niedziela, 4 listopada 2012

23. ♥


Minął już prawie tydzień, a końca przygotowań na urodziny Liama nie było widać. Pod wpływem wielkiego entuzjazmu Louisa, urodziny zaplanowane są w klubie. Dziś nadszedł ten czas. Dziewiętnaste urodziny naszego Liama. Gotowi wsiedliśmy do białej limuzyny, ignorując ciekawskie pytania Payna.
- No powiedzcie coś. – z ogromnym uśmiechem dopytywał się dalej.
- Już niedługo wszystkiego się dowiesz. – odrzekła Danielle. Zrobił smutną minę, ale zaraz potem na nowo zaczął się uśmiechać. W końcu dotarliśmy do upragnionego miejsca. Zakryliśmy Liamowi oczy opaską, żeby podbudować zaskoczenie. Gdy weszliśmy do klubu, muzyka już otoczyła wnętrze pomieszczenia. Odsłoniliśmy oczy Paynowi i wszyscy wraz ze zgromadzonym juz tam tłumem krzyknęliśmy : NIESPODZIANKA. Rozeszliśmy się po klubie i oddaliśmy się w dziki szał zabawy. Tańczyłam z całą boską piątką, poznanymi znajomymi, ale brakowało mi jeden osoby. Odnalazłam w tłumie Harry’ego, ale nie widział nigdzie Josha. Destiny i reszta także go nie widziała. Moje poszukiwania okazałe się zbędne, nie było go. Wyszłam za zewnątrz i moim oczom ukazała się poszukiwana osoba. Przytuliłam go od tyłu. Zdezorientowany odwrócił się. Uśmiechnął się widząc mnie.
- Kogo się spodziewałeś ? – spytałam odwzajemniając gest.
- Nikt tak nie przytula jak ty. – odrzekł puszczając oczko.
- Mam to zapisane w genach. – zaśmiałam się. – Czemu nie wchodzisz ? Szukałam cię wszędzie.
- Miałem taki zamiar. – dodał.
- Stojąc na zewnątrz. Bardzo ciekawy sposób. – odrzekłam. – Chodź zatańczyć. Mi nie odmówisz, prawda ? – zrobiłam słodkie oczka.
- Tobie nie da się odmówić. – oznajmił chwytając mnie na za rękę, kierując się do środka. Przy wejściu wpadł na nas Harry. Dziwnie spojrzał na nasze złączone ręce.
- Widzę, że już znalazłaś, a miałem nadzieję, że teraz zatańczysz ze mną. – zrobił tą swoją słodko-cudowną minkę. Spojrzałam na Josha. Uśmiechnął się i rozluźnił uścisk.
- Jak coś to jestem obok. – dodał i wszedł do środka. Harry pociągnął mnie ze sobą na parkiet. Szła wolna piosenka. Wtuliłam się w loczka. Myślami byłam przy oddalającemu perkusiście.
- Uśmiechnij się piękna. – usłyszałam słodki głos, szepczący do ucha. Uśmiech sam pojawił się na twarzy, pod wpływem dźwięku jego głosu.
- O wiele lepiej. – dodał wtulając mnie jeszcze mocniej. Po skończonej piosence, zgromadzony tłum głośno domagał się wejścia na scenę chłopaków. Odciągnęłam od siebie Loczka i skierowałam w stronę oczekującej na niego reszcie. Jak zawsze bawili się świetnie na swoim miejscu. Po świetnym występie, wszyscy zaśpiewaliśmy Liamowi Happy Birthday. Uszczęśliwiony chłopak zaczął rozpakowywać prezenty, robiąc przy tym nieziemskie miny. Nie obyło się bez ogromnego tortu oraz sztucznych ogni. Wyszliśmy na zewnątrz, aby podziwiać kolorowe arcydzieło rozświetlające niebo. W tłumie ujrzałam Josha, przyglądającego mi się dociekliwym wzrokiem. Zrobiłam dziwną miną, na co chłopak roześmiał swoją piękną twarzyczkę. Gestem głowy skinął abym weszła z powrotem do środka. Tak też uczyniłam. Po chwili byłam już obok Josha. Wyszliśmy drugą stroną, opierając się o przydrożne poręcze. W porównaniu z drugą stroną klubu, ta była spokojna i cicha, od czasu do czasu przejechał samochód, wywołując podmuch wiatru.
- Nie sądzisz, że mamy dla siebie coraz mniej czasu ? – spytał patrząc prosto w moje oczy. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, wiedziałam, ze miał racje.
- Wiem, przepraszam, to ja zaniedbuje naszą znajomość. Odkąd spotykam się z Harrym, totalnie zapominam o reszcie mojego życia. – odrzekłam, wpatrując się w dal.
- Dobrze wiedzieć, że jestem tą zapomnianą częścią. – oznajmił, odwracając wzrok w inną stronę.
- Nie o to mi chodziło. Jesteś ważną częścią mojego życia i tak już pozostanie, ale …
- Ale ? – przerwał domagając się dokończenia. Niestety nic nie odpowiedziałam. – Zawsze jest coś ważniejszego, nieprawdaż ? Co się stało z naszymi porannymi spotkaniami ? Pamiętasz jeszcze może ? Czy już kompletnie zapomniałaś ! – powiedział z podniesionym i oschłym tonem. Moja twarz od razu zaczęła przybierać niezrozumiałego i smutnego wyglądu. Oczy powoli zaczynały się szklic, od napływających łez. Gdy zauważył moją twarz, natychmiastowo z znikła nienawiść. Przytulił mnie z nieporównywalną siłą.
- Myślisz, że naprawdę tego chce ? Zaniedbywać ludzi na których mi zależy ? Po prostu nie mogę rzucić tak wszystkiego i spełniać chęci innych. Bardzo bym chciała ale nie potrafię. Przepraszam ale taka już jestem. – mówiłam mocno tuląc przyjaciela, a jednocześnie zaciskając oczy, aby nadmiar łez pędzących do oczu, nie rozmazały makijażu, ani nie poplamiły koszuli.
- To ja przepraszam, nie powinienem się tak unosić. Czasami też potrzebuje bliskiej mi osoby, a powoli zaczyna mi cię brakować. – dodał delikatnie unosząc moją twarz za podbródek. Na jego widok mimowolnie się uśmiechnęłam. – Wracajmy do środka, robi się chłodno.
- Ale między nami w porządku ? – spytałam, zatrzymując się jeszcze w niepewności. Obdarował mnie swoim pięknym uśmiechem, co uznałam za tak. Ruszyliśmy do środka, bawiąc się w najlepsze, oblewają szczęście przyjaciela, jak i swoje własne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz