wtorek, 13 listopada 2012

24. ♥


- Mała, zbieraj się. Jedziemy na uczelnie. – krzyknęła radośnie Destiny, skacząc po łóżku.
- Później, daj mi się wyspać. – jęknęłam przykrywając się kołdrą.
- Nie później, tylko teraz. – powiedziała dumnie i ściągnęła ze mnie kołdrę. – Jeszcze mi podziękujesz, zbieraj się.
- Za chwilę. – rzuciłam od niechcenia.
- Za chwilę to cię widzę na dole. – krzyknęła, znikając za drzwiami. Leniwie zwlekłam się z łóżka, udając się do łazienki. Tak, to już koniec wakacji, a dzięki mojej cudownej siostrze mogę tu zostać z nią i najlepszymi ludźmi pod słońcem. Ogarnięta zeszłam na dół.
- Coś długa ta twoja chwila. – rzekłam Destiny kosztując kanapek.
- Tylko trochę. – uśmiechnęłam się i przyłączyłam sie do niej. Po śniadaniu udałyśmy się do uczelni, o której, w drodze Desti tyle mówiła. W końcu dojechałyśmy pod ogromny budynek. Weszłyśmy przez wielkie drzwi. Moim oczom ukazały się piękne i szerokie schody z miedzianymi poręczami, prowadzące na kolejne piętra, szklane pomieszczanie przy którym robiła się długa kolejka oraz różne ozdobne posągi. Stanęłam w dłużącej się kolejce.
- Jak się stęskniłam za tym miejscem. – westchnęła Destiny, rozglądając się wokół.
- Naprawdę ? Za tym da się tęsknic ? – spytałam zdziwiona.
- Taaaak, musze w końcu zobaczyć moich znajomych. – odrzekła z uśmiechem.
- Jaasne, dobra chodź, nasza kolej. – pociągłam siostrę za rękę do okienka. Po załatwieniu spraw, odetchnęłam z ulgą.
- Zobaczysz, nie będzie tak źle. Chodź, pokaże ci szkołę. – puściła mi oczko i z uśmiechem ruszyłyśmy na kolejne piętro.
- Tu jest biblioteka, o a tu aula. – pokazywała po kolei każde pomieszczenie. – A tutaj stołówka. – odrzekła pchając szerokie drzwi. Moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie, z miliardem ławek i stołów, szeroką ladą z szybkami.
- To tylko początek, chodź dalej. – i ponownie pociągła mnie za rękę. Chodziłyśmy tam i z powrotem, oglądając przeróżne pomieszczenia, rzeczy, gabloty i wszystko co znajdowało się w tym budynku. Po dobrych dwóch godzinach gadania, w końcu trafiłam na główny hol.
- Strasznie duża. – jęknęłam z zaciekawioną miną, rozglądając się jeszcze.
- Przyzwyczaisz się. – posłała mi swój ciepły, siostrzany uśmiech.
- Destiny ! – po holu rozniósł się pisk podniecenia a zarazem radości. Naszym kierunku zmierzała, wręcz pędziła, wysoka blondynka, z roześmianą twarzą.
- Keysi ! – odkrzyknęła Destiny, na co się uśmiechnęłam.
- Jak ja cię dawno nie widziałam, boże, tyle czasu. – rzekła rzucając się w ramiona.
- Ja ciebie też, całe wakacje. – odrzekła Destiny nie przerywając uścisku.  – I jak tam we Włoszech ? – dodała z uśmiechem.
- Super, tyle boskich ciach, jest na czym oko zawiesić, ale to już później ci opowiem. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, ze znowu cie widzę skarbie. – i ponownie wpadły w uścisk. Po odklejeniu się dwóch uśmiechniętych dziewczyn od siebie, blondynka spojrzała na mnie.
- Ty musisz być Sami. – oznajmiła i równie ciepło przywitała mnie uściskiem.
- Tak to ja. – uśmiechnęłam się.
- Jak dobrze nareszcie cie poznać, chociaż Destiny nie wspominała, ze też będziesz tu chodzić. – zrobiła zdziwioną minę, a zarazem uśmiechając się.
- Spontaniczna decyzja. – odrzekłam, uśmiechając się do słodkiej blondynki. Miała coś w sobie, co powodowało momentalny uśmiech.
- Tak się składa, że mam dla ciebie kogoś. – oznajmiła w moją stronę, rozglądając się. Spojrzałam pytająco na Destiny, ale wzruszyła tylko ramionami.
- Tristan, tu jesteś. Chodź ! – krzyknęła Keysi, na co momentalnie się odwróciłam. Ujrzałam ładnego szatyna, miej więcej w moim wieku, kierującego się w naszą stronę. 
- No więc, to mój kuzyn Tristan, a to jest Destiny, moja zajebista, przybrana siostra o tak samo powalonym rozumie i jej, jakże urocza siostra Samantha. – roześmiałam się i podałam chłopakowi rękę. – Duże prawdopodobieństwo, ze dadzą was do jednej klasy. – ponownie zabrała głos Keysi.
- Przynajmniej nie będę sama. – oznajmiłam i skierowałam uśmiech w stronę chłopaka.
- Bardzo się cieszę. – odrzekł chłopak, odwzajemniając uśmiech.
- No dobra młody, my się już zwijamy. Do zobaczenia za tydzień. – powiedziała blondynka odpisując na smsa, całując i przytulając nas na pożegnanie i nadal promienna powoli oddaliła się do wyjścia. Pomachałam chłopakowi, co wywołało na jego uśmiechniętej twarzy, jeszcze większy uśmiech.
Spojrzałam na Destiny lekko przerażonym wzrokiem.
- Mówiłam, przyzwyczaisz się. Keysi jest niesamowita. – rzekła siostra kierując sie także w stronę wyjścia.
- Taa, nie wątpię. – rzuciłam i udałam się za nią.
- Jest zakręcona, ale za to ją uwielbiam. Przez rok, który się znamy, nie widziałam jej smutnej. Zawsze cie rozśmieszy i pocieszy, nie ma to jak ona. – z uśmiechem mówiła o niej.
- Mam nadzieję, że ten jej kuzyn jest normalny. – rzekłam ,a Destiny spiorunowała mnie wzrokiem. Roześmiałam się i wsiadłam do zaparkowanego samochodu.
- Z pewnością ich polubię. - dodałam. 
- I to rozumiem. – skierowała uśmiech w moją stronę. – Odwiedzamy naszych znajomych ? – rzuciła zapinając pasy i odpalając silnik.
- A myślisz, że są w domu ? – spytałam.
- Zobaczy się. Unikają nas już przez większy tydzień, ta zniewaga krwi wymaga. – dodała, a ja popadłam w niepohamowany śmiech.
- Nie widziałam mojego Loczusia od tygodnia, o nie, co ja teraz pocznę ? – zaczęłam wygłupiać się i piszczeć.
- No weź przestań bo się ciebie boję. – odrzekła Destiny uśmiechając się.
- Dzwonie do niego. – zakomunikowałam wyciągając telefon.

- Hallo ? – usłyszałam bardzo zaspany głos, a było już po 12.
- Nie mów że jeszcze śpisz. – odrzekłam z powagą.
- Yhym. – mruknął swoim głosem.
- Nie sądzisz, ze pora się już obudzić ? – spytałam słodkim głosem.
- Za chwilę. – dodał pociągając nosem. No musiałam się zaśmiać. – No nie śmiej się, nie moja wina, że mam katar. – rzekł z charakterystyczną chrypką w głosie.
- Na pewno nie moja. – oznajmiłam szczerząc się do telefonu. – No już cię nie męczę, Dobranoc. – dodałam.
- Dobranoc. – powtórzył, posyłając głośnego buziaka, co odwzajemniłam.

- Jak reszta też śpi, to urządzę im taka pobudkę. – oznajmiła ze śmiechem Destiny.
- Na pewno są zmęczeni. – dodałam, wpatrując się przed siebie.
- Bardzo możliwe, ale niech się ruszą, bo dobrze wiedzą, że za tydzień już tak często nas widzieć nie będę. – odrzekła siostra.
- Może i masz rację. – oznajmiłam, zatapiając się w muzyce z radia. Po trzydziestu minutach byliśmy pod domem chłopaków. Powoli weszłyśmy na podest. Po chwili dzwonek rozbrzmiałam się w środku domu. Ale nikt nie raczył otworzyć nam drzwi. Pociągłam za klamkę i zamknięte.
- No ja im dam. – powiedziała Destiny z chytrym uśmieszkiem i już po chwili dzwonek został ponownie gwałcony. Nie mogłam pochamować mojego śmiechu z dziwnych ruchów Destiny. Po dobrych, pięciu minutach zaspany mulat, raczył nam otworzyć drzwi. Jego włosy stały we wszystkie cztery strony świata. Przymrużone oczy z niewyspania i ręka błądząca po nieułożonych włosach. Taki widok warto zobaczyć.
- Jedyny przytomny w tym domu ? – spytała Destiny, na co spotkała się z kiwnięciem potwierdzająco głową.
- Obudziłyśmy cię ? – dodałam robiąc słodkie oczka. Uśmiechnął się do mnie, przez co wyglądał jeszcze słodziej. 
- I tak miałem wstać, trzeba było tylko motywacji. – dodał ziewając i rozciągając się. Z góry można było dosłyszeć czyjeś kroki. Po chwili w całej okazałości ukazałam nam się Payne.
Uczesany, ubrany, jedyny normalny. – stwierdziłam w myślach. Jednak Liam także postanowił odwiedzic świat przytomnych.
- Cześć wam. – przytulił nas i zaprowadził do salonu. Gadaliśmy chwilkę, aż po całym domu rozniósł się pisk. Z wielkimi oczami spojrzałam na schody, po których biegał półnagi Tomlinson, co wywołało we mnie ponowny napad śmiechu. Gdy spostrzegł, że gapimy się na niego, jak na wariata, ponownie wydał pisk i zniknął na schodach.
- Nie wiem co ty w nim widzisz. – dodałam, odwracając się w stronę siostry. Wystawiła mi język i uroczo sie uśmiechnęła.
- Idę sprawdzić co u reszty. – powoli weszłam po schodach wypatrując paradującego Louisa. Jednak nie było go, no może to i lepiej. Delikatnie uchyliłam pierwsze drzwi i ujrzałam śpiącego blondyna. Ktoś po prostu musiałby nie mieć serca, aby teraz go budzić. Z uśmiechem zamknęłam drzwi i udałam się do przeciwnych, które były mi bardzo dobrze znane. Powoli otworzyłam drzwi, bezszelestnie je zamykając. Podeszłam do Harry’ego, który leżał rozłożony na całym łóżku, z burzą loków wystających z pod kołdry. Usiadłam z drugiej strony łóżka, delikatnie uchylając kołdrę. Pojawiła się ta słodka twarzyczka, pogrążona w śnie. Przejechałam ręką po jego policzku, na co lekko się uśmiechnął. Cicho westchnęłam uśmiechając się.
- Cześć misiu. – usłyszałam zachrypnięty głos i pociągnięcie nosa. – Chodź do mnie. – powiedział otwierając swe kocie oczy, uchylając kołdrę. Wsunęłam się pod nią, wtulając w ciepłego loczka. Przejechał ręką po moich włosach, delikatnie odgarniając je z twarzy.
- Jak się spało ? – spytałam wpatrując się w jego bajeczne oczy.
- Bez ciebie źle. – odrzekł robiąc smutną minkę i delikatnie całując.
- Jakoś przeżyłeś. – uśmiechnęłam się ponownie łącząc nasze usta.
- Teraz jest o wiele lepiej. – oznajmił, przykrywając mnie po samą szyję, jeszcze mocniej wtulając w siebie.
_______________________________________________________________________

Przybywam z nowym rozdziałem ;) Jakoś tutaj tak pusto, why ^^ ?

2 komentarze:

  1. zapraszam na bloga, który niedawno założyłyśmy z przyjaciółkami :)
    http://opowiadania-onedirectiono.blogspot.com/
    :)

    OdpowiedzUsuń