wtorek, 26 czerwca 2012

4. ♥


Usłyszałam głos Danielle i zapewne jej znajomych. Na początku nawet się nie domyślałam kto może nimi być, moja podświadomość nie dopuszczała wiadomości, ze to może być ktoś, kogo mogę znać, bo Londyn był mi obcym miastem.
- Sami chodź do nas ! – Danielle krzyknęła swym pięknym a zarazem podekscytowanym głosem.
- Już idę ! – chwyciłam dwie miski z przekąskami i udałam się do salonu gdzie czekali już na mnie.
Moim oczą ukazały się nieskazitelne sylwetki pięciu chłopaków wraz z Danielle i Destiny. Z wrażenia upuściłam naczynia i upadły na podłogę, roztrzaskując się na małe kawałki wraz z już niejadalną żywnością.  Moja mina była bezcenna. Otwarta buzia z mega wrażenia, oczy otwarte do granic możliwości. Musieli się mnie przestraszyć, ponieważ oni też mieli zdziwiony wyraz twarzy. Lekko piszczałam i podskakiwałam a ani uśmiechali się do mnie i śmiali z moich wariacji.
- Gdy ich zobaczyłam wiedziałam, że padniesz z wrażenia ale tego nie przewidziałam. – zaśmiała się Destiny i szybko mnie przedstawiła reszcie, ponieważ poznała, że nie jestem w stanie tego zrobić.
- A ich już znasz. – wskazała na chłopaków a ja jej przytaknęłam.
- No nie stój tak tam tylko chodź do nas. – powiedział z uśmiechem Niall.
- Nie gryziemy. – dodał Lou i wszyscy wybuchli śmiechem.
- Na pewno ? – zapytałam z głupim wyrazem twarzy.
- A chcesz się przekonać ? – przygryzł wargę a ja parsknęłam śmiechem.
Posprzątałam, to co narobiłam i wróciłam do gości.
- To co oglądamy ? – naszą rozmowę przerwała Danielle patrząc swymi dużymi, brązowymi i pełnymi uroku oczami.
- Horror ! – krzyknęłyśmy razem z Destiny, po czym zmierzyłam ją wzrokiem, ponieważ niedawno nie chciała oglądać go ze mną i cały czas komentowała, czego naprawdę nie lubiłam.
- Ale masz siedzieć cicho ! – dodałam oschle do siostry, która wystawiła mi język. Musiałam się uśmiechnąć do tej ślicznej twarzyczki, która zawsze poprawia mi humor. Zajęliśmy miejsca i z oczekiwaniem czekaliśmy na początek filmu. Od samego początku wydawał się interesujący. Słychać było szepty Lou i Detiny którzy zaciekle komentowali każdy urywek akcji. Nie przeszkadzało mi to, cieszyłam się, że tak dobrze się dogadywali. Sięgnęłam ręką do miski i .. pustka ? Już ? ale jak ? Pusta miska w początku filmu ? !  - Co za żarłoki – pomyślałam zabierając puste naczynia i udając się do kuchni, szperając coś do jedzenia. Znalazłam kilka rzeczy i zaczęłam po woli uzupełniać miski. W kuchni nie było zbytnio jasno, ponieważ był już późny wieczór, a nie lubiłam siedzieć w oświetlonym pomieszczeniu, drażniło mnie to. Poczułam rękę na moim ramieniu, odwróciłam się szybko z przerażeniem w oczach i ujrzała słodką twarz chłopaka z kręconymi włosami i piękno-zielonymi oczami.
- Wystraszyłem ? – zapytał swoim słodkim głosikiem z nutką wrażliwości.
- Trochę.
- Powiesz mi gdzie jest łazienka ? – jego uśmiech nie schodził z twarzy, a jego dołeczki przyprawiały mnie o zawał.
- Pierwsze drzwi od wyjściowych. – uśmiechnęłam się.
- Dzięki . - uśmiechnęłam się i podążałam wzorkiem za Harrym oddalającym się w stronę łazienki.
Wróciłam do salonu, rozsiadając się na fotelu i wlepiając oczy w ekran. Czas mijał a jego jeszcze nie było. – Co on tam robi ? – pojawiały się różne myśli w mojej bujnej wyobraźni, ale musze wrócić do realizmu i poszukać go. Wstałam i podążyłam do łazienki. Otworzyłam drzwi, pusto ! To gdzie on jest ? Może pomylił drzwi ? Ale obok jest tylko wyście taras. Taras ? Chwyciłam za klamkę i znalazłam się w pięknym ogrodzie. Jedyne miejsce, które kryje twoje tajemnice i nie wyjawia innym, miejsce pełne zrozumienia i akceptacji, ciszy i spokoju. W wieczornym mroku i oświetlony lampkami wyglądał bajecznie. Jak zaczarowana kraina. Udałam się w głąb ogrodu i ujrzałam lokatego chłopaka siedzącego na huśtawce. Przysiadałam się do niego zamykając oczy i wdychając słodki aromat jego perfum. Taka chwila mogłaby trwać wiecznie. 
- Co tu robisz ? – spytałam go po powrocie do rzeczywistości.
- Myślę . – odpowiedział wpatrując się w gwiazdy.
- Mogę wiedzieć o czym ?  - po tym spojrzał na mnie bajecznymi oczami.
- O wszystkim. – uśmiech pojawił mu się na twarzy co ja odwzajemniłam.
Siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w gwiezdne przestworze.
- Spadająca gwiazda ! – krzyknęliśmy oboje i razem zaśmialiśmy się.
- Dajesz życzenie. – rzucił w moja stronę.
- Nie wiem jakie, mam ich wiele.
- Takie, które najbardziej chcesz aby się spełniło.
- Spełniło się jakieś dwie godziny temu. – uśmiechnęłam się i spojrzałam ostatni raz w górę.
- Nawet nie wiesz jak miło to usłyszeć. – wiedziałam ze domyślił się o co mi chodzi.
Wróciliśmy do środka na koniec filmu. Siedziałam tam z nimi jeszcze dość dużą chwilę czasu. Było grubo po północy a oni jeszcze z nami siedzieli. Byli naprawdę niesamowici. Opowiadali o swoich trasach i występach, o wadach i zaletach sławy, jak się poznali i cząstkę z ich życia. Chciało mi się spać, ale nie dawałam tego poznać po sobie. Przymknęłam oczy i odpłynęłam na chwilę, ale głos Destiny wyrwał mnie z jawy.
- Mam jeden wolny pokój, wiec ktoś  się zmieści, zostaje kanapa i u Sami też jest jedna. Jakoś się wyśpicie.
- Luksusy ! – krzyknął Louis i dostał poduszką z kapany od Destiny. Nastał moment śmiechu.
- Wy tu sobie gadajcie a ja idę choć na chwile zarzyc snu. Dobranoc.
- Dobranoc .– odpowiedzieli  i udałam się po schodach do mojego pokoju. – Pewnie będę miała dzikiego lokatora w środku nocy. – pomyślałam patrząc na kanapę. Udałam się do łazienki i wróciłam do łóżka. Bez problemu bym zasnęła, gdyby nie odgłosy przewracającej się osoby, próbującej po ciemku przemknąć się po schodach. Wstałam i podeszłam otworzyć drzwi. Momentalnie po otwarciu ujrzałam Harry`ego.
- Możesz trochę ciszej ? – spytałam zaspanym głosem.
- Przepraszam, obudziłem ? – słodkie oczka.
- Jeszcze nie, ale wiesz, że istnieje takie coś jak światło.
- Tak, ale nie chciałem obudzić śpiących w salonie. – powiedział skruszonym głosem.
- A mnie mogłeś ? – moja brew uniosła się do góry.
- Miałem nadzieję, ze nie śpisz. – i po raz kolejny pojawił się jego zajekurwabisty uśmiech.
- Co cię do mnie sprowadza ? – spytałam wskazując ręką aby wszedł. – Kanapa ? – pomyślałam, no tak, Destiny z kimś, hmm na pewno Lou, dwa wolne miejsc to Liam i Danielle, tamta dwójka na dole i moja kanapa.
- Mogę ? – spytał słodkim głosem, jak mu tu odmówić.
- No tak. – odparłam zamykając drzwi i siadając na krawędzi łóżka.
- Duże masz te łóżko.- powiedział zabawnie poruszając brwiami.
- Wiem, ale ono to jest tylko dla mnie ! – dumnie wypięłam pierś do przodu, wystawiając mu język.
- Szkoda, no nic to zostaje przy tej kanapie. Udał się do łazienki, a ja wtulona w kołdrę, zasnęłam. Nagle poczułam lekki ciężar obok mnie. Co do cholery ? Otworzyłam oczy i jak by można było nie zgadnąć, loczek wpiepszył się do mojego łóżka. 
- Ey ! to jest moje ! spadaj ! – krzyknęłam popychając go.
- Ze mną się nie podzielisz ? – jego mina zbitego psiaka, której nie można odmówić, rozwala.
- yyyyh, niech ci będzie, ale masz mi nie kraść kołdry.
- Dobranoc. – usłyszałam koło ucha. Tak, spał blisko, zbyt blisko. Jego ciepło przenikało mnie, ogarnęło mnie cudowne uczucie bliskości. Zaczął się wiercić, ciągnąć moją puchową i lekką kołdrę w swoja stronę.
- Styles do cholery ! przestań się wiercić albo wypad na kanapę!  I oddawaj mi ją ! – krzyknęłam na zielonookiego i pociągłam kołdrę do siebie. Uspokoił się. – Nareszcie – pomyślałam i zamknęłam oczy, ale nie na długo, czy ten człowiek da mi spać ? Zmuszona byłam podnieść się do pozycji siedzącej i spojrzałam na tego słodziaka.
- Czemu ty nie potrafisz dać spać innym, cały czas nie dajesz mi zamknąć oczu ii … do cholery jasnej, masz coś wgl na sobie ? ! – wykrzyknęłam te ostatnie słowa z załamanym głosem, już nie miałam siły się z nim użerać. Słyszałam, ze lubi tak spać ale mógł by się opanować z tym i spać jak normalny człowiek.
- Przepraszam, ale tak lubię, ładna jesteś jak sie złościsz. – i bajeczny uśmiech na potwierdzenie jego przeprosinowych słów. Co ? Nie przesłyszałam się ? Harry Styles powiedział że jestem ładna ? OMG ! Ale to nic nie zmienia, co on sobie myśli.
– Możesz w końcu zaprzestać tych wariacji i dać mi w spokoju zasnąć ? – moje ostatnie słowa wypowiedziane w jego stronę, jeśli jeszcze raz coś poczuje do go wypiepszam na kanapę i koniec.
– Będę grzeczny. – i uśmiechnął się. Położyłam się, mogłam spokojnie zasnąć. Nagle poczułam jego rękę na biodrze, odwróciłam się lekko i spojrzałam na niego. Zasnął, tak, w końcu. A ręka, niech sobie zostanie. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w głęboki sen.

2 komentarze: