- Jesteśmy. – powiedział Harry otwierając mi drzwi od
samochodu. Wysiadając uśmiechnęłam się. Chwycił mnie za rękę i razem szliśmy w
kierunku drzwi. Rozległ się dzwonek. Po chwili pojawiła się kobieta. Wysoka,
szczupła, ładna brunetka. Weszliśmy do środka. Zaczęli się przytulać.
- Tak za tobą tęskniła. – powiedziała mama do Harry`ego,
gdy skończyli swój uścisk.
- A ty musisz być Sami. – zwróciła się do mnie
przytulając.
- Bardzo miło mi panią poznać. – odpowiedziała z
uśmiechem.
- Mi ciebie też, ale mów mi Ann. – oznajmiła radośnie. –
Chodźcie do kuchni, na pewno jesteście głodni.
Szłam powoli rozglądając się. Usiedliśmy przy stole, a
Ann dała nam smakowicie wyglądający obiad.
- Dziękuje. – odrzekłam po dostaniu posiłku.
- Tak bardzo się cieszę, że do mnie wstąpiliście. –
powiedziała z uśmiechem mama Harry`ego.
- Też się cieszę, a znalazłaś cos dla Sami ? – spytał
Harry.
- Tak tak, znalazłam, jak zjecie to są w twoim pokoju. -
odpowiedziała w stronę syna. – A skąd wracacie ? Bo od ciebie przez telefon to dużo się nie
dowiedziałam.
- Pamiętasz, jak byłem mały zabrałaś mnie raz do tego
domku na moje jedenaste urodziny.
- Oczywiście, że pamiętam. A chciało wam się tak daleko
jechać ? – spytała popijając łyk kawy.
- Miałem dużo powodów aby tam przyjechać, a najważniejszy
z nich już spełniłem. – spojrzał na ciebie, po czym się uśmiechnął.
- Cieszę się, że nareszcie kogoś przyprowadziłeś.
Przeważnie przyjeżdża sam. – ostatnie zdanie skierowała do mnie.
Tak jak mówił Harry, zaczęły się pytania. Jego mama jest
bardzo miła i sympatyczna. Może dużo pyta, ale świadczy to o tym, że martwi się
o najbliższe jej osoby. Pomogłam pozmywać i udałam się za Harrym.
- Przepraszam za nią, ale zawsze jak ktoś ze mną
przychodził to masa pytań. – oznajmił otwierając drzwi.
- Nie masz za co przepraszać, twoja mama jest naprawdę bardzo miła. –
odrzekłam wchodząc za nim.
- Tu są twoje rzeczy, a tu jest łazienka, a ja idę do
drugiej. – wskazał na ubrania leżące na łóżku i białe drzwi. Odwdzięczyłam mu
się uśmiechem i już go nie było.
Wzięłam kąpiel, nie za długą, nie za krótką, w sam raz.
Ubrałam się w dane mi rzeczy. Pasowały. Wyszłam z łazienki i nie było nikogo w
pokoju. Usiadłam na brzegu łóżka i podziwiałam kolejne zdjęcia, to na ścianie,
to na półkach.
- Zbieramy się. – powiedział Harry wparowując do pokoju.
- Spieszy ci się ? – spytałam ciekawa.
- Trochę. – odrzekł i chwycił za rękę. Zwlekłam się na
dół i wraz z Harrym pożegnaliśmy się.
- Musicie mnie jeszcze kiedyś odwiedzić. – powiedziała
mama Harr`ego kończąc pożegnalny uścisk.
- Na pewno. - odrzekł z uśmiechem. I już na nie było.
- Myślałam, ze spędzisz tam więcej czasu. – oznajmiłam
już w samochodzie.
- Chciałem, ale dzwonili i mamy być tam natychmiastowo. –
odpowiedział poważnie.
- Przecież to kilka długich godzin. – odrzekłam
zdziwiona.
- Pojedziemy skrótami.
- Skrótami ? Wiesz gdzie jedziesz ? – wpatrywałam się w
niego ze zdziwieniem.
- Zaufaj mi. – oznajmił z uśmiechem. Wyjechaliśmy z
miasta. Przed nami rozpostarł się widok długich, ciemnozielonych lasów. Trochę
jak z jakiegoś horroru. Wjechaliśmy w głąb lasu. Rozległ się dźwięk telefonu.
- Odbierz. – skierował się do mnie, po czym wyjęłam
telefon z jego kieszeni.
- Halo. – odparłam spokojnie.
- Sami ? – usłyszałam głos Louisa.
- Yhym. – wymruczałam.
- Powiedz Harry`emu , że odwołali spotkanie, więc nie
musicie się śpieszyć. – powiedział radośnie.
- Dobrze. – westchnęłam. Nie mógł zadzwonić wcześniej ?
Teraz będziemy błądzić po jakimś ciemnym lesie. – pomyślałam i rozłączyłam się
odkładając telefon na swoje miejsce.
- I kto to ? – spytał.
- Louis. – powiedziałam bez emocji.
- I co chciał ?
- Że odwołali to spotkanie, na które tak pędziłeś. –
uniosłam lekko głos.
- Ne mógł wcześniej, za nim tu wjechałem. – westchnął i
zaczął się rozglądać na okolice.
- Harry, gdzie my jesteśmy ? – spytałam po chwili ciszy.
- Nie wiem. – odparł.
- Jak to nie wiesz. – zdenerwowałam się
- Zabłądziliśmy. – oznajmił smutno.
- Boję się. – wypowiedziałam te słowa, patrząc na
otaczające nas, ponure miejsce.
- Jestem przy tobie. – powiedział chwytając mnie za rękę.
Zatrzymał samochód i wysiedliśmy aby się rozejrzeć. Jak
na popołudnie, w tym miejscu było dość ciemno. Wysokie i smukłe drzewa wzbijały
się wzwyż przysłaniając promienie słońca.
- Co teraz robimy ? Jak się stąd wydostać ? –
powiedziałam lekko się w niego wtulając.
- Coś wymyślimy. Pójdę się rozejrzeć, a ty zostań.
- Na pewno ? – spytałam z nadzieją, że jednak znajdzie
inne wyjście.
- Tak, zaraz wracam. – powiedział oddalając się.
To jego „ zaraz wracam ” dłużyło się w nieskończoność.
Wyjęłam telefon, brak zasięgu. Jak zwykle.
- Czyli powtórka z rozrywki. – powiedziałam sarkastycznie
i wyszłam się rozglądnąć. Szłam przed siebie, coraz dalej i dalej, powoli
oddalając się od samochodu. Cały czas nic. Odwróciłam się, pustka. Postanowiłam
wrócić. Minęła już godzina odkąd go nie ma. Szłam i szłam, ale nigdzie nie było
zarysu auta.
- No przecież musi tu gdzieś być ! – krzyknęłam
zdenerwowana. – Cholera ! Gdzie ja jestem ? – chwyciłam się za głowę. Mijały
minuty, a ja nadal błądziłam. Nagle dostrzegłam Harry`ego. Siedział na łące,
pełnej gałęzi, gliny, porośniętej mchami.
- Na szczęście. – powiedziałam cicho i ruszyłam w jego
stronę. Na dźwięk łamiących się gałązek, odwrócił się.
- Miałaś zaczekać. – wykrztusił w moją stronę.
- Czekałam, ale jak widzę nawet nie miałeś zamiaru
wrócić.
Nic nie odpowiedział. Usiadłam obok niego. Wpatrzony był
w jeden cel, przed siebie.
- Wyciągnę nas stąd, obiecuje. – oznajmił mocno mnie
przytulając.
Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na tapetę. Uśmiech sam
się pojawił. Było to dzisiejsze, poranne zdjęcie z Harrym. Zaczęłam oglądać
pozostałe zdjęcia dla poprawy chumoru.
- Wracajmy. – zakomunikował wstając i podając mi rękę.
Wstałam i udałam się za Harrym. Doszliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i
ruszyliśmy. Jechaliśmy tą samą drogą, którą tu trafiliśmy. Po przejechaniu
dobrych, kilku kilometrów, widać było szosę i nadjeżdżające auta. Odetchnęłam z
ulgą. Spotkałam się z uśmiechem Harry`ego i ruszyliśmy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz