Otworzyłam zaspane oczy i zwlekłam się z łóżka.
Dochodziła dopiero dziesiąta, ale po co marnować taki piękny poranek. Udałam
się do łazienki, spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się sama do siebie. Każde
wspomnienie z wczorajszej przygody powoduje uśmiech na twarzy. Tak samo jak
widok Harry`ego. Może dlatego, że ta przygoda była związana z nim ? Te wakacje
w Londynie nie mogły zacząć się lepiej, mega dom, cudowna siostra, poznanie
idoli, kochana Danielle i nic więc nie potrzeba do szczęścia. Ogarnęłam się,
ubrałam krótkie szorty i T-shirt, i zeszłam na dół. W domu panowała cisza,
słońce wkradało się do kuchni i salonu przez okna. Weszłam do kuchni, na stole
leżała karteczka od Destiny.
` Poszłam kupić parę rzeczy, niedługo wracam. Desti
Chwyciłam karton z sokiem pomarańczowym i zrobiłam sobie
kanapki. Po zjedzeniu zabrałam klucze z komody i udałam się na spacer. Udałam
się do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce i obserwowałam ludzi. Zabiegani,
czekający na kogoś, małe dzieci bawiące się, pary, starsi ludzie wspominający
młodość. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy rękami. Podniosłam głowę do
góry i ujrzałam uśmiechniętą twarz Harry`ego.
- Co tu robisz ? – spytałam rozkoszując się promieniami
słońca.
- Stęskniłem się. – uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Zwróciłam wzrok w jego stronę, przymrużają oczy.
- Coś jeszcze ? – po czym uśmiechnęłam się do jego słodkiej
twarzyczki.
- Twoja siostra jest u nas i prosiła, żeby po ciebie
przyjechać bo pewnie siedzisz sobie w domu i się zanudzasz, a tu proszę, widzę,
że tak nie jest. I nie odbierasz telefonu, więc jestem.
- Zapomniałam go ale jak widać rozkoszuje się słońcem i
jest mi bardzo fajnie.
- Czyli, że nie jedziesz ze mną ?
Pokręciłam przecząco głową. Nie spuszczałam wzroku z
nieba. Poczułam jak mnie podnosi. Spojrzałam na niego. Szedł sobie spokojnie
przed siebie. Skrzyżowałam ręce i zrobiłam obrażoną minę. Zaniósł mnie do
samochodu po czym usiadł za kierownicą i odpalił swoją maszynę. Odwróciłam
wzrok i skierowałam na widok za szybą.
- Mam nadzieję, że się nie obraziłaś na mnie. - spojrzał
na mnie. Mój wzrok nadal był skupiony w tym samym miejscu co wcześniej.
- No weź , nie chcesz to nie musimy tam jechać. –
zatrzymał samochód wjeżdżając na jakieś pobocze.
Patrzył na mnie tymi mega zielonymi oczami i jak tu być
na niego złym. Uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił.
- To gdzie jedziemy ?
- Zaskocz mnie. – powiedziałam zapinając pasy.
Jechaliśmy kilkanaście minut. Mieszkałyśmy w centrum Londynu więc do największych atrakcji
nie było długo.
- Jesteśmy. – oznajmił otwierając drzwi.
- London Eye ?
- Może być ? – spytał.
- Oczywiście. – uśmiechnęłam się
Ubrał swoje przeciwsłoneczne okularki, chwycił mnie za
rękę i pociągnął w stronę atrakcji. Nie było tłumu, co trochę mnie zdziwiło,
ponieważ takie cudo powinno oglądać dużo osób. Ale mieszkańcy mają na co dzień
London Eye. Weszliśmy do jednej z kabin i ruszyło. Stałam wpatrzona w piękny
obraz Londynu unosząc się coraz wyżej. Poczułam ręce w mojej tali, lekko się
wtuliłam i dalej podziwiałam jak zaczarowana.
- Podoba się ? – zapytał swoim słodkich głosem. Pokiwałam
potwierdzająco głową. Staliśmy tak dopóki maszyna nie zatrzymała się na ziemi.
- A teraz co chcesz zobaczyć ?
- Teraz to chce coś zjeść.
Udaliśmy się w stronę jakieś kawiarenki. Zamówiłam sobie
frytki i cole, a Harry wziął sobie coś do picia. Usiedliśmy w rogu przy
szklanej ścianie, gdzie było widać część Londynu.
- A gdzie twoje rzesze fanów ? – zapytałam śmiejąc się i
wkładając kolejną frytkę do ust.
- Znajdą sie, ale na razie przynajmniej posiedzimy sobie
w spokoju. – powiedział obdarowując mnie po raz kolejny pięknym uśmiechem.
Rozmawialiśmy jeszcze dobre pół godziny, aż zadzwonił jego telefon.
- Wracamy – oznajmił chowając telefon do kieszeni.
- Jeszcze nie, jest tyle rzeczy do zobaczenia.
- Kiedyś ci je pokaże.
- Obiecujesz ? – słodkie oczka.
- Tak, nie zapomnę, a teraz chodźmy.
Wyszliśmy z kawiarni i nagle rozległ się pisk.
Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy tłum dziewczyn biegnących w tą stronę.
- A jednak są – powiedziałam po czym się zaśmiałam.
- Zawsze są. Łap, niedługo przyjdę – rzucił kluczykami w
moją stronę.
Udałam się do auta spoglądając na Stylesa i te
dziewczyny. – No nareszcie się doczekał – pomyślałam sobie wybuchając śmiechem.
Weszłam do auta i załączyłam radio, śpiewając niektóre piosenki. Spojrzałam na
zegarek, dochodziła 14. Czekałam, czekałam i czekałam, a tego nie ma.
Postanowiłam się przejść. Zamknęłam auto i udałam się na przechadzkę. Usiadłam
sobie z rogu słynnego Tower Bridge`a. Podziwiałam cudowny widok rozległej Tamizy. Rozmarzyłam
się. Piękne miasto, piękne wakacje, piękne wspomnienia i do tego potrzebny
jeszcze boski książę. – Stop. – powiedziałam na głos do siebie po czym
zaśmiałam się. Było już po 15. Postanowiłam wrócić. Obok auta stał Harry. Gdy
mnie zobaczył od razu zaczął pytać gdzie byłam, i że mogłam mu
powiedzieć.
- Nie chciałam ci przerywać. – powiedziałam to z ogromną niechęcią. Trochę
sie zmieszał. Usiadłam na siedzeniu i chciałam zamknąć drzwi ale zatrzymał je.
Usiadł obok i wgapił się we mnie mówiąc ciche –
przepraszam. Odwróciłam wzrok i rzuciłam – jedźmy. Wiedziałam, ze długo nam
zajmie dojechanie do ich domu, więc byłam przygotowana na to, ze w końcu się do
mnie odezwie. Jechaliśmy w ciszy, ale postanowiłam ja przerwać.
- Teraz ty się na mnie będziesz złościł ? – spytałam robiąc
słodkie oczka.
- Nie złoszczę się na ciebie, tylko gdyby ci się coś
stało.
- Jestem dużą dziewczynką, dam sobie radę. – podniosłam dumnie
głowę do góry.
- Wiem, ale nie wiem czy nie współczuć tym, którzy ci się
naprzykrzą. – zaśmiał się
- No wiesz, jak możesz. – szturchnęłam go w bok i
zaczęłam się śmiać.
- Żartuje. – cudowne dołeczki.
- No mam nadzieje. A tak nawiasem, dlaczego znany Harry
Styles nie ma dziewczyny ? – spytałam z detektywistycznym spojrzeniem.
- Zadziwiające lecz prawdziwe.
- No tak, więc ? – nie dawałam za wygraną.
- Tak wyszło.
- haha, jasne. Trudno wybrać jedną, co ?
- Żebyś wiedziała. – i nasz grupowy śmiech.
Podjechaliśmy po ich dom, który tak naprawdę okazał się cudowną
willą.
- Jesteśmy ! – krzyknął Harry zamykając drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz