czwartek, 4 lipca 2013

36. ♥


Minął już dobry tydzień odkąd dowiedziałam się o podróży do Paryża. Nadal nie mogę zdecydować co ze sobą zabrać. Wyjeżdżamy już za dwa dni, a przecież jestem tu od niedawna. Wpatrywałam się w przyjemny widok świecącego słońca w sobotni poranek, klęcząc przed wielką walizką, która z każdą chwilą powoli się zapełniała.
- I jak ci idzie? – wyłoniła się Destiny zza drzwi jak zawsze z uśmiechem.
- Z dużym oporem. –oznajmiłam wkładając kolejne rzeczy.
- Czyli wyrobisz się do siódmej? – spytała z lekkim rozbawieniem patrząc jak wokół mnie czeka mnóstwo rzeczy i ubrań.
- Bardzo śmieszne. –odrzekłam sarkastycznie. – Raczej tak. A cóż szykujesz? – dodałam z zaciekawieniem.
- Zobaczysz. – oznajmiła zabawnie. – A teraz pakuj dalej, bo zostało ci tylko dziesięć godzin. – zaśmiała się wychodząc z pokoju.
- Spadaj! – krzyknęłam za nią, rzucając w nią tym, co było mi dostępne pod ręką. Z lekkim uśmiechem wróciłam z powrotem do wcześniejszego zajęcia. Z niedowierzaniem i ogromną ulgą zapięłam walizkę wraz z wszystkimi potrzebnymi rzeczami. Z dumą patrzyłam jak gotowa spoczywa oparta o ramę łóżka. Spojrzałam na zegarek przeciągając się z lekkiego zmęczenia. Dochodziła godzina szesnasta a ja dziś ani razu nie zagościłam w innej części domu. Ziewając weszłam do kuchni gdzie zastałam siedzącą siostrę.
- W sam raz się zjawiasz. – odrzekła uśmiechnięta Destiny.
- Co ty kombinujesz? – spytałam mierząc ją wzrokiem.
- Zobaczysz. Ubieraj się i jedziemy. – dodała wkładając kubek do zmywarki.
- Jedziemy? – ponownie spytałam opierając się o blat, kosztując soku.
-Tak jedziemy. Za 5 minut widzę cie na dole i ani minuty dłużej. – oznajmiła poważnie wychodząc z pomieszczenia. Głośno westchnęłam i skierowałam się z powrotem do pokoju. Szybko ubrałam się w stosowne rzecz i poprawiłam włosy. Nie tracąc więcej czasu zbiegłam na dół. Destiny stała przy drzwiach zakładając buty.
- Pięknie, w sam raz. – odrzekła radośnie otwierając drzwi. Pośpiesznie włożyłam trampki i ruszyłam za nią. Wygodnie rozsiadłam się w samochodzie zapinając pasy.
- Miało być do siódmej, a jest ledwo co po czwartej. – jęknęłam w stronę Destiny.
- Skoro skończyłaś wcześniej to po co tracić czas. – odrzekła posyłając mi uśmiech i zapalając pojazd.
- No to teraz mów gdzie jedziemy. – dodałam przymrużając oczy i składając usta w dzióbek.
- Domyśl się. – odrzekła rozbawiona moją mimiką. Z zaskoczeniem a zarazem dużą ciekawością starłam się rozgryźć jej plan działania. Jednak nic w miarę normalnego nie przychodziło mi do głowy.
- Poddaje się. – rzuciłam krzyżując ręce.
- No dalej, to proste. – westchnęła nucąc piosenkę z radia.
- Żadnej wskazówki? – spytałam z wytężonym umysłem.
- Gdybyś mogła, siedziałabyś tam całe wieki. – powiedziała z uśmiechem.
- Marna wskazówka. – jęknęłam z niezadowoleniem.
- Miliony głupkowatych pomysłów. – dodała, jednak ani to nie skierowało mnie na dobry tok myślenia.
- No Sami, nie udawaj, że nie wiesz. – roześmiała się spoglądając na mnie litującym wzrokiem. Widząc moją zrezygnowaną minę kilkoma, sprawnymi ruchami zmieniła obecną piosenkę na bardzo dobrze mi znaną. Podniosła brwi ukazując swój uśmiech.
- Już? – spytała opierając się o siedzenie.
- Przecież mieli mieć zajęty cały weekend. – westchnęłam wsłuchując się w melodię.
- Kilka godzinek mogą poświęcić znajomym. – odrzekła wesoło puszczając mi oczko. Zaśmiałam się na nowo wygodnie rozkładając się w siedzeniu. Przymknęłam powieki czując jak wielką radość sprawi mi ich dzisiejszy widok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz