- Gotowa? – spytał w moją stronę z uroczym uśmiechem.
- Gotowa na co? – odrzekłam ze zdziwieniem.
- Chcę spełnić moją starą obietnicę. – dodał.
- A konkretniej? – spytałam ponownie, uśmiechając na widok jego
uroczej twarzy.
- Obiecałem ci dalsze zwiedzanie Londynu, czyż nie? – powiedział
podając mi dłoń.
- Ale teraz? – spytałam z zakłopotaniem.
- Tak, mi nie odmówisz. – dodał splatając nasze palce.
- Znasz moją słabość do ciebie. – odrzekłam przytulają się do
niego. Jego ciepłe usta złożyły delikatny pocałunek na moim czole. Zarzuciłam
na siebie lekką, brązową kurtkę. Oparta o ścianę czekałam, aż Harry wybłaga
kluczyki od samochodu od Destiny. Ich śmiechy było słychać nawet na korytarzu.
W końcu pojawił się brzęcząc nimi i obracając na kółku wokół palców.
- Jedziemy. – powiedział entuzjastycznie chwytając moją dłoń.
- Udało ci się pożyczyć od Destiny jej kochanego przyjaciela, jak?
- Wiesz, ma się ten urok osobisty. Nikt mi się nie oprze. –
powiedział dumnie otwierając drzwi od samochodu. Zaśmiałam się i oparłam głowę
o oparcie siedzenia, wyczekując, aż loczek zajmie miejsce kierowcy. Spotkałam
się z jego boskim uśmiechem. Obdarowując go szybkim całusem zapięłam pasy.
- Więc gdzie jedziemy? – spytałam z uśmiechem obserwując znaną mi
już okolicę.
- Zobaczysz. – odrzekł ze
swoim boskim uśmiechem. Dalej jechaliśmy w ciszy zagłuszanej jedynie muzyką
sączącą się z radia. Czarne taksówki, czerwone autobusy i czerwone butki
telefoniczne dodawały uroku Londynowi. Były to jego symbole, bez których nie
było by tego „londyńskiego” charakteru. Zbliżaliśmy się do centrum Londynu,
gdzie nie obyło się bez tłumu ludzi. Muzyka ucichła, a ja zorientowałam się, że
samochód zajął miejsce na pobliskim parkingu. Skierowałam wzrok na Harry’ego,
który nie przestawał się uśmiechać.
- Idziemy? – spytałam nie czekając na odpowiedź loczka, otwierając
drzwi. Poczułam jego ciepłą dłoń łączącą się z moją. Założył swoje czarne
okulary i obdarował jednym z jego najpiękniejszych uśmiechów. Moim oczom ukazał
się w całej okazałości słynny Big Ben. Zachwycona podziwiałam każdy szczegół
budowli. Zegar wydał swój charakterystyczny gong wyznaczają godzinę trzecią.
Oczywiście nie obeszłoby się bez sąsiadującego obok cudownego zegara, budynku
parlamentu. Uśmiechnięci ludzie przechodzili obok nas, robili zdjęcia i
podziwiali cudowność miasta. Rozradowana ujęłam w obiektyw mojego telefonu
budynki, upamiętniając je w telefonie. Jednak przed dalszym zwiedzaniem
zapragnęłam kolejnego zdjęcia, lecz tym razem wspaniałe chwile uwiecznione
miały być z wspaniałą osobą, na co przystaną z szerokim uśmiechem. Ukazując
kochane przez wszystkich dołeczki. Po drugiej stronie ulicy znajdowała się
katedra z dużą rozetą i pięknie zdobionymi wejściami. Loczek w formie mojego
przewodnika zaszczycał mnie wiadomościami. Powoli zbliżaliśmy się do płynącej
nieopodal, rozległej Tamizy. Na jej powierzchni unosiły się małe, białe
łódeczki. Harry pociągnął mnie w stronę brzegi.
- Co robisz? – spytałam rozbawiona, gdy zaczął rozglądać się na
wszystkie strony, wymachując przy okazji swoimi bujnymi lokami.
- Zaraz zobaczysz. – odparł ujmując ponownie moją dłoń i kierując
się w boczną stronę. Już po chwili znaleźliśmy się obok jednej z cumujących na
brzegiem łódek. Po rozmowie ze starszym już właścicielem, wspięliśmy się na
pokład łodzi, która delikatnie się kołysała. Usiadłam na przodzie i
rozkoszowałam się wiatrem, który delikatnie powiewał. Po chwili dołączył do
mnie Harry, obejmując mnie ramieniem. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
Śmiejąc się odkrywaliśmy nowe kształty chmur na niebie, dłonią delikatnie
sunęłam po powierzchni wody, zupełnie jak wczoraj nad jeziorem. Słońce wyłoniło
się z poza obłoków, delikatnie rozświetlając rzekę oraz miasto. Powoli
dopłynęliśmy z powrotem do brzegu. Jednak jak by się mogło zdawać, to nie
koniec wrażeń. Wróciliśmy na aleję prowadzącą do kolejnych atrakcji. Następnym
punktem naszej wycieczki był Buckingham Palace. Podziwiałam widoki zza
szyby samochodu, jadąc po specjalnej drodze prowadzącej do tego obiektu. Przed
nim rozpościerała się duża fontanna przykuwająca uwagę. Z radością pośpieszyłam
w stronę tej cudownej budowli. Przed bramą wejściową pałacu stali oczywiście
specjalni strażnicy w swoich mundurach. Ich widok wywołał u mnie szeroki
uśmiech. Od zawsze chciałam zobaczyć wartowników na żywo. Po dołączeniu do mnie
Harry’ego weszliśmy do środka. Jednak czas w takich sytuacjach nie dłuży się,
wręcz przeciwnie. Gdy przekroczyliśmy próg drzwi wyjściowych, na zewnątrz zrobiło
się już ciemniej, jednak lampy dawały oświetlającą poświatę. Wesoła wraz z
loczkiem powróciłam do jego czarnego samochodu. Z uśmiechem przeglądałam
wszystkie zdjęcia siedząc już w ciepłym siedzeniu. Każde zdjęcie zrobione wraz
z Harrym było wspaniałe na swój sposób. W końcu podniosłam wzrok, który utkwił
na oświetlonym „oku Londynu”, do którego powoli się zbliżaliśmy.
- Przecież już tu byliśmy. – odrzekłam z lekką
ciekawością.
- Ale nie wieczorem. – oznajmił otwierają mi drzwi. Bez
zbędnych pytań, posłusznie wysiadłam i udałam się za nim. Pomimo sierpnia,
dokładniej prawie juz początku września, w wieczornej porze zrobiło się
chłodno. Dzięki ciepłej kurtce, chłód nie był wyczuwalny, ale zawsze znajdzie
się przyczyna do przytulenia. Mocno objęłam go w pasie, na co ukazał szereg
ząbków i dołeczki. Ruszyliśmy po znanej mi już drodze. Ciekawiło mnie dlaczego
znowu jesteśmy tutaj, jednak to miejsce było tak fascynujące, że ciekawość
szybko przekształciła się w podziw. Ponownie jak kilka tygodni temu weszliśmy
to szklanej kopuły, która po chwili ruszyła, unosząc się do góry. Jednak tym
razem widok był inny. Cała widoczna panorama londyńskiego miasta była
oświetlona, jakby pokryta łańcuchem złotych lampek. Wysokie wieżowce, parki,
aleje, wszystko świeciło swoim blaskiem. Stałam wpatrzona w piękny widok
trzymając dłoń na wypukłej szybie. Pochłonięta obserwowałam każdy skrawek pięknego
obrazu. Widok powoli oddalał się, co stanowiło, że już za chwilę ponownie
zagoszczę na ziemi. Obróciłam się do stojącego obok mnie lokowatego i mocno się
w niego wtuliłam. Po skończeniu jakże „nieziemskiej” przejażdżki razem
przytaknęliśmy na wspólną kolację. Spacerując po oświetlonej uliczce
prowadzącej do małej zacisznej restauracji, starałam się wyobrazić swój
jutrzejszy dzień, jednak Harry oddalił go otwierając mi drzwi do przytulnego
pomieszczenia.
- To co sobie życzysz? – spytał z uśmiechem, gdy już
siedzieliśmy wygodnie przy jednym ze stolików. - Sok pomarańczowy i sałatkę. – odrzekłam wpatrując swój
wzrok z zadziwieniem w okno, za którym wesoło paradował komik w przebraniu
niedźwiadka. Na mojej twarzy malował się uśmiech, obserwując jak zabawia się z
małymi dziećmi wokół niego. Po paru minutach moje jedzonko było już postawione
przede mną. Niezwłocznie poddałam konsumpcji mój posiłek.
- Smacznego. – usłyszałam głos loczka, który wygodnie
siedział oparty ramionami o oparcie krzesła, czekając na swoje danie i
przyglądając mi się z uśmiechem. Uniosłam kąciki ust do góry w podzięce, dalej
skupiając się na sałatce. Po opróżnieniu talerza i zapełnieniu mojego żołądka
powoli opróżniałam wysoką szklankę z sokiem, uważnie przyglądając się mojemu
jedzącemu towarzyszowi.
Wyszliśmy z restauracji udając się przed siebie do
zlokalizowanego nieopodal samochodu, dzielącego nas od siebie kilkunastoma
minutami drogi. Po niecałej godzinie znaleźliśmy się obok mojego domu, w którym
świeciły się światła.
- Dziękuję. – powiedziałam, gdy ucichł dźwięk silnika i
muzyki. Obróciłam się całym ciałem w jego stronę, z uśmiechem go obserwując. –
Dziękuje za to że jesteś, za te wszystkie rzeczy, wspomnienia, miejsca i
chwile, za to, że dałeś mi tyle powodów by tu być i zostać, że wspierasz mnie,
że potrafisz sprawdzić, że uśmiecham się tak po prostu, za każdy gest którym
mnie uszczęśliwiasz, że zamiast się bawić i korzystać z życia, ty siedzisz tu
teraz ze mną i słuchasz jak mówię. Tak wiele nas różni lecz wiele też łączy.
Choć bez siebie można żyć, ja czuje, że bez ciebie byłoby ono zbyt trudne. –
przerwałam by nabrać wdech i kontynuować monolog, lecz gdy tylko moje usta
przestały wydobywać dźwięk, jego usta z delikatnością a zarazem zachłannością złączyły
się w jedność z moimi.- I że zawsze potrafisz mi przerwać w tak uroczy sposób. –
dodałam, z lekką niechęcią odłączając się od niego.
- Dla ciebie wszystko. – odrzekł ponawiając gest, tym
razem dużo dłuższy. Z zewnątrz dobiegły mnie śmiechy, co było oznaką, że reszta
gromadki wyeksmitowała się z naszego domku. Kończąc pocałunek uśmiechnęłam się.
Wychodząc z samochodu napotkałam się na przytulańce od każdego z chłopaków.
Destiny z ogromnym uśmiechem i natarczywością prowadziła konwersację z Louim, wpatrując
się w niego jak w obrazek. Po długim pożegnaniu, „boska piątka” jak kocham ich
nazywać, ociężale wpakowała się do busa, którym zawitaliśmy w południe. Otrzymałam
kolejnego czułego buziaka od mojego Harry’ego i zniknął we wnętrzu autokaru.
Wraz z siostrą machałyśmy im, patrząc jak znikają tuż za zakrętem. Tracąc ich z
oczu, udałam się w kierunku drzwi wejściowych. Weszłam do środka, rzucając
kurtkę, która zahaczyła się na specjalnym uchwycie i weszłam do kuchni. Wyjęłam
dwa kubki, opakowanie gorącej czekolady i
nastawiłam wodę w czajniku. Po mnie weszła Destiny, która z lekkim
uśmiechem przyglądała się mojej postaci.
- I jak było? – spytała siedząc oparta łokciami na
blacie, wpatrując we mnie swoje czekoladowe tęczówki.
- Świetnie, widziałam więcej niż chciałam – zaśmiałam się
wyjmując z szuflady dwie, metalowe łyżeczki. – Nie przypuszczałam, że Londyn
może mnie tak zauroczyć, ale jednak mu się udało. – wypełniłam kubki wodą,
wsypując wcześniej odpowiednią ilość ciemnobrązowej czekolady. – Ale teraz nie
pora rozmawiać o mnie tylko o tobie. – zaakcentowałam ostatni wyraz spoglądając
na siostrę, która ze zdziwionym wyrazem twarzy patrzyła na mnie. – Oj nie
udawaj, przecież znam cię nie od dziś. To do mnie czy ciebie? - spytałam podając jej jeden z kubków. Lekko
się uśmiechnęła kiwając głową na lokalizacje w jej pokoju i ostrożnie aby nie
wylać gorącego napoju udałam się za Destiny na górę. Na wzór siostry usiadłam
na jej łóżku krzyżując nogi i robiąc drobne łyczki czekolady, przyglądając się
jej. Wyglądała bardzo uroczo. Biały, trochę przydługawy sweter zakrywający
lekko widoczne jeansowe szorty, jedną ręką wprawiała w ruch końcówki jej
brązowych włosów, drugą trzymając porcelanowy kubek unikała mojego spojrzenia
ilustrując swoim ściany, oświetlone lampkami.
- No powiesz mi czy będę musiała to sama wyciągnąć? –
spytałam napotykając jej wzrok. Uśmiechnęła się lekko, uroczo wzdychając, jej
oczy nabrały jasnego blasku. Przygryzła wargę i palcami bawiła się kubkiem. W
końcu ponownie podniosła na mnie wzrok, biorąc łyk napoju odłożyła go na szafkę
obok, powracając do siedzącej pozycji.
- Skoro nie chcesz to sama do tego dojdę. – oznajmiłam,
analizując ostatnie sytuacje. Przez myśli przechodziło mi dziesiątki możliwych
propozycji, jednak ta jedna zawsze zdawała się być prawidłową, a nazywała się
Louis.
- Louis. – szepnęłam, na co Destiny od razu spojrzała na
mnie, oblewając się rumieńcem i ponownie ukrywając wzrok. – Wiedziałam. –
pisnęłam radośnie, klaszcząc w dłonie jak małe dziecko. – Przecież zawsze macie
jakiś temat, śmieje cie z tego samego, razem gadacie jak najęci i patrzycie na
siebie w taki słodki sposób. – mówiłam dalej, wymieniając na palcach i robiąc aww w uroczych sytuacjach. – A najlepsze
jest to, ze żadne z was się nie przyzna. – oznajmiłam, przykładają kubek do
ust. – I jeszcze jak się do niego ślinisz. I jak teraz na zewnątrz się tak w
niego wpatrzyłaś, słuchając z ogromną uwagą co mówi. – mówiłam na jednym wdechu
z dużym uśmiechem na twarzy.
- No dobra, pocałował mnie ! zadowolona? – w końcu się
odezwała, a raczej wykrzyknęła, opadając na powierzchnie łóżka, zakrywając
dłońmi twarz. Zatkało mnie. Spodziewałam się wielu rzeczy, może nawet chwilowo
przeszła mi po głowie ta myśl, ale szybko poszła w niepamięć ustępując innym.
- Naprawdę? – wykrzyknęłam ciesząc się jak głupia, choć
to nie ja tu miałam głównie powody do radości z tej wiadomości.
- Był krótki, chwilowy, spowodowany atmosferą, skąd mam
wiedzieć, że znaczył dla niego coś więcej? -
spytała, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Skąd mam wiedzieć czy w ogóle
coś dla niego znaczył? – ponownie spytała bezradna. Zrobiło mi się jej żal i
mocno ją przytuliłam.
- Nie martw się, żaden facet nie całuje bez powodu, a w
szczególności nie Louis, zaufaj mi. – powiedziałam, uśmiechają się do niej.
- Oj mała. – zaśmiała się – Wiesz, że Cie Uwielbiam ? – uśmiechnęła
się, na co moje siostrzane serce się radowało.
- Powiedz mi to jutro rano, jak będziesz chciała mnie
obudzić. – oznajmiłam, po chwili śmiejąc się wraz z nią.
- Najlepsza pora by już spać. No do łóżka. – powiedziała z
powagą, co wyszło jej dość komicznie i nie mogło się obyć bez ponownego
śmiechu. – Śpisz ze mną ? – zapytała, wyciągając swoją bielutką torbę i pakując
do niej rzeczy.
- Jasne. – uśmiechnęłam się.
- Dopóki wielebny pan Louis „seksowny tyłek” nie zdecyduje
się zając tego oto miejsca – wskazała dłonią na jedną połowę łóżka. – tylko ty możesz
go używać. – dodała z uroczym uśmiechem.
- Jestem zaszczycona. – odparłam z ogromnym bananem na
twarzy. Szybko wskoczyłam w ciuchy Destiny i przykryłam się kołdrą. Usiadła
obok mnie, nastawiając budzik. – Zobaczysz, jeszcze będziecie razem. – rzekłam posyłając
jej uśmiech, co odwzajemniła.
- Dobranoc. – usłyszałam jej cichy głos, gdy moje powieki
zasłoniły mi pole widzenia.
_____________________________________________________________________W końcu go skończyłam, zmagam się z nim od tygodnia. Ale jak obiecałam, tak i jest. Mam nadzieję, że sie spodoba. Trochę długi, ale więcej do czytania. Koniec ferii, niestety, ale dla innych sie zaczynają, więc spędźcie je jak najlepiej. Na osłodę nocy. Coś Cudownego .♥
Matt Cardle - What Makes You Beautiful
Oooo .♥
OdpowiedzUsuńJaki sweet ♥
Mam pytanie : Ile będzie jeszcze rozdziałów ... :)
Bo jak pomyśle że zaraz może być koniec to masakra ...!
Hahahah : *
/K :P
myśle, że jeszcze będzie ich dość dużo przede mną ;)
UsuńUff. To fajnie ☺
OdpowiedzUsuńA kiedy 32 rozdział ??
/K :P
oj tego jeszcze nie wiem ;)
UsuńAha , ok :P
Usuńświetny rozdział <33 zostałaś nominowana do Liebster Awards <3
OdpowiedzUsuńwięcej info tutaj: http://opowiadania-onedirectiono.blogspot.com/
<33
Super blog <33
OdpowiedzUsuńKiedy next ? :P
myślę, że jak sie zepne i napisze to może w ten weekend ;)
UsuńNie mogę się już doczekać nexta .! <33
Usuńw ten weekendzik napewno będzie ! ;))
UsuńAwwwww nie mogę się doczekać. Myślałam że porzuciłaś bloga..
Usuńnie mogłabym tego zrobic ;) poprstu nauka mi się wali na głowe i bardziej się skupiam na niej. Ale tutaj wam spróbuje dziś cos wrzucic ;))
Usuń