choć dla innych może być to bolesne, ale nie będą cię zatrzymywać, bo to twoja decyzja i chcą dla ciebie najlepiej.
- Wiec wszystko na mojej głowie, świetnie. – palnęłam z sarkazmem.
- Jeszcze bardziej namieszałem ?
- Każdy miesza, sama już nie wiem. – westchnęłam zmieszana. - Bardzo bym chciała nie żałować tego co podejmę, ale wiem, że jak wybiorę jedno to będę źle się czuć , że zostawiam drugie.
- Chciałbym ci jakoś pomóc, ale nie wiem jak. – dodał z troską.
- Spraw, żebym nie chciała wyjeżdżać stąd. – uśmiechnęłam się do niego.
- Załatwione. – odpowiedział dumnie.
- Naprawdę ? – byłam lekko zszokowana, przecież powiedziałam to tylko tak, a on to wziął na serio. Miło z jego strony, że chce pomóc.
- Sama zobaczysz. – i pojawił się szereg białych ząbków.
Uśmiechnęłam się, oparłam się lekko o siedzenie i patrzyłam jak prowadzi.
- Co mi się tak przyglądasz ? – spytał zaciekawiony.
- Próbuję sobie cos przypomnieć z wczoraj, ale nic nie mogę. – wytężyłam swój umysł ale na marne.
- W tym ci nie pomogę, bo też zbytnio nie pamiętam. – lekko się zaśmiał.
- To jestem w kropce. Pamiętam dużo, ale mam urywki, taka dziura, a kolejna część pamięci nie skleja się z pierwszą w jedność.  – westchnęłaś.
- Mamy czas, zacznij od początku, najłatwiej.
- No dobra, więc przyjechałyśmy, Danielle, przywitałam się z wami, potem gadałam z kilkoma osobami, których w ogóle nie kojarzę, potem alkohol, nie wiem, tańczyłam z kimś, znowu alkohol, znowu pustka, znowu tańczyłam i kompletna pustka.
- Ucięło ci najlepsze momenty. – słodki uśmiech.
- Szkoda, że ich nie pamiętam.  – smutna minka.
- Powoli sobie przypomnisz.  – i znów ten zniewalający uśmiech.
- Poczekaj, zatrzymaj się, muszę skoczyć po telefon. – krzyknęłam, gdy zorientowałam się, że jesteśmy obok domu.
- No już, już. Jedziemy. – oznajmiłam lekko zdyszana. I ruszyliśmy dalej. Zaczęłam przeglądać najnowsze wiadomości.
I jak tam ? mam nadzieję, że mnie pamiętasz ? Josh xx.
- No i co cię tak zatkało ? Sami ? – machnął mi ręką przed oczami.
- Był wczoraj jakiś Josh u was ?
- No tak, nasz perkusista.
- No tak, jak mogłam zapomnieć. Przecież wczoraj tańczyliśmy i rozmawialiśmy, i dałam mu numer.
- Cos ci się przypomina.
- Nareszcie. – wydusiłam z siebie głośny okrzyk.
tak, tak pamiętam ;) Ale nie orientuję się co wczoraj robiłam, mógł byś mi pomóc ?
- Ale jeszcze nie wszystko. – i znowu wytężyłam umysł.
- To co jeszcze ?
- Pamiętam Josha, ale jeszcze ktoś. Jacie, nigdy więcej tyle tego świństwa. – zaśmiałam się.
- Haha, jeszcze się dowiesz.
- a ty nic nie kojarzysz ?
- Wiesz, cała impreza przechodzi mi przez głowę bez jakichkolwiek wspomnień, ale musieliśmy razem spędzić koniec imprezy, bo jak się obudziłem to spałaś obok mnie.
- No o tym nie pomyślałam, nie wiem czy mam się bać ? – i ponownie się zaśmiałam.
- Gdyby się coś wydarzyło to na pewno bym to zapamiętał, bo wspomnienia z tobą nie da się zapomnieć. – spojrzał  na mnie i uśmiechnął się.
Poczułam jak się czerwienie. Trochę było to niezręczne, ale poczułam jak ciepło oblewa mnie od środka. Jest dla mnie kochany, ale przecież, każda za nim szaleje a on może mieć każdą, a ja nie chcę by kolejną. To jeden z moich idoli, a nie przyjechałam się zakochiwać tylko ich poznać. Z myśli wyrwał mnie dźwięk sms`a.
Po za tym, że przetańczyłaś pół imprezy, to spędziłaś trochę czasu z Harrym, ale zniknęliście gdzieś i straciłem cię z oczu.
- No jednak Harry, ale co ja mogłam z nim robić ? Przecież sam powiedział, ze gdyby cos było to by zapamiętał, może tylko rozmawialiśmy lub gdzieś poszliśmy. No Tak ! Pamiętam. Byliśmy w jakimś parku, ale nic się nie wydarzyło. Uffff, na szczęście. Teraz wszystko układa się w jedność. – uśmiechnęłam się przez moją myśl. Odpisałam jeszcze Joshowi, że nie mogę teraz pisać ale się odezwę.
- No skąd ten uśmiech ? – spytał.
- Bo już wszystko pamiętam. – odpowiedział dumnie z wielkim uśmiechem.
- No to świetnie, wiec opowiadaj. Trochę jestem ciekawy.
- Haha, skoro chcesz. Tańczyłam z Joshem, potem z siostrą i Danielle, z tobą też – po tych słowach zagościł uśmiech na jego twarzy, a ja kontynuowałam. – i resztą chłopaków. Potem byłam się przewietrzyć i rozmawiałam z Joshem. Gdy wróciłam znowu tańczyłam z tobą i poszliśmy się przejść. Byłam zmęczona, więc wracając niosłeś mnie, tak wiem jestem strasznie leniwa. – i zaczęłam się śmiać. – No i zaniosłeś mnie do siebie i zasnęliśmy, i oto koniec mojej pięknej bajki.
- A jednak byłem w twej pięknej bajce.
- No tak, a gdzie tak w ogóle jedziemy ? – spytałam podekscytowana.
- Zobaczysz.
- No powiedz mi przynajmniej czy daleko jeszcze. – rozglądnęłam się przez okno samochodu, wyjeżdżaliśmy z Londynu.
- No jeszcze sporo przed nami. – i ponownie się uśmiechnął.
- To gdzie ty mnie wieziesz ? – spytałam lekko się śmiejąc.
- Powiem ci tylko, ze to miejsce wygląda najlepiej w blasku gwiazd.
- To o której chcesz tam dojechać, jest dopiero 2, wiec do nocy jeszcze bardzo daleko.
- Miałem zrobić, żebyś nie chciała opuszczać Anglii, więc pokażę ci jedno miejsce, ale musisz być cierpliwa. – odrzekł, a ja patrzyłam na niego wzrokiem detektywa.
- Ehh, zaczynam żałować. – zaczęłam się śmiać. – Ale nie wywieziesz mnie na odludzie ?
- Nie martw się, spodoba ci się, obiecuje.
- No dobrze, dobrze, ale zatrzymamy się później na jakieś jedzenie ? – spytałam czując lekki głód.
- Kiedy zechcesz.
- No to mi pasuje. A skąd znasz to miejsce ? – spytałam podciągając kolana i zatapiając się w jego oczach.
- Jak byłem mały, rodzice zabrali mnie tam, obiecałem sobie, że tam wrócę. A skoro jesteś ze mną to tobie też pokażę.
- No jestem bardzo ciekawa.– uśmiechnęłam się i wykręciłam numer do Destiny.

- Tak ? – usłyszałam lekko zachrypnięty głos siostry.
- Obudziłam cię ? – spytałam z troską.
- No tak, a gdzie jesteś ? – jej głos stał się bardziej poważny.
- Jadę sobie na przejażdżkę i dzwonie cię powiadomić.
- Jak miło z twojej strony, że mówisz mi to dopiero teraz. – powiedziała sarkastycznie.
- Nie chciałam się budzić. – słodko odrzekłam.
- Powiedzmy, że ci wierzę.
- Już prawie piętnasta, a ty marnujesz dzień śpiąc, powinnaś być wdzięczna. – oznajmiłam z dumą w głosie.
- Wszyscy jeszcze śpią, matko ! ale mnie głowa boli. – po czym zaśmiałam się.
- Trzeba było tak balować ?
- No może trochę przesadziłam, ale nie żałuje. – także się zaśmiała.
- No dobra, to ci nie przeszkadzam, śpij sobie dobrze.
- Taa, dzięki, a z kim jesteś ? – spytała lekko podejrzliwie.
- a jestem sobie z Harrym. A ty ? Bo jakoś mi się nie wydaję, żebyś spała sama. – lekko się zaśmiałam  czekałam na odpowiedz.
- Tak myślałam. Ja mam dzikiego słodziaka, któremu wparowałam nad ranem do łózka. – zaśmiała się.
- Haha, mowa o Louisie ?
- No oczywiście, dobra ja już kończę, bo ten się pewnie zaraz obudzi jak się zorientuje, że mnie nie ma. – powiedziała lekko ziewając.
- No ucałuj go tam, niech się cieczy.
- Gdybyś go widziała jaki jest słodki jak śpi. – i zrobiła słodkie awwwwww.
- Przynajmniej jest grzeczny. – zaśmiałam się.
- Nie byłabym tego taka pewna. – i nasz grupowy śmiech.
- No dobra, nie chcę wiedzieć szczegółów. Papa.
- No pa. – pożegnałyśmy się i zakończyłam rozmowę.

- Takim to dobrze, śpią sobie, maja wszystko gdzieś. – westchnęłam z uśmiechem.
- Jeśli chcesz to możesz się zdrzemnąć, mi to nie będzie przeszkadzało. Z tyłu powinien być koc.
Zaczęłam grzebać z tyłu za kocykiem i wystawał mi tylko tyłek. Tak ja myślałam, gdy lekko się obróciłam gapił się na niego.
- No nie gap się tak na niego, bo nie wiem co ci zrobię. – krzyknęłam wyjmując szybko koc.
- To mi nim tak nie machaj, bo mnie strasznie rozprasza. – zaczął się śmiać.
- Nie moja wina, że tylko w taki sposób mogę sięgnąć po koc. – krzyknęłam.
- No dobrze, dobrze już się nie patrzę.
Rozciągnęłam koc na przednim siedzeniu i zakrywałam się nim, aż po szyję.
- Słodkich snów. – usłyszałam słodkie słówka i zamknęłam oczy.
- Dziękuję. – odrzekłam i pogrążyłam się w tymczasowym śnie.
_______________________________________________

Nareszcie udało mi sie coś napisać. Przepraszam, że tak długo mi to zeszło, ale jakoś nie mam natchnienia. Napisałam taki długi rozdział i mam nadzieję, że będzie się go Wam dobrze czytało. Dziękuje za wejścia i obserwację. Martwi mnie liczba komentarzy, która wynosi zero pod najnowszymi postami, ale mam nadzieję, że moze jednak ktoś coś napisze. ;) BUZIAKI ! ;3
Claudia xx.

wtorek, 10 lipca 2012

8. ♥

Przeciągnęłam się i uśmiechnęłam do siebie. Radość tryskała ze mnie na wszystkie strony. Cudowna pobudka, nigdy nie czułam się tak szczęśliwa jak teraz. Spojrzałam w lustro. Drobna brunetka uśmiechnięta jak nigdy, z głową w chmurach, pełną marzeń. Śmiałam się sama do siebie, moje odbicie to odwzajemniało. Robiłam przeróżne miny. - To szaleństwo – pomyślałam. – Po prostu jestem pijana, tak, pijana szczęściem. – uśmiechnęłam się ponownie. Włączyłam muzykę, zaczęłam tańczyć, szaleć, korzystać z energii, która rozsadzała mnie od środka. Ubrałam się w krótki, żółty top i czarne szorty z ćwiekami. Włosy lekko pokręciłam, nie robiłam tego często, bardziej podobały mi się proste ale teraz mnie tak jakoś natchnęło na małą zmianę. Zrobiłam makijaż, założyłam parę drobiazgów, jak moje kochane bransoletki i stanęłam prze lustrem. Przybrałam kilka poz i zrobiłam gest ręką typu „ grrr ”. Wyciągłam z szafy żółte trampki i gotowe. Udałam się do kuchni w celu przygotowania śniadania.
- Naleśniki  z truskawkami, zostań na zawsze. – krzyknęła Destiny wbiegając do kuchni i mocno mnie ściskając. Wyglądała uroczo, burza włosów, zero makijażu i jakieś dresy.
- Specjalnie dla ciebie, nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym zostać. – wypuściłam siostrę z uścisku i udałyśmy się na kanapę, zjadając pyszności.
- Aleś ty dziś radosna. – i jej słodki uśmiech. – O no właśnie, po wakacjach wracasz do Nowego Jorku ?
- Eh, no tak, nie mam innego wyjścia. – powiedziałam rozkoszując się truskawką.
- Jest. Wprowadzasz się do mnie i zaczynasz londyńskie liceum. W mojej uczelni jest jedno naprawdę fajne.
- Tak, a twój plan niszczy mamusia. – wystawiłam jej język, na co odpowiedziała uśmiechem.
- Nie bądź taka pewna, przekonam ją.
- Sama nie wiem, może w Nowym Jorku będzie lepiej.
- No weź, myślisz dlaczego przyjechałam do Londynu ? Zostawiłam w Nowym Jorku rodzinę i znajomych i jakoś żyje juz ten rok tutaj. Nowy Jork to nie to co Londyn, tutaj jest o wiele lepiej, przekonasz się jak zostaniesz.
- oh my god, ale mi mieszacie. – przewróciłam oczami i wstałam.
- Haha. no dobra, dobra.
- Ja się idę przejść. – krzyknęłam otwierając dzwi.
- Jak zwykle. – usłyszałam za sobą.
- Tak Tak, wrócę nie długo. – i wyszłam.
Spacerowałam, myśląc o propozycji Destiny. Ludzie w ciągu kilku minut potrafią wywrócić świat do góry nogami.  Kompletna pustka ogarnęła mój umysł. Usiadłam sobie na małym mostku, zanurzając stopy w płynącym strumyku. Puściłam sobie „ Hot Chelle Rae – Bleed ”. Lubiłam ten kawałek, smętny ktoś powie, ale dla mnie jest idealny do chwili namysłu. Spędziłam w Nowym Jorku całe 16 lat, a teraz tak po prostu mam zostawić  moje miasto. Z drugiej strony Londyn jest pełen niespodzianek i tajemnic, nowe miejsca i nowi ludzie. Postanowiłam, że zostanę z Destiny, bo przecież zawsze mogę wróci ć do NY. Wróciłam do domu.
- Destiny jestem ! – krzyknęłam.
- W salonie.
Usiadłam obok niej.
- Więc ? – spytała podnosząc brew do góry.
- co więc ? – powiedziałam obojętnie.
- No nie udawaj, masz taką mieszaną minę czyli, ze myślałaś o tym co powiedziałam. Za dobrze cię znam, no dajesz.
- Zostaje. – krzyknęłam.
- Jeeach, wiedziałam. – odkrzyknęła mi prostu do ucha.
- A mama ? – spytałam patrząc na jej szczęśliwą twarz.
- Oj nie martw się, obiecuje, że ci załatwię i zostaniesz. – przytuliła mnie.
- Kochana jesteś, to co oglądamy ? – spytałam patrząc na pudełka z filmami na stoliku.
-„ Projekt X ” – oznajmiła wymachując pudełkiem z filmem.
- Widziałam zwiastun. – powiedziałam dumnie.
- I warty spędzenia tych 2 godzinek ? – spytała załączając film.
- O tak, zajebisty jest. – uśmiechnęłyśmy się do siebie. - Idę do kuchni, chcesz coś ?
- Weź mi coś do picia.
- Okey. – powiedziałam z uśmiechem i weszłam do kuchni. Wzięłam butelkę fanty i paczkę żelek. Wróciłam na czas, akurat się zaczęło.
- Dzięki. – podałam jej picie i rozsiadłam się wygodnie na sofie.
Film był rewelacyjny, cały czas śmiałyśmy się. Nie wiem kto go nakręcił, ale uwielbiam gościa.
- Biedny yorkuś ! – powiedziałam z przejęciem, gdy zobaczyłam biednego psa unoszącego się na balonach w powietrzu.
- O ja ! Ludzie mają pomysły. – i zaczęła się śmiać.
- To nie jest śmieszne ! – uderzyłam ją poduszką. – Ooo jak dobrze, że Tom go zabrał, nawe słodki. – patrzyłam na telewizor i dostałam rewanż. Zaczęłyśmy się bić poduszkami.
- Dobra, dobra już wystarczy. – razem kapitulowałyśmy i dalej kontynuowałyśmy film.
- Aaaa normalnie kocham ten film ! – krzyknęła Destiny przeciągając się.
- Ja też. – i ponownie klapnęłam na kanapę.
- Mam pomysł. – powiedziała z podnieceniem.
- Zaskocz mnie. – obojętnie popatrzyłam w jej stronę.
- Idziemy na basen ! – krzyknęła łapiąc mnie za rękę i biegnąc na podwórko.
- Oo matko ! Jestem tu już kilka dni, a jeszcze tu nie byłam.
- Czas to zmienić. – ponowny, dziki krzyk Desti i pluuuuum. – No chodź do mnie ! – krzyknęła cała mokra z basenu.
- Zimna ? – spytałam ściągając spodenki.
- Trochę, ale taka najlepsza na upalne dni. – wyszczerz. – Ale zanim wejdziesz to podaj mi dmuchanego delfina, jest tam koło okna. – pokazała palcem. Wzięłam dmuchane zwierzę i rzuciłam w jej stronę. Weszłam do wody, nawet fajna. Pluskałyśmy się dobrą godzinę.
- Nie ma to jak cały dzień w domu. – powiedziała Destiny wychodząc z basenu.
- No tak, najlepiej w domu. – wytknęłam jej język i położyłam się na jednym z leżaków. I kolejna godzinka za mną.
- Zamawiamy pizzę ? – spytała siostra.
- Czytasz mi w myślach.
Poszłam się przebrać, zahaczyłam jeszcze o łazienkę, poprawiając w niej fryzurę. Wzięłam laptopa i ruszyłam na dół.
- Gościu  z pizzą ! – krzyknęłam, a Destiny zjawiła się momentalnie przy drzwiach.
Po chwili rozkoszowałyśmy się smakiem pizzy.
- Jestem pełna. – powiedziałam po opróżnieniu pudełka.
- Ja też.
Weszłyśmy na laptopa, z którym przesiedziałyśmy do północy.
- Jutro idziemy na miasto, pokażę ci kilka miejsc. – puściła mi oczko wstając z kanapy.
- Cieszę się. – dałam jej buziaka w policzek i ruszyłam do pokoju na drzemkę.
____________________________________________

Link do filmu „ Projekt X ”. Polecam, świetny.
http://www.ekino.tv/film,Projekt-X-Project-X-2012-Lektor-PL,28084.html
Miłego czytania ;) xx. Claudia
I z góry przepraszam, że kolejny rozdział dodam dopiero w następnym tygodniu, ale m.in. jadę na koncert Video ;3 !


niedziela, 8 lipca 2012

7. ♥

- No nareszcie ! – krzyknęła Destiny przytulając mnie i Harry`ego. – Dłużej się nie dało ? – spytała sarkastycznie. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Harry zaprowadził mnie do reszty.
- Są zguby ! – wydarł się Louis robiąc tą samą czynność co Destiny przed chwilą.
Usiadłam pośrodku tych wariatów i oglądałam wraz z nimi film. Ja zwykle jakaś komedia.
- No to na nas pora. - powiedziała Destiny wstając z kanapy po zakończeniu  filmu.
- Tak szybko ? – mina zbitego psiaka Louisa, zabija.
- Jestem tu od 11,a jest już prawie 16, więc co jak co ale pół dnia tu spędziłam. – oznajmiła  z uśmiechem Desti.
- Ja jestem zmęczona. – powiedziałam lekko ziewając i udając się w stronę wyjścia.
- Niech wam będzie, ale jak przyjdziecie następnym razem, to tak szybko was nie wypuścimy. – powiedział Lou i wyprężył klatkę do przodu jako znak jego dumy. Na to wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Ale przyjdziecie na imprezę ? – spytała z nadzieją Danielle.
- Jaką imprezę ? – spytałam z mega podjaraną miną.
- No robimy pojutrze tutaj taką domówkę. – po tych słowach pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Kochałam imprezy, urodziny, dyskoteki, zabawy. Często w Nowym Jorku chodziłam na takiego typu imprezy. – Destiny dokładnie ci wytłumaczy. Pożegnałyśmy się z resztą i wsiadłyśmy do czarnego audi Desti. Na tylnich siedzeniach było pełno siatek z jedzeniem, ubraniami, butami i dodatkami.
- Łooo, no widzę, że dużo tego masz. – powiedziałam zamykając drzwi i patrząc na torby za mną.
- Mam też coś dla ciebie, ale pokaże ci w domu, na pewno ci się spodoba. – uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłam.
- A tak w ogóle to weź coś powiedz o tej imprezie, bo mnie ciekawi. – spytałam z podnieceniem.
- No to tak, ma być w piątek, czyli za dwa dni, organizują ją, bo chcą się trochę oderwać od wszystkiego, na początku chcieli jechać do klubu, ale potem zdecydowali się, że lepiej będzie u nich.
- Melanż ? – spytałam unosząc jedną brew do góry.
- Można tak powiedzieć, ale wiesz, ty…
- Tak, Tak jestem za młoda, no weź, proszę cię.
- Wiesz, że mama by mnie zabiła, że ci na to pozwalam.
- Ale Destiny, to są moi idole, boże impreza z One Direction ! rozumiesz ? Wiesz jak ja ich uwielbiam. No proszę, proszę !
- No nie wiem. Ale nie bawisz się, nie żyjesz.
- Aaaaaaaaa, kocham cię, kocham cie, kocham cię, jesteś  najwspanialsza na świecie !
- Wiem.
- Jaa, no nie mogę uwierzyć !
- Założę się, że nigdy o tym nie myślałaś.
- Nie mieściło mi się w głowie, że mogę ich poznać a teraz się z nimi bawić. Gdyby nie ty, to nic by  z tego nie było.
- Nie jestem aż taka zła, co ?
- Jesteś cudowna, uwielbiam cię za wszystko.
- No myślę, że te wakacje będą najlepsze.
- O tak. My, Londyn i nasze świrusy. Eh, nie chcę aby się kończyły.
- Nic nie może przecież wiecznie trwać.
- Mogło by. – uśmiechnęłam się
Włączyłam radio ii jest, One Direction „What Makes You Beautiful ”.
- Jeeeeeeeeeee, Kocham To. – wykrzyknęłam na całe auto.
- Pogłośnij.
I zaczęło się szaleństwo. Dojechałyśmy do domu, pomogłam Destiny wypakować zakupy. Po odłożeniu jedzenia na miejscu, rzuciłam się na sofę.
- Jestem padnięta – krzyknęłam.
- Padniesz jak pokażę ci, co mam dla ciebie.
- O no właśnie. – nastrój od razu się poprawił.
Usiadła obok mnie i podała mi torbę. Wyciągłam z niej pudełko, dużą folię i małe pudełeczko. Zaczęłam od foli. Po rozpakowaniu normalnie zamarłam. Była w niej piękna sukienka. Kremowo-różowa bombka bez ramiączek, z miękkiego materiału i z brokatem.
- Dżisys, Destiny ona jest boska. – rzuciłam się jej na szyję i wycałowałam każdą część policzka.
- To nie koniec. – oznajmiła mi z szerokim uśmiechem.
Z mega smajlem rozpakowałam pudełko z butami. Idealne buty do tej sukienki, w tym samym kolorze, na dużym obcasie, z platformą z przodu i diamenciki. Ostatnią rzeczą było małe pudełeczko. Nie było takie małe, patrząc na zawartość. Srebrna biżuteria. Naszyjnik z diamentowym sercem, bransoletka z różnymi, srebrnymi przedmiotami i piękny pierścionek.
- Jaaa, to wszystko jest takie cudowne. Dziękuje, dziękuje, dziękuje.
- Musisz ślicznie wyglądać.
- Ale musiałaś wydać majątek na te rzeczy.
- Nie martw się, mama także się o nas troszczy.
- Normalnie was uwielbiam.
- My ciebie też.
- Ale dla siebie też coś masz widząc po tych torbach.
- Tak, dużo tego. No ale dobra, dość tej sielanki, robimy kolację bo zaraz padnę.
Zaniosłam rzeczy do mojego pokoju. Przejrzałam się w lustrze i zbiegłam po schodach z powrotem na dół. Pomogłam Destiny w robieniu naleśników. Wzięłyśmy nutelle i rozsiadłyśmy się na kanapie przed telewizją. Załączyłam vivę. Posprzątałyśmy po sobie. Dochodziła dopiero 20. Usiadłyśmy z powrotem na sofę.
- To gdzie byliście tak długo ? Nie uwierzę, że tyle zajęła wam droga, bo na to wystarcza godzinka, a was nie było dobrych kilka godzin.
- No tak zeszło.
- Ej, no gadaj, chce wiedzieć co robiłaś ze słynnym Harrym Stylesem.
- Zwiedzaliśmy Londyn, ale tylko trochę. Dalszy ciąg mam obiecany.
- O no proszę, ale żeś sobie znalazła przewodnika.
- No przecież jest idealny, co chcesz od niego ?
- Że mi porywa siostrę na kilka godzin.
- Zaraz tan porywa, mała wycieczka nikomu nie zaszkodzi.
- Tak Tak, dobrze, że tylko na wycieczkę.
- To nic złego.
- Też tak uważam, ale bierz telefon ze sobą na drugi raz.
- Zapomniałam go, no właśnie, muszę po niego biegnąć, stęsknił się.
- Raczej ty za nim.
- Powiedzmy, ze obaj.
Wbiegłam do pokoju, jest. Porwałam go jak opętana i w mgnieniu oka znalazłam się obok Destiny.
- Masz cos ciekawego ?
- Tak, 7 nieodebranych połączeń od mojej nienormalnie cudownej siostry.
- Ah, jak pięknie to brzmi.
- Pfff, wbijamy na fejsa ?
- Jasne.
Weszłam przez mojego czarnego BlackBerry. Kilka wiadomości od znajomych z NY, nowe związki, jeszcze więcej wolnych ludzi, nowe zdjęcia z wakacji, kilka postów, jacy to ludzie są zajebisci.
Odpisałam na wiadomości razem z Destiny, niektóre były naprawdę śmieszne. Przeglądnęłyśmy jeszcze kilka portali.
- Co robimy jutro ? – spytałam wyłączając strony z telefonu.
- Nie wiem, ja odpoczywam.
- To ja z tobą, ja się zbieram, bo zaraz zasnę.
- Ja też już idę.
Skierowałyśmy się w stronę swoich sypialni i pogrążyłyśmy się w głębokim śnie.
__________________________________________

Nie wiem jak u was, ale u mnie taki upał, ze masakra -,-
Postaram się dodawać nowy rozdział co dwa dni, co narazie mi się udaje. ;3
Tak więc miłego czytania ;) 

piątek, 6 lipca 2012

6. ♥


Otworzyłam zaspane oczy i zwlekłam się z łóżka. Dochodziła dopiero dziesiąta, ale po co marnować taki piękny poranek. Udałam się do łazienki, spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się sama do siebie. Każde wspomnienie z wczorajszej przygody powoduje uśmiech na twarzy. Tak samo jak widok Harry`ego. Może dlatego, że ta przygoda była związana z nim ? Te wakacje w Londynie nie mogły zacząć się lepiej, mega dom, cudowna siostra, poznanie idoli, kochana Danielle i nic więc nie potrzeba do szczęścia. Ogarnęłam się, ubrałam krótkie szorty i T-shirt, i zeszłam na dół. W domu panowała cisza, słońce wkradało się do kuchni i salonu przez okna. Weszłam do kuchni, na stole leżała karteczka od Destiny.
` Poszłam kupić parę rzeczy, niedługo wracam. Desti
Chwyciłam karton z sokiem pomarańczowym i zrobiłam sobie kanapki. Po zjedzeniu zabrałam klucze z komody i udałam się na spacer. Udałam się do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce i obserwowałam ludzi. Zabiegani, czekający na kogoś, małe dzieci bawiące się, pary, starsi ludzie wspominający młodość. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy rękami. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam uśmiechniętą twarz Harry`ego. 
- Co tu robisz ? – spytałam rozkoszując się promieniami słońca.
- Stęskniłem się. – uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zwróciłam wzrok w jego stronę, przymrużają oczy.
- Coś jeszcze ? – po czym uśmiechnęłam się do jego słodkiej twarzyczki.
- Twoja siostra jest u nas i prosiła, żeby po ciebie przyjechać bo pewnie siedzisz sobie w domu i się zanudzasz, a tu proszę, widzę, że tak nie jest. I nie odbierasz telefonu, więc jestem.
- Zapomniałam go ale jak widać rozkoszuje się słońcem i jest mi bardzo fajnie.
- Czyli, że nie jedziesz ze mną ?
Pokręciłam przecząco głową. Nie spuszczałam wzroku z nieba. Poczułam jak mnie podnosi. Spojrzałam na niego. Szedł sobie spokojnie przed siebie. Skrzyżowałam ręce i zrobiłam obrażoną minę. Zaniósł mnie do samochodu po czym usiadł za kierownicą i odpalił swoją maszynę. Odwróciłam wzrok i skierowałam na widok za szybą.
- Mam nadzieję, że się nie obraziłaś na mnie. - spojrzał na mnie. Mój wzrok nadal był skupiony w tym samym miejscu co wcześniej.
- No weź , nie chcesz to nie musimy tam jechać. – zatrzymał samochód wjeżdżając na jakieś pobocze.
Patrzył na mnie tymi mega zielonymi oczami i jak tu być na niego złym. Uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił.
- To gdzie jedziemy ?
- Zaskocz mnie. – powiedziałam zapinając pasy.
Jechaliśmy kilkanaście minut. Mieszkałyśmy w  centrum Londynu więc do największych atrakcji nie było długo.
- Jesteśmy. – oznajmił otwierając drzwi.
- London Eye ?
- Może być ? – spytał.
- Oczywiście. – uśmiechnęłam się
Ubrał swoje przeciwsłoneczne okularki, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę atrakcji. Nie było tłumu, co trochę mnie zdziwiło, ponieważ takie cudo powinno oglądać dużo osób. Ale mieszkańcy mają na co dzień London Eye. Weszliśmy do jednej z kabin i ruszyło. Stałam wpatrzona w piękny obraz Londynu unosząc się coraz wyżej. Poczułam ręce w mojej tali, lekko się wtuliłam i dalej podziwiałam jak zaczarowana.
- Podoba się ? – zapytał swoim słodkich głosem. Pokiwałam potwierdzająco głową. Staliśmy tak dopóki maszyna nie zatrzymała się na ziemi.
- A teraz co chcesz zobaczyć ?
- Teraz to chce coś zjeść.
Udaliśmy się w stronę jakieś kawiarenki. Zamówiłam sobie frytki i cole, a Harry wziął sobie coś do picia. Usiedliśmy w rogu przy szklanej ścianie, gdzie było widać część Londynu.
- A gdzie twoje rzesze fanów ? – zapytałam śmiejąc się i wkładając kolejną frytkę do ust.
- Znajdą sie, ale na razie przynajmniej posiedzimy sobie w spokoju. – powiedział obdarowując mnie po raz kolejny pięknym uśmiechem. Rozmawialiśmy jeszcze dobre pół godziny, aż zadzwonił jego telefon.
- Wracamy – oznajmił chowając telefon do kieszeni.
- Jeszcze nie, jest tyle rzeczy do zobaczenia.
- Kiedyś ci je pokaże.
- Obiecujesz ? – słodkie oczka.
- Tak, nie zapomnę, a teraz chodźmy.
Wyszliśmy z kawiarni i nagle rozległ się pisk. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy tłum dziewczyn biegnących w tą stronę.
- A jednak są – powiedziałam po czym się zaśmiałam.
- Zawsze są. Łap, niedługo przyjdę – rzucił kluczykami w moją stronę.
Udałam się do auta spoglądając na Stylesa i te dziewczyny. – No nareszcie się doczekał – pomyślałam sobie wybuchając śmiechem. Weszłam do auta i załączyłam radio, śpiewając niektóre piosenki. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 14. Czekałam, czekałam i czekałam, a tego nie ma. Postanowiłam się przejść. Zamknęłam auto i udałam się na przechadzkę. Usiadłam sobie z rogu słynnego Tower Bridge`a. Podziwiałam cudowny widok rozległej Tamizy. Rozmarzyłam się. Piękne miasto, piękne wakacje, piękne wspomnienia i do tego potrzebny jeszcze boski książę. – Stop. – powiedziałam na głos do siebie po czym zaśmiałam się. Było już po 15. Postanowiłam wrócić. Obok auta stał Harry. Gdy mnie zobaczył od razu zaczął pytać gdzie byłam, i że mogłam mu powiedzieć.
- Nie chciałam ci przerywać.  – powiedziałam to z ogromną niechęcią. Trochę sie zmieszał. Usiadłam na siedzeniu i chciałam zamknąć drzwi ale zatrzymał je.
Usiadł obok i wgapił się we mnie mówiąc ciche – przepraszam. Odwróciłam wzrok i rzuciłam – jedźmy. Wiedziałam, ze długo nam zajmie dojechanie do ich domu, więc byłam przygotowana na to, ze w końcu się do mnie odezwie. Jechaliśmy w ciszy, ale postanowiłam ja przerwać.
- Teraz ty się na mnie będziesz złościł ? – spytałam robiąc słodkie oczka.
- Nie złoszczę się na ciebie, tylko gdyby ci się coś stało.
- Jestem dużą dziewczynką, dam sobie radę. – podniosłam dumnie głowę do góry.
- Wiem, ale nie wiem czy nie współczuć tym, którzy ci się naprzykrzą. – zaśmiał się
- No wiesz, jak możesz. – szturchnęłam go w bok i zaczęłam się śmiać.
- Żartuje. – cudowne dołeczki.
- No mam nadzieje. A tak nawiasem, dlaczego znany Harry Styles nie ma dziewczyny ? – spytałam z detektywistycznym spojrzeniem.
- Zadziwiające lecz prawdziwe.
- No tak, więc ? – nie dawałam za wygraną.
- Tak wyszło.
- haha, jasne. Trudno wybrać jedną, co ?
- Żebyś wiedziała. – i nasz grupowy śmiech.
Podjechaliśmy po ich dom, który tak naprawdę okazał się cudowną willą.
- Jesteśmy ! – krzyknął Harry zamykając drzwi.

środa, 4 lipca 2012

5. ♥ ( part II ) - URODZINOWO ;3

- To gdzie pierwsze ? – odwróciłam się do nich z zadziorną miną.
- KOLEJKA ! – wykrzyknęliśmy razem.
Wsiedliśmy do wagonów. Rozsiedliśmy się w dwóch, ponieważ było nas za dużo. Siedzieliśmy we czwórkę. Kolejka ruszyła. Jechała swobodnie w górę, by potem sunąć po torach swojej trasy. Nie obyło się bez krzyków, które także wydobywały się ode mnie jak i moich towarzyszy.
- Chce watę ! – krzyknęłam wysiadając z kolejki i biegnąc w stronę stoiska.
- Mi też weź ! – usłyszałam za sobą głos Nialla. Jako odpowiedź zobaczył kciuka w górę. I Już mnie nie było. Kupiłam 2 waty cukrowe i wróciłam, ale o dziwo ich nie było. Usłyszałam krzyk Harry`ego
„ Teraz Ja ” . Udałam się w kierunku dochodzącego krzyku. Są, przy maszynie wyciągającej maskotki.
Najwidoczniej długo mnie było, gdyż każdy trzymał po kilka maskotek.
- Trzymaj. – podałam Niallowi watę, na co spotkałam się z jego cudownym uśmiechem.
- Może już wystarczy ? – zapytałam z nadzieją, że mnie posłuchają. Ale przeliczyłam się, byli za bardzo wciągnięci. Usiadłam sobie na ławce obok i podziwiałam jak z zapałem „łowią” misie. Na sam ich widok uśmiech pojawił mi się na twarzy. Myślałam jeszcze chwilę. Postanowiłam przerwać im frajdę, ponieważ opróżnili już połowę maszyny.
- Dobra teraz ja, przesuńcie się ! – wepchnęłam się i wrzuciłam monetę. Maszyna wydała pisk i ruszyła. Przyznam, że nawet wciągające. Udało mi się wydobyć słonko. Takie małe, pluszowe, a jednak daje trochę radości.
- Fuck ! tego nie chce ! – po tych słowach wszyscy się zaśmiali.
- Dobra, ostatni raz ! – wrzuciłam ponownie monetę.
- A którego chcesz ? – usłyszałam za sobą głos Harry`ego.
- To serduszko. – pokazałam palcem jak mała dziewczynka czekająca na swoją zabawkę.
- Pomogę. – poczułam jak stanął obok, jego ręka pewnie spoczęła na mojej.
Zrobiło mi się ciepło, to uczucie przeniknęło mnie całą. Maszyna ruszyła, iiiii jest, moje serduszko.
- Proszę. – podał mi zdobycz a na mojej tworzy pojawił się uśmiech w podzięce.
- Ey ! Patrzcie, dom strachów, idziemy ! – krzyknęła Destiny pokazując na wejście do mrocznego pomieszczenia. Wszyscy pofatygowaliśmy się w stronę atrakcji. Wsiedliśmy do wagoników po dwie osoby. Ruszyły, nad nami znajdowały się przeróżne malowidła, niekiedy jakieś pajęczyny lub stwory, przed nami rozpościerał się widok szkieletów, mumii i innych strasznych potworów, słychać było głosy i krzyki. Nagle nasz wagon, w którym siedziałam ja z Destiny, zatrzymał się. W pobliżu nie było widać innych, trochę sie zdziwiłam na myśl, że mogło się popsuć. Wraz z siostrą wyszłam z wagonu. Pusto, nie ma nikogo. Postanowiłyśmy iść przed siebie. Nadal pusto i ciemno.
- Gdzie reszta ? Przecież to cholerstwo stanęło, muszą gdzieś być !
- Nie wiem, po co tu wsiadałyśmy ? Już wiem, bo miałaś taki genialny pomysł !
- Nie moja wina, że to się popsuło !
- Eh ! Ja chce stąd wyjść ! Destiny !
- Ja Też, chodź idziemy dalej.
Szłyśmy jeszcze chwilę, aż zatrzymał nas krzyk.
- Boże ! co to ?
- Ktoś krzyczał ! Czekaj zaraz wrócę, sprawdzę.
- Okey, ale szybko.
Czekałam, czekałam a jej nadal nie ma. Przez myśl przechodziły mi różne wizje. Otrząsnęłam się z dziwnych myśli i postanowiłam zadzwonić do reszty. No tak, telefon ! Czemu wcześniej nie pomyślałam. Szybko wyciągnęłam z kieszeni telefon. Brak zasięgu, no pięknie. Jestem sama w jakieś dziurze, bez zasięgu i do tego ciemno. Zapaliłam lampkę w telefonie i udałam się przed siebie. Nagle poczułam, że ktoś idze za mną. Odwróciłam się i … pusto. – Nikogo tam nie ma, pamiętaj – powtarzałam w myślach do siebie. Nagle cos tak jakby się złamało po naciskiem stopy. Odwróciłam się ponownie i nadal pustka. – To jakieś chore – myśli nadal były powiązane z jakimś gościem idącym za mną, z chęcią zabicia mnie lub okaleczenia. I znowu ten dźwięk. Zatrzymałam się ale nie odwróciłam. Nadal słychać, zbliża się, jednak, ktoś idzie za mną. Teraz było już dobrze słychać jak ktoś idzie, odwróciłam się z ogromnym strachem w oczach. Skierowałam światło z telefonu wokół siebie.
- Sami ! – usłyszałam głos, znany mi głos.
- Harry ? – poczułam jak mnie przytula, tak to on.
- Nareszcie kogoś znalazłem. Chodź, musimy się stąd wydostać. – chwycił mnie za rękę i pociągnął do przodu. Odetchnęłam z ulgą, że to właśnie Harry.
- Ale co się stało ? Czemu sie zatrzymały ? To wszystko jakieś chory, nigdy więcej. – po wypowiedzeniu tych słów potknęłam się. Przyciągnął mnie lekko do siebie. Teraz szliśmy jak jedna osoba.
- Jak widać pech chciał, ze akurat na nas padło. I jeszcze nie ma zasięgu.
- Ja też nie mam – po czym spojrzałam na wyświetlacz, nie ma. – Fuck ! miałam oddzwonić do mamy.
- No teraz to nie byłby najlepszy pomysł. - powiedział to takim głosem, że od razu pojawił się uśmiech.
- Fajnie, że jesteś. – przytuliłam się do niego, po czym otrzymałam uśmiech pełen ciepła i wzruszenia.
Szliśmy tak dalej, ciemny korytarz wydawał się nie mieć końca, nie, jednak jest, światło, wyjście.
- Jest ! – krzyknęliśmy razem. Zaczęliśmy biec w stronę wyjścia. Udało się.
- Jak fajnie nareszcie się wydostać. – przybiłam z loczkiem piąteczkę i ponownie się przytuliliśmy.
- A reszty nie ma. – powiedział zrezygnowany Harry.
- Zadzwonimy, zasięg powinien być. – usiedliśmy na ławce. Wyciągnęłam telefon a Harry swój. Wybrałam numer Destiny. Jest sygnał, ale nikt nie odbiera.
- I jak ?
- Nic, a u cb ?
- U mnie też.
- Dzwonie do Danielle. – wykręciłam numer do brunetki. O dziwo odebrała.
- Danielle ! – krzyknęłam do słuchawki.
- Sami, jak dobrze cię słyszeć, gdzie jesteś ?
- Przy wyjściu .
- Zaraz będziemy.
Usiedliśmy z powrotem na ławce w oczekiwaniu na Danielle. Nadal dzwoniliśmy do reszty.
Destiny nie odbiera, Lou też.
- Są ! – krzyknęłam w stronę nadchodzących Zayna i Nialla, a za nimi Danielle i Liam.
Przytuliliśmy się wszyscy.
- Jak się wydostaliście ? – spytałam.
- Wsiedliśmy pierwsi, więc mieliśmy najbliżej.
- A gdzie Destiny i Louis ?
- Nie ma ich z wami ?
- Nie, myślałam, ze może są z wami.
- Na pewno zaraz przyjdą. – uspokoił mnie Harry.
Postanowiliśmy poczekać. Ja w między czasie zadzwoniłam do mamy. Nie mówiłam jej nic o tym zdarzeniu, nie chciałam jej martwić.
- W porządku ? – usłyszałam głos Harry`ego.
- Tak, już tak. – uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Powinni już tu być. – powiedziałam ze smutkiem.
- Nie martw się, poczekamy jeszcze. – po czym przytulił mnie na pocieszenie.
- Oooo idą nasze zguby. – zakomunikował Harry.
- Hey ! – krzyknęli Louis i Destiny.
Zrobiliśmy grupowego miśka i poszliśmy do reszty. Udaliśmy się na wspólny posiłek. Nie ma to jak fast foody  z wesołego miasteczka. Rozmawialiśmy długo o tym, co nam się przydarzyło, historia do zapamiętania. Zbieraliśmy się, ponieważ było już po jedenastej. Wsiedliśmy do busika chłopców, który był dość przestronny jak na ósemkę pasażerów. Podrzucili nas po dom, pożegnaliśmy się buziakiem w policzek i udałyśmy się do domu. Od razu wbiłam do łazienki, a potem na moje cudowne łóżko, z którego nie chce już wychodzić. Zakopana w mięciutkiej kołderce usłyszałam wibrację. Podniosłam się i wzięłam telefon. Numer nieznany.
Dobranoc. Słodkich snów, bo myślę, że będzie o czym śnic. xx Harry.
Uśmiech sam się pojawił na twarzy. Tak na mnie działał, bez względu na to co robił, powodował uśmiech. Odpisałam mu :  Dobranoc, oj tak, tego nie da się zapomnieć. xx Sami. Zasnęłam.
______________________________________________

Aaaaaaaa ! Dziś urodzinkii. ♥
Narazie deszcz ale lato napierdalaj ! ;3

Kolejna cześć opowiadania, mam nadzieję, że się spodoba. xx Claudia.

poniedziałek, 2 lipca 2012

5. ♥ ( part I )


Obudził mnie dźwięk telefonu. Podniosłam się z łóżka, aby odebrać telefon. Była to mama.
- Cześć skarbie, co tam u was słychać ? – zapytała z miłością i troską.
- No cześć mamuś, wszystko dobrze, ale czemu dzwonisz tak wcześnie ?
- Wcześnie ? Sami, jest już po 12.
- Co ? I nikt nie raczył mnie obudzić. Muszę kończyć mamuś, zadzwonię wieczorem. Kocham Cię.
W słuchawce usłyszałam „ ja cb też „ i rozłączyłam się. Wbiegłam do łazienki, ogranełam się i zbiegłam po schodach do salonu. Pusto. Usłyszałam śmiechy w kuchni. W pomieszczeniu siedziała cała ekipa, a w powietrzu unosił się aromat tostów.
- Czemu łaskawie nikt mnie nie obudził ? – krzyknęłam w ich stronę. Ich wzrok skierował się w moją stronę ale nie usłyszałam odpowiedzi. Wzięłam sobie tosta i udałam się do pokoju przebrać. Wyciągnęłam z szafy krótkie spodenki i podkoszulkę. Jak na koniec lipca pogoda dopisywała. Postanowiłam się przejść. Nie oddalałam się zbytnio, gdyż nie znałam tych okolic. Słońce świeciło mi prosto w twarz, wysyłając przyjemny uśmiech, a jego promienie łaskotały delikatne moją skórę. Rozległ się dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Destiny.
- No co chcesz ciołku ? – zapytałam ze śmiechem.
- Gdzie ty jesteś ?
- Nawet  nie wiem, ale zaraz wracam, uspokój się.
- Szybko, jeszcze mi się zgub to nie wiem  co ci zrobię.
Rozłączyła się, a ja wróciłam do domu. Po drodze rozkoszowałam się jeszcze widokiem słonecznego Londynu. – Już jestem ! – krzyknęłam wchodząc do środka. Przed domem stało jeszcze auto naszych gości, którzy dalej biesiadowali w kuchni. Z uśmiechem weszłam do nich. Przywitali mnie tym samym.
- Macie zamiar cały dzień przesiedzieć tutaj ? – spytałam czując na sobie ich wzrok.
- Zaraz się zbieramy bo mamy próbę. – oznajmił Liam mówiąc do mnie jak i do reszty zespołu.
- Ey ludzie ! dziś otwierają wesołe miasteczko ! jedziemy ! – krzyknęła Destiny z podnieceniem patrząc na wyświetlacz telefonu.
- A o której ? – spytałam z mega uśmiechem.
- o siedemnastej.
- Jedziemy ! – krzyknęłam a wraz ze mną reszta.
- Dobra, my się zbieramy, spotykamy się na miejscu ?
- Jasne – odprowadziłam ich wzrokiem do wyjścia, po czym rzuciłam radosne „Pa”.
Do 17 było jeszcze dużo czasu, więc bez żadnej spiny zaczęłam oglądać jakąś nudnawą komedię w TV. Przyłączyła się do mnie Destiny, razem czas upłynął dość szybko. Około piętnastej poszłam wziąć prysznic, wygrzebałam z szafy czarne rurki i niebieską bluzę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, poprawiłam grzywkę i zrobiłam lekki makijaż. Zrobiłam parę machów moim ulubionym perfumem, chwyciłam za kochane, niebieskie conversy i zeszłam na dół, czekać na siostrę. Było grubo po 16 a jej nadal nie było. – Destiny ! Jeszcze musimy tam dojechać ! – krzyknęłam ale nie uzyskałam odpowiedzi. Zadzwoniłam po taksówkę, zjadłam jeszcze coś lekkiego i zaczęłam wkładać do kieszeni : komórka, klucze i błyszczyk. Taksówka podjechała punktualnie o 16.40. Usłyszałam Destiny jak schodzi. Zaniemówiłam, wyglądała bajecznie.
- Już wiem co zajęło ci tyle czasu. – z uśmiechem powiedziałam do siostry wychodząc z domu w kierunku taksówki. Kierowca zawiózł nas prosto do miejsca podanego przez Destiny. Byłyśmy trochę spóźnione. W oddali zobaczyłam Danielle, samą.
- Sorry za lekkie spóźnienie. – powiedziałam dając buziaka w policzek brunetce. -  A gdzie reszta oszołomów ? – spytałam rozglądając się na obok ze smutną miną.
- Trochę się spóźnią, ale na pewno będą. Z uśmiechami weszłyśmy do wesołego miasteczka. Było tam duuużo ludzi, pełno kolorowych światełek, jedzenia, słodkości, pluszaków, stoisk. Było słychać krzyki radości ale także przerażenia, czemu się nie dziwie, ponieważ niektóre kolejki wyglądały dość strasznie. Ale taki urok wesołego miasteczka. Usiadłyśmy na ławce, Danielle zadzwoniła do Liama, a ja z Destiny zajadałyśmy się frytkami.
- I gdzie ci spóźnialscy ? – spytałam wkładając kolejną porcję frytek do buzi.
- Już jadą. – oznajmiła Danielle z uśmiechem.
- Z nimi tak zawsze ?
- Przeważnie tak, ale też mają swoje sprawy, próby, nagarnia, wywiady.
- Cena sławy. – zaśmiałyśmy się.
- Ale nie da się ich nie kochać.
- Oj w to nie wątpię.
Gadałyśmy jeszcze chwilę , dopóki się nie pojawili. Z oddala było słychać śmiechy, więc wiadome było, że zbliżają się chłopaki.
- O kim rozmawiacie ? –zapytał Lou z uśmiechem.
- Tak się składa, ze o was. – odpowiedziałam odwzajemniając jego uśmiech.
- No to myślę, ze same dobre rzeczy.
- Nie byłabym tego taka pewna. - wytknęłam mu język, śmiejąc się wraz z dziewczynami.
-To idziemy ? – zapytał Liam trzymając Danielle za rękę.
- Idziemy idziemy ! – krzyknęłam i wszyscy skierowali się w stronę kolejek.