sobota, 28 lipca 2012

12. ♥

Nie zauważyłam kiedy pogrążyłam się w lekkim śnie. Ocknęłam się pod wpływem zapachu. Nie zauważalna weszłam do łazienki. Ogarnęłam trochę włosy i twarz, i udałam się do kuchni. Wchodząc pan Styles zawodowo podrzucał sobie naleśniki. Oparłam się o framugę drzwi i podziwiałam kucharza w akcji. Po kilku minutach spostrzegł się, ze jest obserwowany.
- Głodna ? – spytał z uroczym uśmiechem.
- Bardzo. – podał mi talerz pełen smakowitych naleśników i pociągnął za rękę w stronę stolika. Delektowaliśmy się.
- Nie wiedziałam, że robisz takie dobre. – powiedziałam oblizując wargi z nadzienia.
- Jeszcze sporo o mnie nie wiesz. – uśmiechnął się i wziął kolejnego gryza.
- Mamy jeszcze tyle drogi przed sobą. Chętnie posłucham. – odpowiedziałam. – A ja nadal chodzę w twoich ciuchach. Raczej ci ich nie oddam, zachowam na pamiątkę. – zaciesz.
- Tylko o nie dbaj, masz moja ulubioną koszulę. – oznajmił z buzią pełną naleśnika.
- To trzeba było ją zachować.
- Tobie bardziej pasuje. – powiedział z uśmiechem, a ja się lekko zarumieniłam.
- A tak w ogóle, to skąd miałeś klucze do tego domku ? – spytałam po chwili ciszy.
- Od znajomego.
- I tak po prostu ci dał ? – nie dawałam za wygraną.
- Żyjemy w zgodzie. – powiedział ze śmiechem. Po skończeniu pysznego posiłku pozmywaliśmy.
- A kiedy jedziemy ? – spytałam wycierając ręce.
- Tak szybko chcesz stąd uciec ? – i słodki uśmiech.
- Nie, bardzo mi się tu podoba tylko raczej nie można chodzić w tych samych ubraniach. – chwyciłam lekko końcówki koszulki.
- Możemy jechać do mojego domu w Holmes Chapel, moja mama się ucieszy. Dwie godziny drogi, tam na pewno coś dla ciebie będzie.
- A nie możemy jechać do Londynu ? – zadałam kolejne pytanie.
- Do mnie jest szybciej. – ponownie się uśmiechnął.
- Ale nie będę wam robić kłopotu ? – spytałam lekko zmieszana.
- Kłopot zrobisz jak nie pojedziesz. – i postanowione.
Uprzątnęliśmy trochę, wychodząc nie można było pominąć widoku.
 - Zabiorę cię tu jeszcze. – szepnął mi do ucha.
- Cieszę się. A i jeszcze mi wisisz dalszą część zwiedzania Londynu.
- Pamiętam. A teraz chodź. – chwycił mnie za rękę.
- A twoja mama wie, że przyjedziemy ?
- Tak dzwoniłem do niej. Pierwsze co zrobi to ci będzie zadawać pytania, to normalne, więc się strzeż.
- Zapamiętam sobie. – uśmiechnęłam się i spojrzałam ostatni raz w stronę cudownego miejsca. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę.

~ Destiny ~

Po rozmowie z Sami, postanowiłam, że pora obudzić resztę. Na pierwszy ogień poszedł oczywiście Lou, ale nie było to najłatwiejsze. Leżał rozwalony na łóżku, aż żal było mi go budzić. No ale to koniec jego błogiego snu. Usiadłam obok niego i chciałam krzyknąć mu do ucha. Nachyliłam się i krzyknęłam. Wystraszony Louis poskoczył i spadł, a co w tym śmiesznego, że razem ze mną. Zaspany patrzył na mnie przymrużonymi oczami. Delikatnie przejechał ręką po moim policzku. Aż przeszły mnie ciarki.
- Koniec spania. – ze śmiechem wypowiedziałam te słowa dając Louisowi buziaka w policzek i wchodząc do łazienki. Gdy wszyłam ujrzałam jak Lou śpi, na łóżku. – No do niego nic nie dociera – pomyślałam. Podeszłam ponownie, ale tym razem nie spał. Jednym, zgrabnym ruchem przeciągnął mnie przez siebie. Był tak cholernie blisko. Czułam jego oddech, bicie serca. Przytulił mnie do siebie, przykrył kołdrą i wróciliśmy do punktu wyjścia. Chciałam się jakoś wydostać, ale zapewne wiedział, że będę chciała i trzymał mnie nadal w uścisku. W końcu odpuściłam. Sami mam z głowy, bo się buja z Harrym. Reszta pewnie śpi. Odkręciłam się na obok, tak że byłam przodem do jego twarzy. Był taki słodki jak spał. Niekiedy wydawał ciche pomrukiwania. Mogłabym patrzeć na niego cały czas. Ale co się ze mną dzieje ? Czemu on mi tak zawrócił w głowie ? Przecież to tylko zwykły chłopak, z cudownymi oczami, powalającym uśmiechem, świetnym stylem i nienagannymi włosami. Taki zwykły, a potrafi zamienić każdą moją zwykłą myśl, w myśl o nim. Gapiłam się na niego jak na obrazek. Zaczął powoli się budzić. Lekko zamrugał powiekami, a ja już dostawałam szału.
- Co mi się tak przyglądasz ? – zapytał ze słodkim uśmiechem i zaspanym jeszcze głosem.
- A nie mogę ? – zamrugałam.
- Możesz, Ty zawsze możesz. – po czym jego ręką powędrowała na moje plecy i zwiększyła uścisk, wtulając mnie w siebie.
- Mam do ciebie taką małą, drobną prośbę. – oznajmiłam słodko.
- myhym ? – wymruczał.
- Mógł byś mnie wypuścić ? – spytałam wpatrując się w jego nieziemskie oczy.
- Nie. – odpowiedział, tak uroczo, jak tylko on potrafi.
- Ej no ale czemu ? – powiedziałam lekko oburzona.
- Bo dobrze mi się z Toba śpi. – oznajmił z uśmiechem zamykając oczy, widać że był bardzo senny.
- Ale jest już późno, po za tym muszę obudzić resztę, bo zapewne śpią, jechać do domu, ogarnąć się, zadzwonić do Sami, bo pojechała gdzieś z Harrym, wszystko na mojej głowie. – zaczęłam nawijać.
- Też cię kocham, a teraz śpijmy. – dorzucił.
Uśmiechnęłam się na te słowa. Poddałam się jakimkolwiek próbą wydostania się i przymknęłam oczy wtulając się w bruneta. Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo ciekawie, na spaniu. No cóż, przynajmniej się wyśpię.

2 komentarze:

  1. zapraszam na nowy rozdział ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. przepraszam za spam ale jest nowy rozdział <3 http://onedirectioninfection4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń