piątek, 6 lipca 2012

6. ♥


Otworzyłam zaspane oczy i zwlekłam się z łóżka. Dochodziła dopiero dziesiąta, ale po co marnować taki piękny poranek. Udałam się do łazienki, spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się sama do siebie. Każde wspomnienie z wczorajszej przygody powoduje uśmiech na twarzy. Tak samo jak widok Harry`ego. Może dlatego, że ta przygoda była związana z nim ? Te wakacje w Londynie nie mogły zacząć się lepiej, mega dom, cudowna siostra, poznanie idoli, kochana Danielle i nic więc nie potrzeba do szczęścia. Ogarnęłam się, ubrałam krótkie szorty i T-shirt, i zeszłam na dół. W domu panowała cisza, słońce wkradało się do kuchni i salonu przez okna. Weszłam do kuchni, na stole leżała karteczka od Destiny.
` Poszłam kupić parę rzeczy, niedługo wracam. Desti
Chwyciłam karton z sokiem pomarańczowym i zrobiłam sobie kanapki. Po zjedzeniu zabrałam klucze z komody i udałam się na spacer. Udałam się do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce i obserwowałam ludzi. Zabiegani, czekający na kogoś, małe dzieci bawiące się, pary, starsi ludzie wspominający młodość. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy rękami. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam uśmiechniętą twarz Harry`ego. 
- Co tu robisz ? – spytałam rozkoszując się promieniami słońca.
- Stęskniłem się. – uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zwróciłam wzrok w jego stronę, przymrużają oczy.
- Coś jeszcze ? – po czym uśmiechnęłam się do jego słodkiej twarzyczki.
- Twoja siostra jest u nas i prosiła, żeby po ciebie przyjechać bo pewnie siedzisz sobie w domu i się zanudzasz, a tu proszę, widzę, że tak nie jest. I nie odbierasz telefonu, więc jestem.
- Zapomniałam go ale jak widać rozkoszuje się słońcem i jest mi bardzo fajnie.
- Czyli, że nie jedziesz ze mną ?
Pokręciłam przecząco głową. Nie spuszczałam wzroku z nieba. Poczułam jak mnie podnosi. Spojrzałam na niego. Szedł sobie spokojnie przed siebie. Skrzyżowałam ręce i zrobiłam obrażoną minę. Zaniósł mnie do samochodu po czym usiadł za kierownicą i odpalił swoją maszynę. Odwróciłam wzrok i skierowałam na widok za szybą.
- Mam nadzieję, że się nie obraziłaś na mnie. - spojrzał na mnie. Mój wzrok nadal był skupiony w tym samym miejscu co wcześniej.
- No weź , nie chcesz to nie musimy tam jechać. – zatrzymał samochód wjeżdżając na jakieś pobocze.
Patrzył na mnie tymi mega zielonymi oczami i jak tu być na niego złym. Uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił.
- To gdzie jedziemy ?
- Zaskocz mnie. – powiedziałam zapinając pasy.
Jechaliśmy kilkanaście minut. Mieszkałyśmy w  centrum Londynu więc do największych atrakcji nie było długo.
- Jesteśmy. – oznajmił otwierając drzwi.
- London Eye ?
- Może być ? – spytał.
- Oczywiście. – uśmiechnęłam się
Ubrał swoje przeciwsłoneczne okularki, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę atrakcji. Nie było tłumu, co trochę mnie zdziwiło, ponieważ takie cudo powinno oglądać dużo osób. Ale mieszkańcy mają na co dzień London Eye. Weszliśmy do jednej z kabin i ruszyło. Stałam wpatrzona w piękny obraz Londynu unosząc się coraz wyżej. Poczułam ręce w mojej tali, lekko się wtuliłam i dalej podziwiałam jak zaczarowana.
- Podoba się ? – zapytał swoim słodkich głosem. Pokiwałam potwierdzająco głową. Staliśmy tak dopóki maszyna nie zatrzymała się na ziemi.
- A teraz co chcesz zobaczyć ?
- Teraz to chce coś zjeść.
Udaliśmy się w stronę jakieś kawiarenki. Zamówiłam sobie frytki i cole, a Harry wziął sobie coś do picia. Usiedliśmy w rogu przy szklanej ścianie, gdzie było widać część Londynu.
- A gdzie twoje rzesze fanów ? – zapytałam śmiejąc się i wkładając kolejną frytkę do ust.
- Znajdą sie, ale na razie przynajmniej posiedzimy sobie w spokoju. – powiedział obdarowując mnie po raz kolejny pięknym uśmiechem. Rozmawialiśmy jeszcze dobre pół godziny, aż zadzwonił jego telefon.
- Wracamy – oznajmił chowając telefon do kieszeni.
- Jeszcze nie, jest tyle rzeczy do zobaczenia.
- Kiedyś ci je pokaże.
- Obiecujesz ? – słodkie oczka.
- Tak, nie zapomnę, a teraz chodźmy.
Wyszliśmy z kawiarni i nagle rozległ się pisk. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy tłum dziewczyn biegnących w tą stronę.
- A jednak są – powiedziałam po czym się zaśmiałam.
- Zawsze są. Łap, niedługo przyjdę – rzucił kluczykami w moją stronę.
Udałam się do auta spoglądając na Stylesa i te dziewczyny. – No nareszcie się doczekał – pomyślałam sobie wybuchając śmiechem. Weszłam do auta i załączyłam radio, śpiewając niektóre piosenki. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 14. Czekałam, czekałam i czekałam, a tego nie ma. Postanowiłam się przejść. Zamknęłam auto i udałam się na przechadzkę. Usiadłam sobie z rogu słynnego Tower Bridge`a. Podziwiałam cudowny widok rozległej Tamizy. Rozmarzyłam się. Piękne miasto, piękne wakacje, piękne wspomnienia i do tego potrzebny jeszcze boski książę. – Stop. – powiedziałam na głos do siebie po czym zaśmiałam się. Było już po 15. Postanowiłam wrócić. Obok auta stał Harry. Gdy mnie zobaczył od razu zaczął pytać gdzie byłam, i że mogłam mu powiedzieć.
- Nie chciałam ci przerywać.  – powiedziałam to z ogromną niechęcią. Trochę sie zmieszał. Usiadłam na siedzeniu i chciałam zamknąć drzwi ale zatrzymał je.
Usiadł obok i wgapił się we mnie mówiąc ciche – przepraszam. Odwróciłam wzrok i rzuciłam – jedźmy. Wiedziałam, ze długo nam zajmie dojechanie do ich domu, więc byłam przygotowana na to, ze w końcu się do mnie odezwie. Jechaliśmy w ciszy, ale postanowiłam ja przerwać.
- Teraz ty się na mnie będziesz złościł ? – spytałam robiąc słodkie oczka.
- Nie złoszczę się na ciebie, tylko gdyby ci się coś stało.
- Jestem dużą dziewczynką, dam sobie radę. – podniosłam dumnie głowę do góry.
- Wiem, ale nie wiem czy nie współczuć tym, którzy ci się naprzykrzą. – zaśmiał się
- No wiesz, jak możesz. – szturchnęłam go w bok i zaczęłam się śmiać.
- Żartuje. – cudowne dołeczki.
- No mam nadzieje. A tak nawiasem, dlaczego znany Harry Styles nie ma dziewczyny ? – spytałam z detektywistycznym spojrzeniem.
- Zadziwiające lecz prawdziwe.
- No tak, więc ? – nie dawałam za wygraną.
- Tak wyszło.
- haha, jasne. Trudno wybrać jedną, co ?
- Żebyś wiedziała. – i nasz grupowy śmiech.
Podjechaliśmy po ich dom, który tak naprawdę okazał się cudowną willą.
- Jesteśmy ! – krzyknął Harry zamykając drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz