Poczułam lekki aromat gorącej czekolady. Otworzyłam oczy
i ujrzałam przed sobą porcję rogalików i czekolady. Obróciłam się, ale nigdzie
nie było Harry`ego. Drzwi z jego strony był otwarte, więc pewnie wyszedł na
chwilę. Byłam bardzo głodna, bez wahania rozkoszowałam się posiłkiem. Gdy
zjadłam postanowiłam poszukać mojego kierowcy. Wychodząc z auta ujrzałam
cudowny widok. Mnóstwo zieleni, drzewa, krzewy i piękne uliczki, tak
romantycznie. Nigdzie nie widziałam Harry`ego. Postanowiłam do niego zadzwonić.
- Jak się spało ? – usłyszałam po sygnale głos loczka.
- Cudownie, dziękuje za jedzenie.
- Mam nadzieję, że smakowało. Mówiłaś, że będziesz
głodna, a ja nie chciałem cię budzić.
- I to bardzo, a gdzie tak w ogóle jesteśmy ? no i gdzie
ty jesteś ?
- Jeszcze trochę drogi przed nami. Jesteśmy w parku,
niedaleko była restauracja, więc postanowiłem się tu zatrzymać.
- Bardzo ładnie. – powiedziałam wpatrując się w
otoczenie.
- Ja zaraz wracam i jedziemy dalej.
- Nie dasz mi się nacieszyć ? – odrzekłam z lekkim smutkiem.
- Może innym razem. – poczułam, że się uśmiecha.
- No dobra. To czekam.
- Już idę. – rozłączyłam się i wsiadłam z powrotem do
samochodu. Po kilku minutach dołączył do mnie Harry. Posłał mi cudowny uśmiech
i odpalił auto. Jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy.
- No daleko jeszcze ? – zapytałam pełna ekscytacji
wpatrując się w jego magnetyczne oczy.
- Jeszcze trochę. Dojedziemy akurat na piękny zachód
słońca. – uśmiechnął się.
Rozmawialiśmy o wszystkim. O moim życiu, zainteresowaniu,
o Nowym Jorku i marzeniach, o mojej wyobraźni, o jego trasach, występach,
rodzinnym mieście i o wcześniejszych latach. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nigdy
bym nie pomyślałam, że ta dobrze może mi się rozmawiać ze słynnym Harrym Stylesem.
Nie miałam żadnej blokady, dogadywaliśmy się tak, jakbyśmy znali się od dawna.
Za szybą powoli zapadał wieczór, pojawiały się oświetlone ulice. Jechaliśmy po
pustej szosie, żadnego auta, domu – pustka.
- yyy Harry gdzie my jesteśmy ? – spytałam lekko zdezorientowana
widokiem.
- Już prawie na miejscu. – i ponownie posłał mi uśmiech.
- Ale to jakaś otchłań, żadnego życia.
- Jesteśmy 50 km od najbliższego miasta, tutaj kieruje przyroda.
– powiedział dumnie, znał tą okolicę, więc mógł się wykazać.
- Gdzie ty nas wywiozłeś ? – zaśmiałam się.
- Zobaczysz, pokaże ci coś, to od razu spodoba ci się to
miejsce. – jego wzrok spotkał się z moim i wzajemnie się uśmiechnęliśmy.
Wjechaliśmy w leśną uliczkę. Moim oczom powoli zaczął ukazywać
się mały domek. Harry zatrzymał się obok.
- Jesteśmy – oznajmił wysiadając.
- Domek ? I o to tyle zachodu ? O jakiś dom w środku lasu
? – spojrzałam na niego lekko rozczarowana. Ale to nie trwało długo.
- To nie wszystko. - zasłonił mi oczy rękami i powoli
prowadził przed siebie. Przystanęliśmy.
- Jesteśmy w samą porę, mam nadzieję, że ci się bardzo
spodoba i przekona cię do zostania.
- No już mogę ? – prawie krzyknęłam z mega podnieceniem w
głosie.
- Tak, możesz. – lekko się zaśmiał i zdjął mi ręce z
oczu. Zaniemówiłam.
___________________________________________
Sieeeemka kochani. ;3
Kolejny rozdziałek, następny już pisze. Jest już po pierwszej w nocy, a ja jakoś nie mam ochoty na sen, więc pojawiam się z nowym postem i zabieram się za piasnie drugiego, na pewno będzie dłuższy.
Jest już ponad 1000 wyświetleń za co dziękuje dziękuje dziękuje ;* ^^
Myślałam nad wrzuceniem mojej mordeczki, ale wy juz musicie zadecydować czy chcecie ( w komentarzach ). Dziękuje jeszcze raz za wszystko, będę wdzięczna za komentarze i do następnego. ♥
Claudia. xx
http://onedirectioninfection4ever.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział : )
OdpowiedzUsuń