piątek, 26 października 2012

22. ♥


Siedziałam w naszym kochanym, czarnym autku, podziwiając gasnące już światła Londynu. Wtulona w czarną, skórzaną kurtkę, a jeszcze bardziej w jej właściciela, przysłuchiwałam się rozmowie prowadzącej Destiny i paskowatego geniusza, który nie potrafił być choć przez chwile cicho. Zamykałam lekko powieki, by powtórnie je otworzyć pod wpływem panującej atmosfery. Delikatny zapach perfum unosił sie w powietrzu.
- Ale lepiej zrobić w jakimś wynajętym klubie. – oznajmił Louis, stawiając na swoim dumną miną.
- Macie duże mieszkanie, więc czemu nie tam ? – po raz kolejny spytała Destiny.
- Bo lepiej jest coś wynająć. – ponownie podtrzymywał swój pomysł.
- Po prostu przyznaj, że nie chce ci się później sprzątać. – wypaliła do niego z językiem.
- Uważasz, ze jestem leniwy ? – dodał z oburzeniem.
- No a może nie ? – z drwiną zakomunikowała siostra.
- Wypraszam sobie. – skierował słodko-uroczy uśmiech w jej stronę.
Sama uśmiechnęłam się do siebie, widząc ich tak szczęśliwych. Widok dwóch, uroczych ludzi, rozmawiających o urodzinach przyjaciela.
- Został jeszcze tydzień do urodzin Liama więc coś się jeszcze wymyśli. – odrzekła Desti w kierunku bruneta.
- Mój pomysł i tak będzie najlepszy. – zakomunikował dumnie wypinając głowę do przodu.
Destiny tylko parsknęła śmiechem i dalej rozmawiali, lecz nie zważając na nich, pogrążyłam się w lekkim śnie. Do moich uszu dobiegł dźwięk głośnej muzyki, powodując ponowną świadomość umysłu.
Otworzyłam zaspane oczy i na pierwszy plan poszły dwie, bardzo dobrze znane mi sylwetki, wymachujące rękami i głośno śpiewające aktualnie trwającą piosenkę w radiu. Półprzytomna patrzyłam na nich z politowaniem. Ułożyłam wygodnie głowę na ramieniu Harry’ego. Szepnął do ucha. - Już niedaleko. – uśmiechnęłam się. Z ogromnym uśmiechem na twarzy podziwiałam ich. W końcu dojechaliśmy pod dom chłopaków. Wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę budynku, a za nami reszta. Bezwładnie opadłam na skórzaną sofę lecz mój spoczynek przerwał troskliwy głos loczka i skierowana w moją stronę, jego dłoń.
- Chodź, położysz się. – uśmiechnął się i zaprowadził do swojego pokoju. Położyłam się na miękkiej pościeli, pochłaniając lawendowy zapach. Z zamkniętymi oczami, wsłuchana w ciche słowa, śpiewane przez Harry’ego i czując delikatny dotyk dłoni, odpływałam powoli w krainę snu. Usłyszałam słodkie
„ Dobranoc ” i czuły całus w czoło. Szczęśliwa pogrążyłam się w tajemniczą rozkosz.
_______________________________________________________
I'm back ; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz