poniedziałek, 2 lipca 2012

5. ♥ ( part I )


Obudził mnie dźwięk telefonu. Podniosłam się z łóżka, aby odebrać telefon. Była to mama.
- Cześć skarbie, co tam u was słychać ? – zapytała z miłością i troską.
- No cześć mamuś, wszystko dobrze, ale czemu dzwonisz tak wcześnie ?
- Wcześnie ? Sami, jest już po 12.
- Co ? I nikt nie raczył mnie obudzić. Muszę kończyć mamuś, zadzwonię wieczorem. Kocham Cię.
W słuchawce usłyszałam „ ja cb też „ i rozłączyłam się. Wbiegłam do łazienki, ogranełam się i zbiegłam po schodach do salonu. Pusto. Usłyszałam śmiechy w kuchni. W pomieszczeniu siedziała cała ekipa, a w powietrzu unosił się aromat tostów.
- Czemu łaskawie nikt mnie nie obudził ? – krzyknęłam w ich stronę. Ich wzrok skierował się w moją stronę ale nie usłyszałam odpowiedzi. Wzięłam sobie tosta i udałam się do pokoju przebrać. Wyciągnęłam z szafy krótkie spodenki i podkoszulkę. Jak na koniec lipca pogoda dopisywała. Postanowiłam się przejść. Nie oddalałam się zbytnio, gdyż nie znałam tych okolic. Słońce świeciło mi prosto w twarz, wysyłając przyjemny uśmiech, a jego promienie łaskotały delikatne moją skórę. Rozległ się dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Destiny.
- No co chcesz ciołku ? – zapytałam ze śmiechem.
- Gdzie ty jesteś ?
- Nawet  nie wiem, ale zaraz wracam, uspokój się.
- Szybko, jeszcze mi się zgub to nie wiem  co ci zrobię.
Rozłączyła się, a ja wróciłam do domu. Po drodze rozkoszowałam się jeszcze widokiem słonecznego Londynu. – Już jestem ! – krzyknęłam wchodząc do środka. Przed domem stało jeszcze auto naszych gości, którzy dalej biesiadowali w kuchni. Z uśmiechem weszłam do nich. Przywitali mnie tym samym.
- Macie zamiar cały dzień przesiedzieć tutaj ? – spytałam czując na sobie ich wzrok.
- Zaraz się zbieramy bo mamy próbę. – oznajmił Liam mówiąc do mnie jak i do reszty zespołu.
- Ey ludzie ! dziś otwierają wesołe miasteczko ! jedziemy ! – krzyknęła Destiny z podnieceniem patrząc na wyświetlacz telefonu.
- A o której ? – spytałam z mega uśmiechem.
- o siedemnastej.
- Jedziemy ! – krzyknęłam a wraz ze mną reszta.
- Dobra, my się zbieramy, spotykamy się na miejscu ?
- Jasne – odprowadziłam ich wzrokiem do wyjścia, po czym rzuciłam radosne „Pa”.
Do 17 było jeszcze dużo czasu, więc bez żadnej spiny zaczęłam oglądać jakąś nudnawą komedię w TV. Przyłączyła się do mnie Destiny, razem czas upłynął dość szybko. Około piętnastej poszłam wziąć prysznic, wygrzebałam z szafy czarne rurki i niebieską bluzę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, poprawiłam grzywkę i zrobiłam lekki makijaż. Zrobiłam parę machów moim ulubionym perfumem, chwyciłam za kochane, niebieskie conversy i zeszłam na dół, czekać na siostrę. Było grubo po 16 a jej nadal nie było. – Destiny ! Jeszcze musimy tam dojechać ! – krzyknęłam ale nie uzyskałam odpowiedzi. Zadzwoniłam po taksówkę, zjadłam jeszcze coś lekkiego i zaczęłam wkładać do kieszeni : komórka, klucze i błyszczyk. Taksówka podjechała punktualnie o 16.40. Usłyszałam Destiny jak schodzi. Zaniemówiłam, wyglądała bajecznie.
- Już wiem co zajęło ci tyle czasu. – z uśmiechem powiedziałam do siostry wychodząc z domu w kierunku taksówki. Kierowca zawiózł nas prosto do miejsca podanego przez Destiny. Byłyśmy trochę spóźnione. W oddali zobaczyłam Danielle, samą.
- Sorry za lekkie spóźnienie. – powiedziałam dając buziaka w policzek brunetce. -  A gdzie reszta oszołomów ? – spytałam rozglądając się na obok ze smutną miną.
- Trochę się spóźnią, ale na pewno będą. Z uśmiechami weszłyśmy do wesołego miasteczka. Było tam duuużo ludzi, pełno kolorowych światełek, jedzenia, słodkości, pluszaków, stoisk. Było słychać krzyki radości ale także przerażenia, czemu się nie dziwie, ponieważ niektóre kolejki wyglądały dość strasznie. Ale taki urok wesołego miasteczka. Usiadłyśmy na ławce, Danielle zadzwoniła do Liama, a ja z Destiny zajadałyśmy się frytkami.
- I gdzie ci spóźnialscy ? – spytałam wkładając kolejną porcję frytek do buzi.
- Już jadą. – oznajmiła Danielle z uśmiechem.
- Z nimi tak zawsze ?
- Przeważnie tak, ale też mają swoje sprawy, próby, nagarnia, wywiady.
- Cena sławy. – zaśmiałyśmy się.
- Ale nie da się ich nie kochać.
- Oj w to nie wątpię.
Gadałyśmy jeszcze chwilę , dopóki się nie pojawili. Z oddala było słychać śmiechy, więc wiadome było, że zbliżają się chłopaki.
- O kim rozmawiacie ? –zapytał Lou z uśmiechem.
- Tak się składa, ze o was. – odpowiedziałam odwzajemniając jego uśmiech.
- No to myślę, ze same dobre rzeczy.
- Nie byłabym tego taka pewna. - wytknęłam mu język, śmiejąc się wraz z dziewczynami.
-To idziemy ? – zapytał Liam trzymając Danielle za rękę.
- Idziemy idziemy ! – krzyknęłam i wszyscy skierowali się w stronę kolejek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz